Rozdział 38

33.5K 1K 93
                                    


Przez kolejne dni nie chciałam wychodzić z domu. Spotkanie Finna bardzo źle na mnie wpłynęło. Boję się z nim spotkać. Reychel to chyba wykorzystuje przeciwko mnie, bo często zaprasza blondyna do siebie pod nieobecność pani Alice i Gorga. A co ja robię? Zamykam się na klucz bojąc się, że w każdej chwili może tu wejść. Dlatego przez te parę godzin siedziałam w pokoju zamknięta na klucz, a gdy wychodził-ja również. Reychel nic nie mówiła tylko posyłała mi zwycięskie pełne kpiny uśmiechy.
Wredna małpa.
***

Od dwóch godzin biegam po domu i sprzątam. Nie mam nic innego do roboty, a wszyscy wyszli dlatego zrobiłam obiad, pranie, poodokurzałam i teraz ścieram kurze.

Byłam szeroko uśmiechnięta i cicho podśpiewywałam kręcąc biodrami gdy nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nic nie widziałam. Ktoś zasłonił mi oczy ręka. Byłam przerażona. Finn. Co on tu do cholery robi!? Miało go nie być. Zszokowana nie wiedziałam jak się zachować. Ścierka wypadła mi z rąk, a ja stałam nieruchomo, aż nie usłyszałam melodyjnego śmiechu. Znajomego śmiechu. Zszokowana odwróciłam się w stronę mężczyzny. Pierwszą reakcją był szok. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale za każdym razem je zamykałam. Nie byłam zdolna do powiedzenia jakiegokolwiek słowa.

-J...jak?-spytałam widząc przed sobą Mike'a który szeroko się uśmiechnął. Nie mówiąc nic więcej po prostu wpadłam w jego ramiona. Objął mnie w talii chowając głowę w moich włosach. Wtuliłam się w jego tors, ale nie płakałam. Byłam z szoku. Wielkim szoku.

-Stęskniłem się-wyszeptał mężczyzna w moje włosy, a mnie przeszedł dreszcz. Tak dawno go nie przytulałam. To było niedoopisania.

-Miałeś być za tydzień-wyszeptałam wtulając się bardziej w mężczyznę.

-Przyleciałem wcześniej-oznajmił.-stwierdziłem, że to jest w chuj nudne i nie będe na jakiś pierdolonych spotkaniach. Rodzice mogą mi podskoczyć. Wolę tu być z tobą.

-Nie wierzę-powiedziałam wciąż oszołomiona.

-Aż tak tęskniłaś?-zaśmiał się.

-Cholernie mocno.

-Ja też kochanie-pocałował mnie we włosy i oddalił się ode mnie, aby spojrzeć mi w oczy. Chwycił za moje policzki i delikatnie złączył nasze usta. Upadłabym gdyby nie ręce Mike'a które znalazły się na mojej talii. Oddałam pocałunek zarzucając mu ręce na szyję. Uśmiechnął się przez pocałunek pogłębiając go. Mike podniósł mnie za tyłek, a ja oplotłam go nogami w pasie.

-To teraz jesteś tylko moja-wyszeptał w moje usta.-i nie zamierzam cie wypuszczać-po czym zaczął kierować się ze mną do sypialni.
***

Leżałam na jego torsie rysując niewidzialne wzorki, a on bawił się włosami. Zrobiłam to. Drugi raz. I było cudownie.

-Tęskniłem-mruknął całując mnie w czoło przez co mocniej się w niego wtuliłam.

-Nie odejdziesz już?

-Nigdy-przytulił mnie.-kocham cie.

-Ja ciebie też-podniosłam głowę i delikatnie musnęłam jego usta z powrotem kładąc głowę na jego nagiej klatce piersiowej.

-Mam coś dla ciebie-powiedział i delikatnie mnie odsunął, a ja usiadłam na łóżku. Gdy Mike wyszedł ja ubrałam tylko bieliznę i jego koszulkę, a później z powrotem usiadłam na łóżku.

Mężczyzna wrócił i podał mi małe, czerwona pudełeczko które z wahaniem przyjęłam.

-Co to?-zapytałam.

-Otwórz-wyszeptał. Odwiązałam więc wstążkę, a następnie otworzyłam wieczko. Otworzyłam szeroko usta i spojrzałam na Mike'a.

-To...to-zaczęłam.-to...dla mnie?

-Dla ciebie-zaśmiał się, a ja wzięłam ostrożnie łańcuszek. Było to złote serduszko w środku wypełniony srebrnymi brylancikami.

-Nie mogę tego przyjąć. Jest za drogie-chciałam schować łańcuszek do pudełka, ale Mike chwycił moją dłoń więc spojrzałam mu w oczy.

-Jesteś moją dziewczyną. Wiadomo, że będe ci kupywał prezenty. A to prezent z Hiszpanii. Nigdzie nie znajdziesz takiego samego.

-Ja...musiał kosztować fortunę.

-Dla ciebie kupiłbym wszystko-wyszeptał i musnął ustami moje czoło.-zapiąć?

Z wciąż wielkim szoku podałam mu łańcuszek i odwróciłam się do niego tyłem. Mike odgarnął moje włosy na jedno ramie i delikatnie zapiął łańcuszek, a na koniec pocałował mnie w szyję. Dotknęłam łańcuszka palcami i uśmiechnęłam się szeroko.

-Dziękuje, jest cudowny-przytuliłam się do niego.

-Nie ma za co-mruknął w moje włosy następnie delikatnie je całując.-czyli się podoba?

-To najpiękniejszy prezent na świecie.

-Cieszę się, że ci się podoba-uśmiechnął się szeroko.-jesteś głodna?

-Mhm. Wymęczyłeś mnie-powiedziałam, a mężczyzna zaśmiał się cicho.

-Zrobię coś dobrego-pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Podeszłam do lustra i ponownie dotknęłam łańcuszka. Nie wierzę, że kupił mi taki prezent. Jest cudowny. Najpiękniejszy. Przeczesałam też palcami włosy. Miałam na sobie tylko bieliznę i koszulę Michaela, ale w domu nie było nikogo, dlatego zeszłam tak na dół idąc do kuchni. Mike stał do mnie tyłem gotując.

-Co robisz?-spytałam siadając na blacie obok niego.

-Omleta.

-Mniam-oblizałam się.-jestem głodna.

-Zaraz będzie-zaśmiał się.

Już po chwili przede mną na talerzu leżał omlet z dżemem. Był przepyszny i zjadłam w mgnieniu oka.

-Kiedy wracają twoi rodzice?-zapytałam gdy odkładałam naczynia do zmywarki.

-Za jakieś dwie godziny. Mamy jeszcze trochę czasu dla siebie-przytulił mnie do swojego torsu.

-Mhm, co chciałbyś robić.

Odwrócił mnie w swoją strone, chwycił w talii i posadził na blacie.

-Chyba dobrze wiesz co-wyszeptał w moje usta.

-Nie Mike-zachichotałam.-nie moglibyśmy...oglądnąć filmu?

-Właśnie to miałem na myśly. Ja nie wiem co ty sobie myślałaś-dotknął mój nos, a ja się zaśmiałam. Mike wziął mnie na ręce i w akompaniamencie naszych śmiechów zaprowadził mnie na górę.

Tak cholernie mi tego brakowało.

Jesteś tylko mojaWhere stories live. Discover now