Dwanaście

552 65 1
                                    

Lauren

– Chyba już się nagadałeś, Cabello – rzuciłam do słuchawki, zamykając drzwi do salonu. Camila została w holu.

– Pozwól nam dokończyć rozmowę, Jauregui.

Roześmiałam się szyderczo, lecz kiedy zdałam sobie sprawę z obecności ojca, zmieniłam ton.

– To niemożliwe. Musimy porozmawiać o interesach.

Usłyszałam trzaski, Cabello odsunął telefon od ucha i zakrył mikrofon. Rozmawiał z kimś w pobliżu, zapewne z jednym z tych toksycznych doradców, którym tak zależy, żeby z utrudniania nam życia zrobić politykę państwa i rządu.

– Odmawiam rozmowy z kimś, kto nie jest posłem lub królem – odezwał się stanowczym tonem.

– To masz pecha, Cabello. Bo rozmawiasz z następczynią tronu. Moje zdanie jest zdaniem mojego ojca. A jeśli masz z tym problem, mogę ci dać do telefonu kanclerza. Z którym notabene rozmawiasz.

Słyszałam, co mówią w salonie. Choć rozmawiali ze sobą bezgłośnie. Arabella, żona Chrisa, zabierała dzieci, sarkając, że nie znosi polityki. Jej stanowisko w sprawie Camili było całkiem jasne – wcześniej głośno wyraziła swoją dezaprobatę. Początkowo nie zgadzała się nawet na towarzyszenie Chrisowi w podróży z Rumunii.

– Zadowolę się tobą – rzucił szyderczo. „Mówi zupełnie jak ta dziewczyna". – Domyślam się, że znasz Johna Pierre'a.

„Johna Pierre'a? Owszem, znam go doskonale".

– Słyszałam o nim.

– Zatem zdajesz sobie sprawę, że zabiłaś jego syna na Trafalgar Square?

– Bez dwóch zdań.

– Przypuszczam w takim razie, że nie zdziwi cię wiadomość, iż John Pierre nie jest specjalnie zachwycony tym faktem.

„Nie pierdol, Sherlocku!"

– Absolutnie mnie to nie dziwi.

– Ci, którymi kieruje pragnienie zemsty, są nieobliczalni. Pilnuj się, Jauregui – warknął.

Wszyscy spojrzeli na mnie uważnie, a najuważniej ojciec. Słuchali, czekali na moją reakcję.

– Nie groź mi, Cabello. Wiesz najlepiej, że nasze królestwo jest w stanie w ciągu jednego dnia zmniejszyć o połowę populację Zjednoczonego Królestwa.

Trybiki ludzkiego umysłu zaskoczyły.

– Jesteś pijawką, Jauregui, ale jakoś nie mogę uwierzyć, że ludobójczą pijawką.

– Na twoim miejscu nie byłabym tego pewna. Ale możemy to sprawdzić w mniejszej skali, na przykład na twojej córce.

Ledwie skończyłam, Chris wyrwał mi telefon. Musiał dojść do wniosku, że dosyć narozrabiałam. Oddałam mu słuchawkę z przyjemnością. Prowadził negocjacje z Cabello, a ojciec skupił się na nim. Liam podszedł do mnie i szturchnął mnie pod żebro.

– Wyrobiłaś się, siostrzyczko, gadasz jak wytrawny polityk. Gdybym nie znał cię lepiej, pomyślałbym, że dokonała się w tobie jakaś pozytywna zmiana. – Ściszył głos i odwrócił się od Mary, swojej przyjaciółki. – Ta Cabello to ładna sztuka jak na człowieka. – Puścił do mnie oko i wrócił do Mary, którą zasypał komplementami. „Nie zmienił się, odkąd widziałam go po raz ostatni".

Wymknęłamsię z salonu, mając już dosyć tej gadaniny. Dziewczyna siedziała na schodach ztwarzą ukrytą w dłoniach. Nie usłyszałam płaczu, choć kiedy podniosła głowę,oczy wciąż miała czerwone i zapuchnięte. Ale była w nich nadzieja, która, kiedytylko Camila mnie ujrzała, zaraz zamieniła się w nienawiść. Wstała i oparła sięo balustradę, kiedy przechodziłam. Odprowadzała mnie wzrokiem i miałamwrażenie, że usłyszałam słowo „szmata".   

Mroczna Bohaterka x CamrenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora