Trzydzieści Pięć

551 66 9
                                    

Lauren

Drzwi trzasnęły z hukiem, oddzielając mnie od tego głupiego dzieciaka na parapecie. Oparłam się o ścianę i ciężko oddychałam.

„Całowała się z Shawnem".

Czułam, że ciemnieją mi oczy, i zastanawiałam się dlaczego. Sprawy nieco się skomplikowały, ale poza tym nie wydarzyło się nic zdrożnego. „Tylko dlaczego jestem zła?"

Potrząsnęłam głową, spychając te myśli gdzieś w głąb. Są pilniejsze problemy. Szłam korytarzem, gdy usłyszałam przyciszone głosy dobiegające z sypialni Ashley, która rozmawiała z jedną z przyjaciółek. Już miałam zapukać, kiedy odezwała się Ashley. Powstrzymałam się zaintrygowana.

– Chciałabym tylko wiedzieć, co ona ma, czego ja nie mam! – podniesiony głos Ashley z łatwością dał się słyszeć na korytarzu, kryła się w nim frustracja i gniew. – Jestem ładna, mam pieniądze i status! Jakim cudem odmieniło mu się tak bardzo? Adorował mnie przez ile... dwadzieścia lat? I niespodziewanie pojawia się ta pannica, ta żyjąca pannica z bijącym serduszkiem i podatną na skaleczenia powłoką, i słyszę nagle: „Och, Camila, czy mogę ci towarzyszyć? Czy mogę cię odprowadzić do łóżka, czy mogę cię zabrać na bal i pocałować?" – szydziła nienawistnie.

Jej przyjaciółka, Cathy, westchnęła.

– Och, jestem pewna, że gdybyś nie szła z kimś innym na bal, na pewno zaprosiłby ciebie.

– Proszę, Cathy... Od samego początku chciał zaprosić tylko ją! Nawet rozmawiał o tym z Bradem. Sama słyszałam.

Cisza. Słyszałam niemal tryby obracające się w głowie Cathy i było mi jej żal. Kiedy Ashley coś sobie ubzdura, nie ma sposobu, żeby ją przekonać do zmiany zdania.

– Ale nie wiesz tego na pewno. Shawn bardzo cię lubi, to widać. A ona... jest taka pospolita!

– No właśnie! I ma różowe policzki i słodko pachnącą krew, i łatwo ją zranić, i jest człowiekiem! – mówiła coraz głośniej, coraz głośniej wzdychała i zaczynała rzucać meblami.

– Na jaki kolor, twoim zdaniem, powinnam pomalować paznokcie na Ad Infinitum? – zapytała Cathy, jakby nie docierała do niej narastająca rozpacz mojej siostry. – Na czerwony czy czarny?

– Co wszyscy, do cholery, w niej widzą? Jestem od niej ładniejsza i wiem, jak się zachować w towarzystwie!

– A może powinnam zafundować sobie klasyczny francuski manicure? Jak sądzisz? – Zapadła cisza.

– Pomaluj je na czarno. A Lauren jest idiotką! Nie chciałabyś mieć takiej siostry. Nie wiem, dlaczego ma być następczynią tronu. Nadawałabym się do tej roli sto razy lepiej od niej.

„Nawet nie próbuj", pomyślałam.

– Bo według tradycji następcą jest czwarty albo siódmy potomek – tłumaczyła cierpliwie Cathy. – Ty urodziłaś się jako trzecia, Ashley. Nawet ja to wiem, choć oblałam historię wampiryzmu.

Ashley westchnęła ciężko.

– Nie mówiłam poważnie, Cath. Wiem, dlaczego tak się dzieje. Wydawało mi się, że jednak zdałaś?

– Tylko dlatego, że tatuś przekupił dyrektora – zadrwiła, jakby własna głupota była powodem do dumy.

– No tak... Ale czy twoim zdaniem Lauren nie jest dziwką?

Cathy zawahała się.

– Jest... bardzo piękna.

Uniosłam brwi i zdusiłam śmiech, a za drzwiami rozległy się okrzyki oburzenia.

Mroczna Bohaterka x CamrenWhere stories live. Discover now