Trzydzieści Cztery

561 67 6
                                    

Camila

Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem. Przestałam krzyczeć. Zaschły mi wargi. Spojrzałam na martwą kobietę trzymaną na rękach przez jednego z przybyłych, który obrzucił Taylor zaciekawionym spojrzeniem i uśmiechnął się do niej obłąkańczo, obnażając czerwone kły. Taylor wpatrywała się w zakrwawione zwłoki ubrane w czarną sukienkę z koronkowymi mankietami i biały koronkowy fartuszek.

– Niania Ewa! – krzyknęła Taylor i rozpłakała się w głos.

– O mój Boże... – westchnęłam i spojrzałam po raz pierwszy na twarz kobiety. Miała rozszarpaną szyję, krew spływała po jej porcelanowej skórze i plamiła na czerwono fartuszek, skapywała z jej dłoni, która opadła bez życia. Poczułam ucisk w gardle, przełknęłam boleśnie ślinę.

Ukryłam Taylor za sobą, nie pozwalając jej patrzeć.

– Kanibale! – wyrzuciłam z siebie.

Zayn roześmiał się głośno.

– Powiedz to swojej pięknej wybawczyni. – Wskazał brodą korytarz.

Zerknęłam przez ramię, nie spuszczając wzroku z Zayna. W foyer stała Lauren, a za nią pojawiali się wszyscy radcy dworu. Lauren drżała, zaciskała posiniałe pięści, w jej żyłach pulsował gniew – mroczny jak jej oczy. Ktoś położył jej rękę na ramieniu. To Ashton, który przytrzymywał ją siłą. Pomagał mu inny wampir, którego nie znałam.

– Kawalerze Zainie Javaddzie Maliku, drugi synu hrabiego Yasera Malika, hospodara Wołoszczyzny. Niniejszym jesteś oskarżony o porwanie i usiłowanie gwałtu na człowieku objętym Immunitetem Króla i Korony. Kładę na tobie areszt, będziesz w nim oczekiwał na wyrok trybunału za czyny, za których popełnienie grozi ci kara śmierci. Od tej pory nie przysługują ci żadne prawa przyznawane wampirom z mocy statutów i konstytucji mrocznych istot. Twój ród nie ma wstępu na królewski dwór bez mojego osobistego pozwolenia – oznajmił król w całym swym złowrogim majestacie. Skończywszy mówić, ruszył ku mnie i Taylor. Otoczyło go sześciu przybocznych, którzy nie spuszczali z oczu towarzyszy Zayna.

Zayn wystąpił naprzód.

– Michaelu! Czy wolno mi tak cię nazywać, skoro nie mam już żadnych praw? Tak będzie godnie i sprawiedliwie! – Uśmiechnął się cierpko. – Czyś naprawdę sądził, że będę milczał w obliczu takich oskarżeń? – Spojrzał na mnie, omiatając wzrokiem blizny po ranach, które mi zadał. Westchnął. – Wielka szkoda, że ta ślicznotka, która mogłaby wyrosnąć na prawdziwą piękność, została pohańbiona, nie sądzisz?

„Pohańbiona?"

– Zdechniesz za to – warknęła z boku Lauren.

– Owszem, Lauren. Dlatego też doszedłem do wniosku, że zanim zdechnę za to żałosne stworzenie, dokończę to, co zamierzałem.

Nie zdążyłam krzyknąć, kiedy rzucił się na mnie, otwierając szeroko usta i wbijając wzrok w moją szyję. Taylor cofnęła się o krok.

Ale ból nie nadszedł.

Po podjeździe potoczyły się dwa cienie, Zayn i Lauren, a każdy z nich otwierał szeroko usta nad szyją przeciwnika. Dwaj towarzysze Zayna padli na posadzkę, przewróceni przez Shawna i Dinah. Ich potężne ciała były bezradne wobec zawziętości młodych wampirów. Ciało niani upadło bezwładne obok, zapomniane, ociekające krwią.

Odwróciłam głowę, gdy z piersi towarzyszy Zayna trysnęła krew. Ich twarze zamarły na zawsze w grymasie strachu. Spojrzałam na resztę spragnionych krwi istot, a było ich ze dwadzieścia, każda miała nabiegłe szkarłatem oczy, każda oblizywała łakomie wargi, wpatrując się w tę jatkę. Kilku wciągało nosem powietrze, w którym zawisł mdlący zapach, prychali i kichali, gdy smród palił ich w gardła. Ale nie cofnęli się.

Mroczna Bohaterka x CamrenWhere stories live. Discover now