Pięćdziesiąt Pięć

589 57 0
                                    

Lauren

Tej nocy wskazówki mojego zegarka posuwały się w żółwim tempie. Męczyło mnie to i niepokoiło. Śpiąca obok mnie Camila oddychała cicho – spokojnie i równo, choć było to bardzo poruszające.

Położyłam dłoń blisko jej dłoni i tak wytrwaliśmy przez pierwsze pół godziny, a potem musiałam cofnąć rękę, bo Camila zaczęła się przewracać przez sen i znalazła się niebezpiecznie blisko. Byliśmy daleko od ojca, ale i tak poczułby nasz dotyk. A nawet gdyby nie poczuł, nie mogłam jej dotknąć. Król miał rację.

Nie jestem niczego winna Camili. Moje powinności są gdzie indziej. Jestem je winna komu innemu. Zawsze byłam je winna. Mogłam o tym nie wiedzieć, ale na tym polega obowiązek. Przepowiednia.

Camila jest gotowa poświęcić dla mnie swoje człowieczeństwo, a co dam jej w zamian?

Byłam głupia, pozwalając jej tak się do siebie zbliżyć. Postąpiłam jak głupia, nie powstrzymując jej, nie zdając sobie sprawy z tego, co się z nią dzieje. Byłam głupia, skoro nie widziałam, co dzieje się ze mną, dopóki nie wyjechałam na dwa tygodnie. „To szaleństwo, to, co jej zrobiłam, jest złe i wyrządzi jej krzywdę".

„Ale to ona przywróciła światu dawną Lauren. Przywróciła taką Lauren, jaką znała twoja matka", wtrącił mój głos.

„Jaka to była Lauren?"

Głos nie odpowiedział.

Spojrzałam na drobną postać Camili i poczułam się winna. Wyrządziłam jej krzywdę, lecz co najgorsze, nie mogłam zdobyć się na odwagę, żeby jej o tym powiedzieć. Wiedziałam, że nigdy się na to nie zdobędę i że dowie się o wszystkim w najgorszy z możliwych sposobów – tak jak zechce los.

A byłam już tak blisko. I wszystko wydawało się tak rzeczywiste. Athenea ma swoją Bohaterkę – kimkolwiek jest, gdziekolwiek jest – a po niej przyjdzie druga.

Westchnęłam, wyjęłam z kieszeni pognieciony list. Rozłożyłam go, dotykając palcami rozmazanych miejsc, na które kiedyś spadły łzy. List mamy. Jeden z dwóch.

Moja Droga Słodka Beryl...

Nie musiałam czytać dalej. Wiedziałam, co w nim jest. Czytałam go tyle razy, tyle razy składałam i rozkładałam, że poprzecierał się na zgięciach. Teraz myślałam o drugim liście, który wyjęłam z pierwszego i rozprostowałam na kolanie.

Moja Ukochana Córko Lauren!

Ten list jest ostrzeżeniem, Drogie Dziecko: za tydzień wyjeżdżam do Rumunii, lecz nie wolno mi Cię opuścić, nie powierzając Ci tego, co wiem. Chcę wszakże, abyś nie czytała dalej tego listu, jeśli naprawdę nie będziesz musiała. Jeśli wszystko skończy się dobrze, nie przewracaj kartki na drugą stronę. Wiem, że jesteś roztropna, i wiem, że spełnisz moją prośbę.

Mam ten list od dnia śmierci mamy. Po raz pierwszy przeczytałam go po powrocie z Jauregui's Point.

„To jeden z dwóch listów", powiedział ojciec w Jauregui's Point tego dnia, kiedy rozmawialiśmy o Camili, z którą spędziłam noc. „Czas, żebyś go przeczytała". A potem powiedział mi wszystko. Wszystko! Dlaczego nie mogę dotknąć tej dziewczyny. Dlaczego wysyła mnie do Rumunii.

Biegłam przez całą drogę powrotną do dworu, przeskakiwałam po dwa stopnie schodów, wpadłam do pokoju. Pokojówki wystraszyły się, wypuściły prześcieradła z rąk, uciekły przede mną. Zerwałam białe przykrycie z komody, wyszarpnęłam szufladę, znalazłam drugi list. „Rzuciłam go na niezasłane łóżko, nietknięte od czasu, gdy spała w nim Camila. Przeczytałam. Słyszałam bicie serca śpiącej w sąsiednim pokoju dziewczyny. Nie spała tak spokojnie jak teraz".

Ten list zmienił wszystko. Camila przestała być zdobyczą, której należy się pozbyć, stała się kimś, kogo należy wielbić i szanować. Nie była już jedną z wielu. List wszystko odmienił.

Zabrałam ten drugi list do Rumunii, wraz z listem mamy do Beryl. „Upijałam się do nieprzytomności". Zapijałam smutek, myśląc egoistycznie o tym, jak bardzo Camila odwzajemnia moje uczucia, i wiedząc, że byłoby dla niej lepiej, gdyby tego nie robiła.

Wróciłam, rozpaczliwie pragnąc ją zobaczyć, lecz pochłonęła mnie polityka i ostatnie wydarzenia, na które w ogóle nie byliśmy przygotowani.

„Znaleźli ją. Pierwszą dziewczynę. Pierwszą Bohaterkę".

Athenea zamknęła granice i zerwała kontakty ze światem. Potem był bal. „Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy ojca, kiedy wbił kły w jej szyję. Nigdy!"

Medalion, który jej podarowałam, powinien być pożegnalnym podarunkiem. Powinnam była pozwolić jej odejść, ale nie mogłam. Tym bardziej po tym, co usłyszałam od ojca na temat jej uczuć do mnie.

„Nie mogę pozwolić jej odejść i nie mogę złamać jej serca".

Po jakimśczasie zdałam sobie sprawę, że nie potrafię czuwać nad jej snem. Wstałam,schowałam oba listy do kieszeni i odeszłam, nie odpowiadając na pytania iwołanie innych.    

Mroczna Bohaterka x CamrenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora