Rozdział 8

2.3K 57 0
                                    

Rano obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Jak się okazało przynieśli nam jedzenie. Pewnie żebyśmy nie padły z głodu podczas próby ucieczki.

Było już popołudnie kiedy przyszli po nas i zaprowadzili całą grupę blisko lasu. Wojtek wytłumaczył wszystkim zasady. O dziwo nie poszłam na pierwszy ogień. Stałam obok niego, kiedy pierwsza dziewczyna ruszyła, jednak nie minęło 5 minut i już ją znaleźli. Zmartwiło mnie to. Poszła następna i następna, wszystkie znajdowali bez większej trudności.

- Cieszysz się? - spytałam nie patrząc na niego, tylko w las, gdzie przed chwilą wbiegła kolejna dziewczyna.

- Z czego? - również na mnie nie spojrzał.

- Że nas wszystkie wyłapujesz.

- Nie dziwi mnie to. Mówiłem Ci że zawsze wygrywam.

- Kiedyś Ci się noga powinie...

- Jak na razie korzystam z dobrej passy - po tonie jego głosu wywnioskowałam że się uśmiechał. Denerwował mnie. Już ją znaleźli.

Chciałam jakoś z nim potoczyć rozmowę, coś od niego wyciągnąć, jednak nie miałam żadnego pomysłu. - Powiesz mi wreszcie co z nami zrobisz?

Spojrzał na mnie. - Na razie nie. Patrz teraz, Twoja koleżanka idzie. - patrzyłam z niedowierzaniem jak Natalia wybiera dwóch spośród grupy i idzie na skraj lasu. Po chwili zniknęła w lesie.

- A co zrobiliście z chłopakami? Tam też miałam przyjaciół.

- Szybko się ich pozbyliśmy.

- Jak to...? - miałam już łzy w oczach.

- No normalnie. Pytałaś się czy się z kimś biłem. Jeden, zdaje się Przemek? Był bardzo zadziorny, z nim było ciężko, ale poradziłem sobie jak z resztą.

Zakryłam usta dłonią a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

- Hahahaha - szyderczy głos przerwał ciszę - żartuję, mała, siedzą tam gdzie siedzieli - powiedział szczerząc się do mnie. Chciałam go zabić. Już wycelowałam pięść w brzuch, kiedy zobaczyłam jak z lasu wychodzi tamta dwójka. W pewnej chwili myślałam że jej nie znaleźli, ale jednak myliłam się. Jeden z nich niósł ją przerzuconą przez ramię, a ona rozpaczliwie próbowała się wyrywać. Kiedy przechodzili obok mnie spytałam Wojtka

- Jest jakaś szansa żeby wygrać?

- Nie.

- Dlatego się zgodziłeś?

- Tak.

Przynajmniej nikt nie bedzie obwiniał mnie za podsunięcie złego pomysłu. Serce zaczynało bić mi szybciej, kiedy zostało już tylko 5 dziewczyn. Niedługo później zostałam sama i gapiłam się w las. Myślalam o różnych sposobach, czy wbiec i schować się w krzakach gdzieś na początku, czy biec ile sił w nogach jak najdalej i się nie zatrzymywać. Wypominałam sobie w myślach dlaczego nie zaczęłam obmyślać jakiegoś planu wcześniej, teraz było za mało czasu, a decyzje podejmowane w stresie nie są dobre. Na rękach pojawiła mi się gęsia skórka, stresowałam się bardziej niż przed jakimś trudnym sprawdzianem.

- Twoja kolej.  

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz