Rozdział 54

1.4K 35 1
                                    

Przeturlałam się, żeby uniknąć ciosu swojego chłopaka. Ten przyklęknął przy Rafale i zaczął go tłuc wszędzie, gdzie się dało.

- Wojtek, przestań! - Krzyknęłam, jednak mnie olał.

- Stary, przepraszam! - Próbował się bronić Rafał.

- Nie dość, że z nią spałeś, to jeszcze teraz się przy niej podnieciłeś. - Powiedział Wojtek na moment zaprzestając ciosów.

- Wiesz, że na to się nie ma wpływu. Co poradzę, że jest ładna, w życiu bym jej nie tknął. - Powiedział odsuwając się i opierając o ścianę pocierając swoją szczękę. Wojtek również usiadł na podłodze, kilka metrów od Rafała, był spięty i ciężko oddychał. - Wszyscy dobrze wiemy, że to Twoja dziewczyna, a nie nasza zabawka. Zacznij trochę panować nad sobą, bo odkąd nie ma Patryka, w tym domu nie ma osoby, która by ją skrzywdziła. Ogarnij się stary, i przestań nas wszystkich tłuc, bo ona nie jest Twoją własnością. - Powiedział wstając z podłogi. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę, którą chwyciłam i mnie podniósł. - Dzięki za trening. I przepraszam, jestem tylko facetem. - Wzruszył ramionami uśmiechając się.

- Jasne, nic się nie stało. Wiem, że byś mi nic nie zrobił...

- Widzisz? Nawet ona to wie. - Zwrócił się do Wojtka, przerywając mi. Rzucił krótkie "na razie" w moją stronę i wyszedł, zostawiając nas samych.

- O co tak się wściekasz? - Zapytałam po chwili ciszy, podchodząc do Wojtka i siadając koło niego.

- Jestem zazdrosny. - Powiedział obejmując mnie.

- To nie znaczy, że musisz ich wszystkich bić...

- Od czasu do czasu potrzebują przypomnienia, kto tu rządzi. W ten sposób buduję swoją pozycję i zdobywam szacunek.

- Bo się Ciebie boją? To jest szacunek?

- Mniej więcej. - Powiedział przeczesując włosy dłonią.

- Słuchaj, na prawdę nie chcę się z Tobą kłócić, a zależy mi na dobrych relacjach z wami wszystkimi... To źle? Mam siedzieć tylko z Tobą w pokoju? Unikać ich?

- Nie...

- No właśnie. To, że dzisiaj z Tobą nie spałam, to moja wina, jeśli chcesz wiedzieć, oni mnie nie namawiali, żebym tam została. Wściekłeś się, a ja po prysznicu do nich poszłam i sama zasnęłam. Żaden nie zrobił nic nieodpowiedniego.

- Wiem. - Powiedział całując mnie w głowę. - Jestem nerwowy. Przez takie akcje, że ze wszystkimi chcesz się kumplować, czuję się zazdrosny, że to z nimi chcesz spędzać ten czas, a nie ze mną.

- A nie możemy tego robić razem? Co w tym złego?

- Nie wiem. - Westchnął i się podniósł, wyciągając do mnie rękę.

- Wow, ale jesteś wysoki z tej perspektywy. - Zaśmiałam się, podając mu rękę. Kiedy stanęłam na nogi, znów spojrzałam wysoko w górę. - No, trochę lepiej, ale nadal nisko. A jakby tak... - Stanęłam na palcach, dotykając czołem jego brody. - O, może być. - Zaśmiałam się. Wtedy on się przychylił, złapał mnie za nogi i pupę i podniósł. Oplotłam nogi wokół jego bioder i złapałam za jego barki. Teraz byliśmy na jednym poziomie.

- Tak lepiej? - Zaśmiał się. Spojrzałam w dół.

- Matko, jak tu wysoko, nie masz lęku wysokości? - Spytałam mocniej ściskając jego boki nogami.

- Przyzwyczaiłem się. - Zaśmiał się. Krótko mnie pocałował. - Jedziemy się przejechać?

- Jasne. - Dałam mu szybkiego buziaka i ześlizgnęłam się po nim. Znów byłam prawie pół metra niższa. - Uff, jak dobrze jest być tak blisko ziemi... - Zaśmiałam się. Już nie był wkurzony. Rozluźnił się i śmiał. To dobrze.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz