Rozdział 45

1.6K 45 6
                                    

*Kilka dni później*

- Wstawać wstawać, dzisiaj wigilia! - Usłyszałam wrzask zza drzwi. Wojtek poderwał się jak oparzony i usiadł na łóżku półprzytomny nasłuchując. Rozległo się walenie do drzwi. Ale nie tylko do naszych. Do wszystkich dookoła, albo też po ścianach.

- Kogo pojebało. - Mruknął niezadowolony Wojtek i spojrzał na zegarek w telefonie. - Ja pierdole, ludzie serca nie mają...

- Która jest? - Spytałam ziewając.

- 7ma rano.

- Ojej. - Przeciągnęłam się. Znów rozległa się seria uderzeń do drzwi.

- No wstawajcie, Mikołaj był!!

- Bawicie się jeszcze w Mikołaja? - Zapytałam rozbawiona.

- A dlaczego nie? Dobrze wiesz, że faceci to takie duże dzieci. - Zaśmiał się.

- I co wam przynosi?

- To zależy, czy byliśmy grzeczni. - Uśmiechnął się łobuzersko. Znów walenie do drzwi.

- Wojtek, Emilka, wstawajcie!!

- Wstajemy? - Przytulił mnie i zaczął całować po szyi.

- Tak. - Odpowiedziałam zdecydowanie i wyrwałam się z jego uścisku, śmiejąc się z jego zdziwionej miny. Założyłam na siebie co wpadło mi w ręce, czyli jego koszulka i moje dresy. On Założył podobny zestaw, z tą różnicą, że swoje spodnie. Zeszliśmy na dół, w salonie stała wielka choinka, a większość chłopaków już tam siedziała.

- Nie mogłem się doczekać aż wszyscy wstaniecie, więc sam ją ubrałem. - Adam aż trząsł się z radości. Pod choinką leżała masa prezentów, jednak nie były jakoś specjalnie wielkie. Nie wielkość a jakość się liczy, nie? Były to pudełka maksymalnie 20x20 cm, większość była taka malutka.

- Uważaj, Adaś lubi dawać głupie prezenty.

- Każdy ma coś dla każdego?

- Żartujesz? Taka ilość by się nie zmieściła w salonie. - Powiedział poważnie.

Adam w tym czasie zaczął biegać i skakać po całym salonie rozdając wszystkim małe pudełeczka. Aż przyszła kolej na mnie.

- A ten jest dla Ciebie. - Powiedział z uśmiechem psychopaty. Zaczęłam się go bać.

- Co miałeś na myśli mówiąc "głupie prezenty" ? - Spytałam niepewnie Wojtka.

- Nie wiem, każdy dostaje coś innego. Po co jeszcze tu stoisz? - Skierował pytanie do Adama.

- Chcę zobaczyć, jak to otwiera. - Zaczął zacierać ręce.

Trzymałam pudełko jedną ręką, drugą drżącą zaczęłam je otwierać. Otworzyłam minimalną dziurkę, żeby sprawdzić, czy nic nie wyskoczy. Nie wyskoczyło. Zrobiłam ją trochę większą. Dalej nic. Zaczynałam się uspokajać, jednak dalej bardzo powoli otwierałam pudełko. Na dnie siedział pająk. Chciałam wrzasnąć, jednak pająk się nie ruszał.

- O-on jest ż-żywy? - Zapytałam drżącym głosem. Adam tylko się uśmiechnął.

- Tak. Wiem, że boisz się pająków, nie pytaj skąd, dlatego chciałem Ci pomóc przewalczyć strach. Wybrałem specjalnie najspokojniejszy i najmniej jadowity gatunek. Weźmiesz go na ręce?

- Chyba żartujesz. - Powiedziałam z szeroko otwartymi oczami.

- Nie, zobacz. - Wziął ode nie pudełko i wyjął tego małego potwora. Miał około 3cm, był czarno-niebieski i w ogóle się nie ruszał. Dotknął go palcem, raz drugi. Dotknął go w nogę. Pająk ją podniósł i postawił obok. Szturchnął go jeszcze kilka razy, jednak bez reakcji. - Daj rękę. - Sam sobie ją wziął. Przystawił swoją do mojej. Telepałam się jak galareta. - Nie trząś się tak, bo się Ciebie wystraszy. - Powiedział uśmiechnięty.

WycieczkaHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin