Rozdział 40

1.8K 45 10
                                    

Leżelismy tak dłuższą chwilę. Nic się nie odzywaliśmy. Zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o rozmowie z Michałem i o tym co czuję. On tylko gładzil mnie po plecach i patrzył gdzieś w przestrzeń. Ciekawe czy też myślał o moim uczuciowym wyznaniu. Wsłuchując się w bicie jego serca wróciłam wspomieniami do chwili kiedy pierwszy raz z nim miałam spać. Jak bardzo się go bałam. A teraz leżę sama przyklejona do niego, w dodatku po seksie i prawdopodobnie zakochana. Cytując "jak do tego doszło - nie wiem". Było mi przy nim, a w zasadzie na nim tak dobrze, że przysnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi.

- Nie ma mnie. - Warknął Wojtek,na co podskoczyłam.

- Ale to ważne... - Usłyszałam głos Adama. Wojtek okrył mnie bardziej kołdrą.

- No wchodź. - Mruknął niezadowolony.

- Wybaczcie gołąbeczki, że przerywam wam chwile uniesienia... Ale jest coś czym się powinieneś zająć.

- Niby co jest takie ważne, że nie może zaczekać.

- Twój ojciec tu jest.

- Co?! - wrzasnął Wojtek i wyskoczył z łóżka jak oparzony. W 2 sekundy miał na sobie spodnie i szukał koszulki. - Jak to tu jest??

- No... Przyjechał...

- Kurwa. - Warknął znów i ruszył do wyjścia. - Zaraz wrócę. - Rzucił do mnie i trzasnął drzwiami.

Jego ojciec? Co ja mam zrobić? Siedzieć tu? Zejść? Nie, lepiej zaczekam na Wojtka. Nie mówił o swojej rodzinie. Ciekawe jaki jest jego tata. Czy powie mu o mnie? I co powie? Przestraszyłam się. Ubrałam się i ogarnęłam w łazience. Po jakimś czasie wszedł Wojtek. Zamknął drzwi, oparł się o nie i przeczesal włosy dłonią. Nic się nie odzywał, więc zaczęłam rozmowę.

- I jak było?

- Tragicznie. Zostaje tu na kilka tygodni. Wyjedzie dopiero po świętach.

- Oj..?

- Bardzo oj... Ściągnie tu całą swoją mafię.

- Całe co? - Spytałam z szeroko otwartymi oczami.

- Myślałaś, że jestem czarną owcą w rodzinie i tylko ja zajmuję się nielegalnymi rzeczami? - Spojrzał na mnie z podniesioną brwią.

- No trochę tak... - Powiedziałam niepewnie.

- No to niespodzianka, u mnie wszyscy są spod ciemnej gwiazdy.

- Ojej...

- No i ojczulek już wszystkim zapowiedział, że w tym roku święta są u mnie i wszyscy się tu zjeżdżają. Ehh...

- Rozumiem, że to nie dobrze...

- Na pewno byłoby lepiej jakby Ciebie tu nie było...

- Oh... - Zabolało.

- Nie, czekaj, nie to chciałem powiedzieć. - Usiadł obok mnie na łóżku. - Chodziło mi o to, że tu jest niebezpiecznie, a jak zjedzie się kilkudziesięciu gangsterów to będzie jeszcze gorzej. Wiedzą jakie mam podejście do rzeczy, i kiedy Ciebie zobaczą chociażby przez chwilę bez mojego towarzystwa staniesz się ich celem. Najlepiej byłoby mi Cię odesłać stąd na czas tego gówna i potem ściągnąć z powrotem. Co powiesz na wakacje w Dubaju?

- A Ty?

- Ja tu muszę zostać i to wszystko ogarnąć...

- To też zostanę.

- To nie jest najlepszy pomysł...

- Ej, jesteś Ty i chłopaki... - Położyłam dłoń na jego dłoni. - Co złego może się stać..?

WycieczkaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ