Rozdział 38

1.6K 47 5
                                    

<Wojtek>

Droga minęła nam bardzo spokojnie. Na granicach nie było żadnych problemów. Kilka dni i po podróży. Wysiadłem z auta i uderzyło we mnie gorące powietrze pustyni. Miła odmiana w porównaniu do zimnej Polski, gdzie już jest prawie zima. Gryzło mnie tylko sumienie, że znów zostawiłem Emilkę nic jej o tym nie mówiąc. Zobaczyłem mojego dawnego kumpla Ahmeda. Poznałem go wiele lat temu, dzięki niemu to wszystko się zaczęło.

- Witaj. - Powiedziałem uprzejmie w jego języku. W końcu mieliśmy u niego być przez najbliższe kilka dni.

- Cześć przyjacielu. - Powitał mnie. - Jak minęła Ci podróż? Wiele dni jechaliście?

- Zaledwie 3 bez żadnych problemów. - Doskonale znałem jego język, tyle lat wspólnej współpracy z działało swoje.

- Cieszy mnie to. Ile przywiozłeś tym razem? I czy też jakieś niespodzianki jak ostatnio? - Chodziło mu o sytuację z przyjaciółmi Emilki.

- Tym razem niecałe 30, jednak bez żadnych niespodzianek dla Ciebie. Jak oni się sprawują?

- Powoli zaczęli mówić moim językiem i jakoś się dogadujemy. Dbam o nich, jak prosiłeś. Nie skarżą się na nic, albo po prostu nie znam tak dobrze polskiego. - Ahmed mówił też trochę po polsku.

- Pozwolisz, że chłopcy zajmą się sprawami biznesowymi, a ja zajrzę do Twoich gości?

- Oczywiście, chodź, zapraszam. - Trochę drażnił mnie jego oficjalny ton, ale tutaj wszyscy ważni w ten sposób mówili. Albo w ogóle wszyscy. Z tymi mniej ważnymi nie miałem doświadczenia.

Ahmed poprowadził mnie przez duży dom, zdobionymi korytarzami do tarasu. Z tarasu widzieliśmy wielki basen i piękny ogród. Wszędzie roiło się od ochrony. W basenie ktoś pływał, a na leżaku ktoś leżał. "Młodzież" pomyślałem. Zeszliśmy na dół i Ahmed ich zawołał. Spojrzeli w jego stronę i zobaczyli mnie. Mógłbym przysiąc, że pomimo mocnej opalenizny którą dostali, wszyscy pobledli, co mnie bardzo rozbawiło.

- Wasz przyjaciel przyszedł was odwiedzić. - Powiedział Ahmed pięknie po polsku, za co go pochwaliłem. Wyszli z wody i podeszli do mnie.

- Ja was zostawię, pójdę sprawdzić jak sobie Twoi chłopcy radzą. - Powiedział do mnie już po arabsku i oddalił się w kierunku z którego przyszedł.

- No i jak wam tutaj? - Zapytałem.

- Stary, takie życie jest epickie! - Zaczął Przemek. - Nie musisz pracować, cały dzień robisz co chcesz, co weekend imprezy. A ten klimat!

- Mi też się bardzo podoba, codziennie się opalam, każde z nas ma własny pokój, codziennie mamy wakacje! - Odezwała się Natalia.

- Tylko trochę Emilki brakuje... I rodziny... - Mruknął Bartek.

A Sebastian jak zwykle cichy.

- Czyli wam się tu podoba?

- Mogło być lepiej. - Odparł Przemek.

- Zobacz, a tak mi nie wierzyłaś, jak mówiłem, że będziecie bezpieczni. - Zwróciłem się do Natalii.

- I tak bym wolała zostać w Polsce.

- Mamy tam teraz zerowe temperatury.

- Okej, cofam. - Wszyscy się zaśmialiśmy.

- A jak Emilka? - Zapytał Przemek.

- Dobrze. Żyje, ale nie zabrałem jej tym razem ze sobą. Może następnym razem...

- Czemu jej nie zabrałeś?

WycieczkaOnde histórias criam vida. Descubra agora