Rozdział 17

2K 51 16
                                    

Byłam przez moment w domu. Wychodziłam spotkać się z Natalią i chłopakami. Pocałowałam tatę w policzek, i pojechałam na spotkanie. Śmialiśmy się, cieszyliśmy chwilą. Byłam wtedy szczęśliwa jak nigdy.

- O czym myślisz? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Wojtka.

- O niczym... - Odpowiedziałam.

- Nie kłam. - Powiedział groźnie.

- O moich przyjaciołach, o tym, że niedługo się na zawsze rozstaniemy, o tym co ze mną się stanie, jak będzie wyglądało moje życie... Boję się i nie chcę tego... - Łzy napłynęły mi do oczu.

- Wiesz że już nie mogę Cię uwolnić. Wiesz za dużo. - Powiedział.

- Wiem... - Wtedy już nie wytrzymałam, i łzy zaczęły mi spływać ciurkiem po policzkach.

- Chodź tu. - Powiedział i przysunął mnie do siebie jakbym nic nie ważyła. Objął mnie ramieniem i tak siedzieliśmy, on patrzył gdzieś w dal, ja płakałam mu w ramię. Kiedy mnie obejmował czułam takie ciepło, podobało mi się to. Zmartwiło mnie, że to jedyna i pewnie ostatnia czułość od faceta jaka mnie w życiu spotkała. Wywołało to kolejną falę płaczu. - No już mała, nie płacz. - Próbował jakoś mnie uspokoić.

Kiedy trochę płacz mi przeszedł położyłam głowę na jego barku. Patrzyłam na te piękne drzewa. Chciałam zapamiętać jakiś ładny widok, zanim o wszystkim zapomnę za granicą. Było mi tak strasznie smutno. Westchnęłam głośno i wtuliłam się w niego. Nie chciałam, żeby cokolwiek przerwało mi tę chwilę podziwiania widoku i napawania się zapachem mężczyzny.

- Wracamy? - Zapytał cicho.

- Nie chcę wracać. Tu mi się podoba. Tu bym mogła zostać... - Rozmarzyłam się.

- Wiesz, zawsze możesz tu zostać. Na zawsze. - Kiedy to mówił wyjął ze swoich spodni pistolet.

Zaczęłam się wyrywać, ale trzymał mnie mocno.

- Nie bój się, przecież nic Ci nie zrobię. - Szepnął mi do ucha, co wywołało u mnie dreszcz.

- Ale chcę żebyś mnie puścił! Teraz! - Mówiłam przez łzy.

- Dopóki się nie uspokoisz to Cię nie puszczę. - Powiedział stanowczo.

Przestałam się szarpać, ale cały czas byłam spięta i płakałam. Delikatnie poluzował uścisk na moim boku, obejmował mnie tak jak na początku.

- Czego się tak przestraszyłaś? Przecież potrzebuję Cię żywej. Nie zrobię Ci krzywdy.

- Że mnie zabijesz... - Powiedziałam cicho.

- Przestań już, nikogo nie będę zabijał. Odłożył broń na bok, i objął mnie drugą ręką dociskając do swojego boku.

- A tamta dziewczyna?

- To było na pokaz.

- Biegła tak blisko mnie... To mogłam być ja...

- To miałaś być Ty, celowałem w Ciebie. - kiedy podniosłam przerażony wzrok on się uśmiechał. Serio? W takiej chwili? - Żartuję przecież... Trochę więcej luzu mała.

- Jak mam być wyluzowana jak mówisz mi takie rzeczy?

- W większości żartuję.

- Chciałabym żebyś z tym handlem też żartował...

Spoważniał. - Ale z tym nie żartowałem.

- Wiem.. - Powiedziałam cicho. - Co się ze mną stanie?

- Dobre pytanie. Pewnie pójdziesz do jakiegoś bogatego fagasa i będziesz go głównie zaspokajać w łóżku.

Nie spodobała mi się ta odpowiedź.

- Czy jak wrócimy, będę mogła się spotkać z chłopakami na trochę? Natalię będę miała przez całą noc...

- Jaką całą noc? - Przerwał mi zdanie.

- No bo... Powinnam spać tam gdzie pierwszych kilka nocy... - Powiedziałam niepewnie.

- O nie nie, śpisz ze mną. - Powiedział pewnie.

No tego się nie spodziewałam.

WycieczkaWhere stories live. Discover now