Rozdział 11

2.2K 57 1
                                    

Przy drzwiach przepuścił mnie, żebym poszła przodem, kiwnął jeszcze do Michała i zamknął drzwi. Znów szedł pierwszy. Szliśmy po miękkiej, czarnej wykładzinie, a ściany dookoła były białe. Pomyślałam, że możemy być w tym domu. Zakręciło mi się w głowie, więc przystanęłam.

- Co Ci jest?

- Trochę... Kręci mi się w głowie.

- Dasz radę iść?

- Tak, tylko za chwilę...

Nic nie odpowiedział, a ja usiadłam, bo bałam się, że się przewrócę. Czułam się podobnie, jak wtedy kiedy nieśli mnie do domu. Czułam że zaraz znowu odlecę.

- Ej nie odlatuj mi znowu. - Słyszałam jak się denerwuje.

- Dasz mi trochę wody? - Zapytałam cicho. Bez słowa wstał i gdzieś poszedł, a mój świat dalej wirował. Po chwili wrócił ze szklanką chłodnej wody. Upiłam łyk i poczułam jak chłód rozchodzi się po moim ciele. Wypiłam wszystko do końca. Niemalże od razu poczułam się lepiej. Oddałam mu szklankę i powoli wstałam, jednak czułam się dobrze. Teraz zobaczyłam, że nie przeszliśmy ogromnej odległości, od pokoju w którym Michał mnie opatrywał, tylko zaledwie parę kroków. Ruszyliśmy dalej, po lewej stronie były schody prowadzące na górę. Wojtek zagrodził mi drogę na dalszą część domu, więc nie mogłam się za bardzo po nim rozejrzeć. Weszłam po schodach, on szedł zaraz za mną. Pokierował mnie w prawą stronę na sam koniec korytarza. Ten był urządzony tak samo, jak tamten na dole, jednak tu w ścianach równomiernie pojawiały się drzwi. Wprowadził mnie do pokoju, gdzie ściany były jasno szare, a meble białe z elementami czarnego. Na podłodze oczywiście czarna wykładzina.

Wszystko tu było jakby... Większe. Czułam się strasznie mała w tym pokoju.

- Idę pod prysznic, siedź tu. - Z rozmyślań wyrwał mnie głos faceta, który po chwili zniknął za kolejnymi drzwiami w tym pokoju. Usiadłam na łóżku, a raczej na nie wskoczyłam. Brakowało mi kilka cm żeby dotknąć nogami podłogi. On był wysoki, więc dla niego nie stanowiło to problemu. Po kilkunastu minutach drzwi od łazienki się otworzyły i wyszedł Wojtek. Stał w samych bokserkach i przecierał jeszcze włosy ręcznikiem. Patrzyłam jak zahipnotyzowana na jego umięśnione ciało.

- Masz zamiar spać w ciuchach, czy coś z siebie zdejmiesz? - Zapytał.

- Mam z Tobą spać? - Zapytałam z niedowierzaniem.

- Zawsze możesz wrócić do tej szopy, chociaż nie radzę. Łatwo o zakażenie. - Popatrzył na moje ręce i klatkę. Podszedł do szafki i wyjął z niej koszulkę, którą mi podał. Kiedy ją założyłam sięgała mi prawie do kolan. W tym czasie mięśniak położył się na łóżku i patrzył w sufit. Zdjęłam spodnie i usiadłam na brzegu łóżka. Nie zwrócił na mnie za bardzo uwagi.

- Co się stało? - Zapytałam.

- Co się miało stać? - usiadł i spojrzał na mnie. Siedzieliśmy na dwóch końcach łóżka, więc dzieliła nas dość spora odległość.

- Co się stało po tym jak mnie ten dzik zaatakował...

Chwilę nic nie odpowiadał.

- Zastrzeliłem go.

- To słyszałam i pamiętam, a dalej..?

- Zabrałem Cię z Michałem do tamtego pokoju, gdzie pozszywał i opatrzył Ci rany. - Powiedział obojętnie. Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co dalej. Moją uwagę przykuło jego przedramię, miał ślady po ukłuciach w kilku miejscach.

- Co Ci się stało? - Zapytałam.

- Narkotyki. - Odpowiedział obojętnie.

WycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz