Rozdział 68

1.1K 43 2
                                    

Czy mój koszmar senny miał się sprawdzić w tym momencie? Postać, która opierała się o barierkę tyłem do mnie, powoli się wyprostowała. Obrócił się w moją stronę, przeszedł przez balkon i zatrzymał się, opierając o futrynę drzwi balkonowych. Stał i patrzył na mnie.
- No nie przywitasz się? - Usłyszałam dobrze mi znany, niski głos. Podbiegłam czym prędzej i skoczyłam na niego, oplatając go nogami w pasie. Oparłam czoło o jego bark, a łzy same zaczęły lecieć.
- Przestraszyłeś mnie. - Powiedziałam mocniej go ściskając.
- Wiem. Taki był zamiar. - Powiedział całując mnie w bok szyi.
- Nie znikaj tak więcej... - Podniosłam mu z oczu okulary i położyłam na czubku głowy. Pocałowałam go mocno. Starł łzy z moich policzków.
- Coś się stało? - Spytał zaniepokojony.
- Tak, zostawiłeś mnie bez słowa, ja miałam straszny sen, gdzie Cię zabijają, musiałam uciekać przed ochroną i bardzo mnie wystraszyłeś. - Oparłam się czołem o jego czoło.
- Nie wiedziałem, że to mi tyle zajmie... Zawsze bywało krócej, teraz cała noc...
- Gdzie byłeś? - Przerwałam mu.
- W pracy. - Wzruszył ramionami. - Jestem bogatszy o kolejne kilka milionów. - Zaśmiał się, idąc ze mną w kierunku łóżka. Delikatnie mnie na nim położył, po czym sam lekko opadł na mnie, namiętnie mnie całując.
- Czymże jest te kilkanaście milionów... - Powiedziałam, kiedy odkleił się od moich warg i przyssał do szyi.
- Dla mnie niczym. Ty jesteś najważniejsza. - Całował mnie dalej. Coś było nie tak. Tylko jeszcze nie wiedziałam co. Ale coś mi nie grało.
Obróciłam nas tak, że to ja byłam na górze. Zanim znów zaczęłam go całować, moją uwagę przykuł czerwony ślad na kołnierzyku białej koszuli, którą miał pod garniakiem. I była jakaś pognieciona.
- Gdzie byłeś? - Zapytałam podejrzliwie. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że coś ukrywał.
- No pracowałem... Sprzedawałem... To, co przywieźliśmy z Polski. Dlatego jestem teraz bogatszy o te miliony. - Usiadł. Koszula się przesunęła, odsłaniając bordowy ślad na jego szyi. - Coś nie tak? - Spytał widząc moje zdziwienie.
- Zapytam ostatni raz. Gdzie byłeś. - Łzy napłynęły mi do oczu.
- Ej kochanie, co się dzieje... - Objął mnie, jednak zrzuciłam z siebie jego ręce.
- Ja się zamartwiam całą noc i pół dnia, a Ty obracasz sobie inną?
- Jak obracam, co Ty...
- Idź do lustra i zobacz swoją szyję i koszulę. - Powiedziałam. Chciałam z niego zejść, ale mi nie pozwolił. - Puszczaj. - Płakałam. Jedną dłonią przetarł swoją twarz i westchnął.
- Co mam na koszuli..? - Zapytał po chwili ciszy. Przetarłam oczy i pociągnęłam nosem.
- Jest pognieciona, masz czerwony ślad od szminki... I trochę pudru... - Odwrócił głowę w bok.
- A na szyi? - Spytał znów.
- Malinkę.
- Kurwa... - Znów westchnął. - Uwierzysz mi, jak Ci powiem, że Cię nie zdradziłem?
- Nie. - Odpowiedziałam szczerze. Płakałam, tak bardzo płakałam.
- A jak Ci to powie któryś z chłopaków?
- Też nie. - Spojrzał mi głęboko w oczy. Jego ciemne tęczówki mnie hipnotyzowały. Przetarł kciukiem moje łzy.
- Nie płacz, proszę... I... Daj sobie to wytłumaczyć...
- Uważasz, że jest co tłumaczyć?
- Tak, i to bardzo wiele. - Przysunął moją głowę do swojego barku. I to jeszcze z tej strony, z której miał malinkę. Poczułam inne perfumy. - Tylko daj mi szansę.
- Przecież widzę i czuję inną, co Ty chcesz mi tłumaczyć. - Odwróciłam wzrok. Przetarł twarz dłonią, po czym próbował obrócić moją głowę za szczękę. Nie pozwoliłam mu na to. Wtedy całą ręką złapał mnie za szczękę i gardło.
- Wojtek, boję się, przestań tak robić! - Powiedziałam prawie płacząc. Pocałował mnie, a ja nie mogłam mu się wyrwać.
- Wysłuchasz mnie?
- Jak mnie puścisz. - Puścił.
- Nie mam pojęcia jak mam to zacząć... - Przetarł twarz dłońmi. - Serio myślisz, że to, cokolwiek dla mnie znaczy? - Wskazał na swoją szyję. - Myślisz, że oświadczam się byle komu, po to, żeby potem latać z kwiatka na kwiatek?
- Teraz już nie wiem, co o tym myśleć...
- Otóż nic to dla mnie nie znaczy. To jest... To... Ehh... Po prostu część interesów, której trzeba pomóc... Ja... Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć... Nie przeleciałem jej, a miałem okazję na nią i jeszcze dziesiątki innych, odkąd jesteśmy razem... Ona była bardzo wpływową osobą, która dużo znaczyła w tych interesach... Musiałem ją trochę podbajerować, zakręcić nią, żeby poszła do kogo trzeba i zrobiła, co trzeba. Nie było żadnego seksu, nie było żadnych szczerych uczuć. To wszystko to był tylko teatrzyk, żeby interesy się udały, po transakcji ją olałem. Nie wiedziałem, że zostawiła takie ślady, miałem nadzieję, że się o tym nie dowiesz, nie musiałaś wiedzieć... - Przeczesał dłonią włosy, lekko ciągnąc za końcówki. - Nie wiem, czego oczekujesz w tym momencie, ale zrobię wszystko, żebyś mi uwierzyła. Pójdę tam po monitoring, chłopaki Ci potwierdzą moją wersję, bo tam byli, ja... Ja po prostu nie wiem...
- Nie wiem, czy mogę Ci wierzyć w takiej chwili...
- Czy Ty kurwa siebie słyszysz kobieto?! - Krzyknął, na co podskoczyłam. Szybko mnie złapał za rękę i podniósł ją na wysokość mojej twarzy. - Widzisz to?! - Wskazał na pierścionek. - Myślisz, że to dla mnie nic nie znaczy?! Znaczy kurwa wszystko! - Puścił moją rękę, która szybko opadła na jego nogę. - Nie mam pojęcia jak mam Ci to inaczej wytłumaczyć. Jesteś dla mnie kurwa wszystkim, i nie wyobrażam sobie, że Ty mi mówisz, że się mnie boisz, że robię Ci krzywdę, że nie wiesz, czy możesz mi wierzyć. To boli bardziej, niż każda rana postrzałowa, a taka boli na prawdę bardzo. Przestań w końcu wątpić w moje uczucia. - Odchylił się, kładąc na łóżku. Schował twarz w dłoniach i tak leżał dłuższą chwilę.
- Przepraszam. - Położyłam się na nim.
- To ja przepraszam... Trochę za mocno zareagowałem... Ale ona na prawdę nic nie znaczyła, nie było żadnego seksu...
- Okej, wierzę Ci.
- Serio? - Spytał zaskoczony.
- Tak, tylko przestań o niej mówić.
- Zazdrosna jesteś? - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Pff, no pewnie. - Tu pstryknął mnie lekko w nos. - Ej, co to było?
- Masz nie być o mnie zazdrosna. Nie masz żadnej konkurencji. Zapamiętaj to sobie. Albo będę tak robił częściej. - Znów mnie pstryknął.
- Okej, zapamiętam...

WycieczkaWhere stories live. Discover now