Ośmionogie Potwory {6}

1.1K 131 4
                                    

Licealista stał pod domem Kimów wiedząc, że Tae nie wróci w ciągu najbliższych paru godzin. Zadzwonił do drzwi, licząc na to że ktoś mu je otworzy.

-Jungkook? Dawno cie u nas nie było. - otworzyła mu niska kobieta, która promiennie się do niego uśmiechała. Pani Kim zawsze emanowała dobra energia.

-Dobry wieczór - ukłonił się, posyłając kobiecie delikatny uśmiech. - Wiem, ale od jakiegoś czasu mam masę pracy w szkole i domu- podrapał się po karku, wzdychając. - TaeTae do mnie pisał, że nie da rady oddać mi mojej książki, więc powiedział gdzie leży. Mogę szybko po nią skoczyć? 

-Jasne, wchodź. - zaprosiła go gestem ręki - Napijesz się czegoś? Kawa, herbata? Naprawdę dawno cie nie widziałam. Urosłeś?

-Wydaje mi się, że mogłem urosnąć parę centymetrów. Pani zawsze jest dla mnie taka miła- zaśmiał się krótko. - Ale niestety nie mam czasu, bo muszę pomagać tacie. Jutro przyjeżdża do nas jego pracownik, więc obiecałem posprzątać w pokoju i salonie. Pokój Tae jest u góry?- Spytał z uśmiechem na ustach. -Słyszałem, że zmieniał pokój- wyjaśnił.

-U góry, pierwsze drzwi po lewej. Tym razem ci odpuszczę, ale musisz kiedyś wpaść i mi opowiedzieć jak ci się układa.

-Pewnie, z wielką chęcią wypije z Panią herbatę- skinął głowa, idąc powoli po schodach, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Gdy znalazł się w pokoju nastolatka, szybko wyciągnął z kieszeni bluzy dość duże pudełeczko, pełne ośmionogich, sporych potworów, które jakimś cudem wydostały się z pojemnika prosto na łóżko Taehyunga. - Ups. Bardzo mi przykro, laleczko -uśmiechnął się, sięgając po pierwszą lepszą książkę z półki. Znalazł na biurku jakąś kartkę i nabazgrał na niej pozdrowienia dla gospodarza. Zszedł po schodach, żegnając się z kobietą i wychodząc.

Taehyung wrócił do domu po prawie całym dniu robienia grupowego projektu u Jimina. Tak naprawdę, to on sam nie zrobił za dużo, ale mimo to był padnięty. Przywitał się z mamą i popędził na górę, żeby zaraz zmęczony rzucić się na łóżko. Zaczął powoli zasypiać, ale nagle poczuł dziwne mrowienie na głowie. Chciał dotknąć tego miejsca ręką, ale gdy pod palcami poczuł włochatego, ogromnego potwora zerwał się z łóżka, a z jego gardła wydobył się krzyk. Zapalił światło i wtedy dopiero dostrzegł, że na jego łóżku biega pełno pająków, a na biurku leży mała kartka z podpisem jego sąsiada. Zdenerwowany chyba do granic możliwości wyszedł z pokoju i uznał, że tą noc spędzi na kanapie, a małymi potworami łącznie z Jeonem zajmie się później.

Noc dla Jungkooka była czymś wspaniałym. Świadomość, że ta Taehyungowa była okropna, napawała go ogromną radością i satysfakcją. Poranek spędził równie przyjemnie, co wieczór i noc.

-Jak się spało, TaeTae?- zaświergotał, gdy spotkał nastolatka w drodze na przystanek.

-Ty chory pojebie! Serio, wszystko, ale pająki?! - zaczął krzyczeć od razu jak go zauważył. Brunet wzruszył ramionami, nawet się nie zatrzymując.

- Słuchaj, to za te ubrania i odbijanie mi laski. Sam się o to prosiłeś, przygłupie.

-Odbijanie ci laski? - parsknął - Czy ty z nią kiedykolwiek rozmawiałeś? Bo z tego co wiem to tylko się na nią gapisz od kilku miesięcy.

-Rozmawiałem! A poza tym, to nie twoja sprawa- prychnął. - Yoongi chce zaprosić Jimina na randkę- rzucił naburmuszony, zmieniając temat. - Nie słucha się jak mówię mu, żeby się opanował.

-Jimin się nie zgodzi, nie ma opcji - chciał być pewny tego co mówił, ale tak naprawdę bał się, że tej blondynie jednak coś odwali i pójdzie z Minem.

-Skoro tak, to problem z głowy. Gdyby zaczęli się spotykać, to chyba bym się zrzygał- przewrócił oczami, na samą myśli o Yoongim i Jiminie, którzy próbują zjednoczyć dwie poróżnione grupy przyjaciół.

-Tak, ja też. Wystarczy mi, że muszę patrzeć na ciebie - stanął na przystanku w oddali widząc już autobus.

-Cmoknij mnie w dupę- odpowiedział wyjątkowo spokojnym głosem Kook. Włożył ręce do kieszeni, opierając się o wiatę. -Jimin kiedyś z kimś był?- spytał, jeszcze zanim przyjechał autobus. Nie miał zielonego pojęcia jak zniechęcić swojego przyjaciela, do tego wiecznie przestraszonego, niskiego oszołoma. Jakby samo to, że wyglądał jak wyglądał nie odstraszało wystarczająco.

-Mhmm.. - potaknął. Nie chciał mówić mu prawdy, bo to nie był interes Jeona. A Jimin pod tym względem był bardziej skomplikowany niż reszta ludzi. Jungkook prychnął pod nosem, bo teraz to kompletnie nie wiedział, jak podejść Mina tak, by zrezygnował z chęci poderwania tego przychlasta.

-Na ściemniam mu o nim.

-Co? Nie! Nie możesz wymyślać jakiś bzdur na jego temat. Plotki się rozchodzą. - bo to wcale nie tak, że Tae sam już zdążył na ściemniać Chimowi o Minie. Wcale.

-Masz rację, Yoongi to taki plotkarz i gaduła, że Jimin prawdopodobnie do końca życia będzie musiał się męczyć z docinkami ze strony całej ludzkiej populacji.

-Nie i tyle. - wszedł do autobusu i zajął wolne miejsce.

-No to świetnie, bo Min na niego leci. I to najwidoczniej bardzo, bo normalnie trafia jedzeniem do ust.

-Znajdź mu kogoś kto odciągnie jego uwagę - wzruszył ramionami.

-Nie wiem jak ten twój koleżka, ale Min nie szuka pierwszej lepszej dupy do zaliczenia - warknął.

-To lepiej żeby Jimin o tym nie wiedział.

-Dobra, chuj w to, niech ten twój Jimin sobie myśli co zechce - machnął dłonią. - Ale z tego co wiem, to oni mieszkają niedaleko siebie, a Yoongi chciał go złapać przed szkołą i dać jakieś oklepane kwiaty czy coś słodkiego. Nie wiem, nie słuchałem.

-Min się tak łatwo nie podda, co? - zaczął wystukiwać coś na telefonie.

-A wygląda na takiego co odpuszcza? - pochylił się nad nim, zaglądając mu przez ramię. - Co ty tam robisz?

-Piszę do Jina - mówił, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

-Aha? I to ma jakoś pomóc w zniechęceniu Jimina?

-Boże.. Czego nie rozumiesz? Jin weźmie Chima po drodze i przyjadą razem, więc Chim nie spotka Yoongiego.

-Tak, masz rację, powinienem Ci czytać w myślach- parsknął, przewracając oczami. - Ale czasem wydaje mi się, że Seokjin wcale nie chce z tobą współpracować - uśmiechnął się krzywo.

-On po prostu nie lubi konfliktów. Przeszkadza mu cała ta sytuacja ze jesteśmy.. Wrogami? Tak to chyba dobre słowo.

-Nie znoszę cię. - zamknął temat. - Dobra, idę do Hoseoka. Jeszcze sobie ludzie pomyślą, że Cię lubię- odwrócił się do Junga, który właśnie wszedł do autobusu.

-O tak, to by było straszne... - powiedział cicho tak, że brunet już tego nie słyszał.



_____________
Dzisiejsza pogoda i mój humor to jakiś żart.

Loowe

Tae In Wonderland | TaekookWhere stories live. Discover now