Ryk {43}

661 89 11
                                    

Taehyung czekał od dobrej godziny, aż pan Jeon pojedzie do pracy. Stał przed drzwiami i bał się zapukać. Czuł, że to nie będzie przyjemna rozmowa, ale już po prostu nie mógł wytrzymać. Prawie dwa tygodnie, a Jungkook się do niego nie odzywał, chyba, że ten sam do niego napisał, ale i tak zazwyczaj zbywał go jakimś tekstem, że jest zajęty. Na początku nawet to wytrzymywał. Wierzył mu, że może mieć dużo na głowie, ale po ostatniej wiadomości nie mógł usiedzieć w miejscu. Musiał, po prostu musiał z nim porozmawiać. Nie zauważył kiedy jego ręka sama się uniosła i zapukała do drzwi.

Jungkook, krzątający się po domu i szukający rzeczy, które musiał wrzucić do walizki, usłyszał pukanie do drzwi. Nie miał pojęcia kto mógł chcieć przyjść do niego tak wcześnie, w środku tygodnia.

-Tak? - westchnął, otwierając drzwi. - Oh. Taehyung.

-Jungkook, proszę, porozmawiaj ze mną - jego błagalny ton był niemal żałosny, tak bardzo potrzebował tej rozmowy. Tak bardzo chciał, żeby Jungkook mu powiedział, że wszystko będzie dobrze i go przytuli, jak jeszcze niedawno.
Brunet chciał zamknąć mu drzwi przed nosem, dać sobie z tym spokój, ale nie umiał, gdy patrzył w te przestraszone oczka swojego chłopaka.

- Okej, ale teraz poważnie nie mam czasu, więc pospiesz się, proszę.

-Dlaczego mnie unikasz? Nie próbuj mi wciskać, że dramatyzuje, przecież nie jestem ślepy.

-Jeny, Taehyung. Tak jak Ci mówiłem, nie mam czasu. Piszę pracę, chodzę do roboty, załatwiam sprawę ze studiami. Nie jesteś jedyny na tym świecie - z każdym słowem nie wierzył, że tak okropne rzeczy opuszczały jego usta.

-Może i nie jestem jedyny, ale wydawało mi się, że ważny dla ciebie. I tak ciężko znaleźć dla mnie chociaż pół godziny, żeby porozmawiać? Ja naprawdę nie wymagam, żebyś siedział ze mną całymi dniami, ale ty się w ogóle do mnie nie odzywasz, Jungkook.

-Taehyung, jeżeli nie umiesz beze mnie wytrzymać dwóch tygodni, to może za bardzo się angażujesz, co? Nie jestem twoją własnością, do cholery - warknął.

-Szkoda, że ty się tak nie angażujesz - nie hamował łez, które strumieniami płynęły po jego policzkach. Jungkook odruchowo wyciągnął dłoń, by zetrzeć te mokre ślady, szpecące buźkę tego pięknego chłopca. Cofnął ją, gdy tylko dotknął jego skóry.

- To były tylko dwa tygodnie. Ty mogłeś mnie gnoić przez prawie dwa lata - warknął.

-Co chcesz przez to powiedzieć? Specjalnie mnie olewałeś, bo nagle ci się przypomniało, że jesteś zły za tamte lata?

-Tak, specjalnie cię olewałem, ale nie dlatego, że jestem zły za tamte lata. Po prostu chciałem przerwy. A ty nawet dwóch tygodni nie jesteś w stanie wytrzymać

-Jak miałeś mnie dość to trzeba było mi to powiedzieć.

-Boże, możesz w końcu przestać ryczeć?!

-Nie mogę. Bo chyba właśnie straciłem kogoś, kto był dla mnie najważniejszy - patrzył mu w oczy, ale nie dostrzegł żadnych emocji. Jungkook zbyt dobrze je ukrywał.

-Skoro tak, to chyba nie mamy o czym rozmawiać- zacisnął wargi w wąska kreskę. Musiał walczyć ze sobą, żeby nie zapłakać przy Taehyungu.

-Czyli to koniec? - błagał w myślach,
żeby Jungkook powiedział że nie.
Starszy ugryzł się w język, biorąc parę głębokich wdechów, by zmusić się do powiedzenia tego, co musiał.

- Tak. To koniec, Tae... - szepnął, nie patrząc mu w oczy.

-Czy mogę.. Nie to głupie. Przepraszam - odwrócił i stał tak jeszcze chwilę, po czym skierował swoje kroki w stronę drzwi.

-Czy możesz co? - jęknął za nim, starając się opanować drżenie dłoni.

- Czy mogę cię przytulić? Ten ostatni raz?

-Tak, proszę, zrób to - sapnął, nawet nie zastanawiając się, czy to dobry pomysł. Wyszedł przed dom, czekając, aż Taehyung ten ostatni raz pozwoli się przytulić. Jasnowłosy podszedł do niego i powoli wtulił się w jego ciało. Stali tak dłuższą chwilę, Kim wcale nie chciał się odsuwać, przeciągał ten moment jak tylko mógł. Bo gdyby to zależało od niego, to nigdy by go nie puszczał.

- Dziękuję, że byłeś, Taeś- uśmiechnął się smutno, czując łzy w oczach. szybko wyplątał się z uścisku młodszego, wszedł do domu, od razu upadając na kolana i zanosząc się głośnym, niekontrolowanym szlochem. Jungkook nie mógł normalnie oddychać. Czuł się, jakby odebrano mu tlen, bez którego (co oczywiste) nie mógł żyć.

Taehyung doszedł do domu i zamykając za sobą drzwi, osunął się na nich, głowę chowając w kolanach. Nie miał siły wstać, bo wraz z Jungkookiem stracił też cząstkę siebie.





_______________
Apolonia na mnie krzyczy
Pomocy :(((

Tae In Wonderland | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz