Wspomnienia {30}

984 103 1
                                    

Zmierzali właśnie w stronę domu Tae, nie do końca wiedząc czemu mieli tam iść, ale to nie było istotne, bo i tak nie mieli planów. Szli wolno, rozmawiając o zwyczajnych, przyziemnych sprawach.

-Powiedz mi, Chimin, jak się ostatnio czujesz? - spytał, gładząc kciukiem zewnętrzna cześć dłoni swojego chłopca. Uwielbiał go, dlatego przynajmniej raz dziennie pytał, jak ma się samopoczucie tego słodkiego aniołka.

-Bardzo dobrze, naprawdę. Nie musisz się mną aż tak martwić.

-Chcąc niechcąc się martwię, Chim. Po prostu mi na tobie zależy - uniósł jego dłoń, składając na jej wierzchu drobnego całusa.

-Mi na Tobie te... -urwał i stanął w miejscu. Wszystkie jego mięśnie się spięły, a on nie był w stanie wykrztusić słowa. Nagle wszystko wróciło, bo w tłumie dostrzegł tą twarz, którą tak dobrze pamiętał. Twarz osoby, która miała mu tylko pomóc z matematyką, a skrzywiła jego psychikę do końca życia. Poczuł jak nogi się pod nim uginają i leci w dół.

Początkowo Min myślał, że nastolatek sobie żartuje. Małe paluszki zacisnęły się wokół dużej dłoni starszego niemal łamiąc wszystkie kości.

- Jimin? Wszystko okej? - Spytał, gdy ten wciąż sztywno stał w miejscu. - To wcale nie jest zabawne i- urwał, łapiąc go mocno, ratując przed upadkiem - Spójrz na mnie, Chim - jęknął, chcąc dotrzeć jakoś do przerażonego chłopaka, który był jak w amoku. Park kompletnie nie wiedział co się dzieje dookoła niego. W głowie miał tylko wspomnienia i tą okropną twarz. Zaczął się trząść, nie kontrolował w tamtym momencie tego, co działo się z jego ciałem.

-Jimin, kochany, proszę cię, wszystko jest dobrze, nic się nie dzieje- zaczął mówić wszystko, co przychodziło mu do głowy. Nie dbał o składnie, czy sens. Posadził go na ziemi, samemu zajmując miejsce tuż obok. - Proszę, powiedz cokolwiek, Chim - ludzie przechodzący obok przyglądali się nastolatkom, nie mając pojęcia, czy trzeba im pomóc, czy to jedynie wygłupy młodzieży.
Gdy Jimin wciąż się nie uspokajał, spanikowany Min zaczął wołać o pomoc. Parę osób go zignorowało, dopiero po chwili stając przy spanikowanym licealiście. Młoda, odrobinę pulchniejsza koreanka oraz mężczyzna w długim płaszczu, kucnęli przy blondynach.

Nastolatek patrzył tępo przed siebie, ale gdy przed jego oczyma pojawił się mężczyzna, wstał szybko i zaczął coś niezrozumiale krzyczeć cały czas się cofając.

-Jimin, do cholery, Jimin! - krzyknął Min, wstając i łapiąc go za ramiona. - O co ci chodzi?! - potrzasnął nim, nie mając pojęcia jak dotrzeć do młodszego - Spójrz na mnie!

- Nie dotykaj mnie! - rzucił się biegiem, nie patrząc  przed siebie.

-Jimin, stój! - zaczął biec za nim, przepychając się między ludźmi, którzy odwracali się, za spanikowanym blondynem. Nie udało mu się powstrzymać Jimina przed wbiegnieciem na ulicę. Rzucił się w stronę wiotkiego ciałka, łapiąc go za dłoń i roniąc morze łez, wykrzykując imię swojego chłopaka, przekleństwa oraz prośby o dzwonienie na pogotowie.

~

Obudził się już na sali szpitalnej. Strasznie oślepiało go światło i z początku nie był nawet w stanie otworzyć do końca oczu. Pamiętał wszystko dokładnie, ale jego podświadomość nie pozwalała mu dopuścić do siebie, że to wydarzyło się naprawdę. Liczył na to, że to tylko kolejny z jego koszmarów. Wciąż myślał jednak o Minie. To jego twarz miał przed oczami, kiedy stracił przytomność i to właśnie jego chciał zobaczyć teraz. Najlepiej natychmiast.

- Yoongi... - mówił cichym, zachrypniętym głosem. Jedna z pielęgniarek, gdy tylko dostrzegła, że pacjent odzyskał przytomność, wyszła szybkim krokiem z sali, aby zawołać lekarza.

Tae In Wonderland | TaekookWhere stories live. Discover now