Nie, nikt nie potrafi tak świętowac, jak krasnoludy.
Przyjęcie po koronacji rozkręcało się z każdą chwilą. Po najedzeniu się, wszyscy goście ruszyli na parkiet i szaleli w rytmie skocznej muzyki. Pod ścianą stały całe zapasy piwa miodowego w niezliczonej ilości drewnianych beczek, na stołach co chwilę pojawiały się jeszcze parujące pieczenie, których zapach od razu wypełniał salę balową.
Oczywiście nie tylko krasnoludy imprezowały tego wieczoru - na przyjęciu zjawiło się wielu mieszkańców z Dale, które także powracało do pierwotnego stanu oraz nie mało elfów. Z tego co widziałam, Thranduilowi nie było u nas źle.
Muzycy grali na najróżniejszych instrumentach, a ja brykałam z każdym krasnoludem, w którego ręce się dostałam. Niby taniec zaczęłam z Thorinem, ale swojego partnera zmieniłam już chyba ze sto razy. Ostatecznie trafiłam na Bofura.
- No proszę, Arissa, ale szalejesz! - wykrzyknął, kiedy robiłam piruet.
- Nie miałam takiej zabawy od lat! Korzystam puki nie muszę byc ułożona i ogarnięta!
- I tego się trzymajmy - kiwnął żwawo głową, po czym razem z melodią przyspieszyliśmy tempo. - Gdzie nasz król?
- A ja wiem? Zgubiłam go pół godziny temu! Jak ci się podoba przyjęcie?
- Nie tańczyłem z tobą wieki! Już zapomniałem jaka to zabawa!
- Jak z nikim innym, co nie? - uśmiechnęłam się.
- Lepiej bym tego nie ujął. Kiedy konkurs picia?
- Myślę, że trochę później - odparłam - Tym razem pobalujmy na trzeźwo!
- Ale potem szalejemy, nie?
- Ryzykujemy całodziennym kacem, wiesz o tym!
- Raz na jakiś czas ci nie zaszkodzi! Ile temu ostatnim razem byłaś pijana?
- Ja? U Beorna, a ty?
- Też. Widzisz? Kilka miesięcy przerwy było!
- No w sumie racja! - przytaknęłam mu.
W końcu zostałam Bofurowi odebrana, po czym tańczyłam z jeszcze paroma krasnoludami, którym kilka razy musiałam mówic, żeby nie zwracali się do mnie 'wasza wysokośc'. W pewnym momencie muzyka uspokoiła się, a ja wpadłam w ramiona męża.
- Nareszcie cię jesteś mój - szepnęłam, splatając palce na jego karku, podczas gdy on położył mi dłonie na biodrach.
- Zawsze byłem twój - odparł z lekkim uśmiechem.
- Ale przez trzydzieści minut cię nie miałam.
Krasnolud zaśmiał się nisko.
- Jestem z ciebie taka dumna - powiedziałam mu cicho.
Zmrużył oczy i przyjrzał mi się uważnie.
- Bo?
- Byłeś miły dla Thranduila. - opowiedziałam prosto.
Westchnął.
- Zmusiłaś mnie. Jesteś pewna, że on chce zgody między nami?
- Dlaczego miałoby byc inaczej? - zmarszczyłam brwi.
- Nie pamiętasz naszego spotkania w trakcie wyprawy? Ty też go wyzywałaś.
Otworzyłam szeroko oczy.
- A ty niby skąd to wiesz?!
- Ciężko było nie słyszec - wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste.
YOU ARE READING
Mój Arcyklejnot
FanfictionKontynuacja książki 'Forever Together'. Smaug nie żyje, podobnie jak Azog, Góra została odzyskana, a krasnoludy wreszcie są w domu. Arissa i Thorin rozpoczynają nowy rozdział w życiu jako władcy Ereboru i przywracają królestwu dawną świetność. Wszys...