Rozdział 41: O mały włos od tragedii

502 23 5
                                    

***

- Skål!* - unieśliśmy nasze kufle z piwem i stuknęliśmy się nimi wspólnie.

Dzisiaj wypadała kolejna rocznica rozpoczęcia naszej legendarnej wyprawy do Ereboru. Przez te kilka lat grono imprezujących nieco zmalało z uwagi na przykład na nowe obowiązki (Balin), ale tacy kompani jak Dwalin, Nori, Bofur i nasi siostrzeńcy odwiedzali nas na małe przyjęcie do tej pory. Frerina przygarnęła na te kilka godzin Anika, by dać nam chwilę wytchnienia na wspomnienia. 

- Ja... chyba najdobitniej zapamiętałam... - odezwałam się - ...tak, to jak zrobiliście sobie z fontanny prywatną giga wannę. Wielki Durinie, przez chwilę myślałam, że straciłam wzrok...

- Nie bądź już taka uszczypliwa! - machnął ręką Dwalin - Myślę, że nie pożałowałabyś, gdybyś się lepiej przyjrzała!

- Dwalin, możesz nie demoralizować mojej żony? - Thorin odstawił swój kufel.

Przestałam zwracać uwagę na ich wymianę zdań i przysiadłam się obok śmiejącego się z żartu Bofura Noriego. Widząc jego wyciągniętą rękę i wzrok skierowany na mój kubek, który był już prawie pusty, podałam mu go, a krasnolud przytknął go pod otwór w dużej beczce pełnej piwa.

Bez słowa podał mi kufel, na co skinęłam mu lekko głową, po czym stuknęliśmy się naczyniami.

- Coś nowego o Colinie? - zapytałam niskim głosem, po opróżnieniu jednej trzeciej kufla.

- Co ja ci mogę powiedzieć... - oblizał piankę z górnej wargi - Facet zachowuje się zupełnie normalnie. Jeśli pytasz o coś podejrzanego, nic nie zauważyłem.

Zrezygnowana, opuściłam ramiona.

- On coś ukrywa... - pokręciłam głową - Hej, jesteś złodziejem, co nie...?

- Nie uniżaj mi! - oburzył się - Wykonuję twoje zlecenie, wyświadczam przysługę, pamiętaj o tym.

Przewróciłam oczami.

- Akurat twój talent się przyda. - oznajmiłam - Posłuchaj, jego pokój jest pusty przez większość dnia...

- Hola, hola, wasza wysokość! Nie rozpędzajmy się tak. Od jakiegoś czasu staram się być grzeczny.

- Nie możesz ten jeden raz zrobić wyjątku?

- Dori urwie mi głowę. - wzruszył bezsilnie ramionami.

Westchnęłam ciężko.

-A nie masz może... takiego jakiegoś magicznego majstra wihajstra do różnych typów drzwi? - spytałam, niewinnie odwracając wzrok.

Dopiero, kiedy przez dłuższą chwilę nie odpowiedział, z powrotem się do niego obróciłam.

- Ty się naprawdę nakręciłaś. - stwierdził, przyglądając mi się spod zmarszczonych brwi - Rozumiem, że jestem złodziejem i tak dalej, ale żeby królowa planowała włamanie...

- Jakie włamanie? - usłyszałam głos męża, który przerwał swoją gorącą dyskusję z Dwalinem i spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Ee... - otworzyłam już usta i na szybko chciałam wymyślić jakąś w miarę wiarygodną wymówkę, jednak właśnie wtedy rozległo się gorączkowe pukanie do drzwi.

Zanim zdążyłam na nie odpowiedzieć, Anika bez pytania wparowała do środka i w szaleńczym tempie podbiegła do nas i dopiero wtedy zobaczyłam przestraszony wyraz jej twarzy.

- Anika, co jest? - zapytałam z niepokojem, odstawiając kufel na podłogę, po czym podniosłam się z miejsca.

- To Frerin! - sapnęła, z trudem łapiąc oddech - Nigdzie nie mogę go znaleźć.

Mój ArcyklejnotWhere stories live. Discover now