Shane !

467 9 6
                                    

- Jak się czujesz ? - pyta Will 

- Jest ok - odpowiada Tony 

- Pamiętasz co się stało ? 

Tony chwilę milczy prawdopodobnie odtwarzając wypadek w głowie. 

- Pamiętam tylko że jechałem do szkoły na motorze a za mną w aucie Shane i Hailie. 

- Dobrze czyli połowę pamiętasz. - mówi chłodno Vincent. 

- A co się stało ? - pyta zdezorientowany przenosząc spojrzenie na mnie a po ten na bliźniaka.  

- Jak sobie przypomnisz to przyjdź  do mnie do do biblioteki. - mówi najstarszy brat po czym wstaje i razem z Willem idą pracować. 

             Shane 

Idę na siłownię i walę w worek żeby się wyżyć. ~zabiję tego kto to zrobił Tonemu ! Przysięgam ~  

Wracam do salonu. Tony spał na kanapie a przed nim stał jakiś wysoki facet. Celował do Tonego. Nie wiele myśląc rzucam się przed bliźniaka przez co ja dostaję w brzuch. Biorę broń Tonego która leżała na kanapie i strzelam trzy razy w mężczyznę. Trafiam w głowę. 

- Shane ! - woła za mną Tony. 

Do salonu zbiega reszta rodzeństwa. Bliźniak przy mnie siada i zaczyna uciskać moją ranę. Will wzywa karetkę, Hailie płacze a Vincent kuca koło mnie i zmienia tonego. 

- Błagam nie zamykaj oczu. Zostań ze mną. - mówi spanikowany Tony a po jego policzkach spływają łzy. 

- Nie dam rady przepraszam - mówię i tracę przytomność. 

Otwieram oczy. Leżałem w białej sali podłączony do różnych urządzeń. Na krześle obok mnie spał Tony. Miał podkrążone oczy a obok niego na moim łóżku leżała jakaś jego książka. To była książka od matmy. Boże Tony się uczył. Chciałem wziąć książkę żeby nie spadła ale oczywiście że spadła. 

- Shane ? Shane ! - woła tony i mnie... przytula. 

- Hej - mówię i też go obejmuję. 

- Ty idioto po co to robiłeś ?! To ja miałem dostać nie ty ! 

- Jesteś po wypadku mogłeś tego nie przeżyć. 

- Trudno ale tobie by nic nie było. 

Lekko się uśmiecham. 

- Czy ty się dobrze czujesz ? - pytam 

- W sęsie ? 

- Czy ty się uczyłeś matmy i mnie przytulileś ? 

- Matmy się uczyłem jakieś 2 minuty po ten zasnąłem bo Vincent powiedział że albo tu siedzę z tobą i się uczę albo wracam do domu. A co do tego drugiego to się martwiłem i tyle. 

- Brakowało ci mnie - mówię ironicznie 

-Nie miałem kogo wkurzać i tyle.  

Rodzina Monet ~Tony~Where stories live. Discover now