Wstałem i powoli ruszyłem do biblioteki. Pierwszy raz od śmierci mamy usiadłem przy pianinie. Nacisnąłem kilka klawiszy a po tem zacząłem grać jakąś wymyśloną melodię.
- Często powtarzałaś "jestem z tobą, zawsze będę" "dasz radę" w takim razie gdzie jesteś ? Nie ma cię nigdzie mimo że cały czas szukam nie mogę cię znaleźć. Proszę wróć. Mam dość samotności. Brakuje mi ciebie.
Gdzie jesteś ?! Potrzebuję cię ! Umieram w środku każdego dnia kiedy widzę szczęście innych. Nie ma cię tu więc gdzie jesteś? - śpiewałem co raz pewniej.
Z mamą często graliśmy wymyślając randomowo jakieś piosenki. Od jej śmierci nie grałem i nie śpiewałem. Sam nie wiem czemu.
Usiadłem na fotelu Vincenta z książką I wanna fal i zacząłem czytać. Nie poznawałem się ostatnio. Zwykle wychodziłem w każdym wolnym momencie na imprezę czy po prostu wyrwać się z domu a teraz nie wiem co to impreza.
Nie mogłem się skupić na książce więc zszedłem na dół i wziąłem kluczyki od motoru.
- Wychodzę wrócę późno !
Szybko wyszedłem żeby uniknąć pytań. Wsiadłem na motor założyłem kask i ruszyłem akurat w tedy kiedy do garażu weszli Dylan i Shane zapytać pewnie gdzie jadę.
Po kilku minutach w miarę spokojnej jazdy dotarłem do miejsca docelowego. Wyścig na dodatek nie legalny.
Kiedy tylko tam wjechałem rozległy się piski dziewczyn a wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie. Dlaczego ? Bo byłem królem wyścigów. Wygrywałem za każdym razem czy jechałem autem czy motorem. Ludzie często rzucali mi wyzwania a po tem kończyli w najlepszym wypadku z pustym portfelem w najgorszym z pustym portfelem i bez auta lub motoru.
Tym razem ścigałem się z jakimś czarnym matowym BMW. Kierowca nie dość że był naćpany to jeszcze stary.
Ustawiliśmy się na linii startu a na środek wyszła ładna dziewczyna z flagą. Puściłem do niej oczko a dziewczyna się uśmiechnęła i machneła flagą. Ruszyliśmy były dwa okrążenia. Kiedy ja kończyłem pierwsze facet był w połowie. Skończyłem rzecz jasna jako pierwszy to mój pożal się boże przeciwnik wjechał w drzewo. Przewróciłem oczami i wziąłem wygraną kasę czyli pięc tysięcy plus auto które mi jutro przywiozą pod willę.
Zacząłem chodzić i oglądać auta z piękną blondynką.
Oczywiście ja mam szczęście więc oczywiście musiałem kogoś spotkać. Tym razem padło na Karo i Vic i..... Natanielem.