- Tony dobrze się czujesz ? Przecież ojciec nic takiego by nie zrobił. Nie jest taki nie naraził by nikogo z nas na takie rzeczy. - mówił Dylan.
- Tak czuję się dobrze i pamiętam jak przy mnie z nim rozmawiali i ojciec im mówił co mają ze mną zrobić.
Widziałem po Tonym że sam nie chciał w to wierzyć ale wiem kiedy kłamie i zdecydowanie nie było to teraz. Kiedy mój bliźniak kłamie zawsze bawi się sygnetem (ode mnie) który nosi na prawej ręce i odwraca wzrok od osoby z którą rozmawia. Teraz patrzył na nas wszystkich. Mnie też bolało to że musiałem wybrać po między wierzeniem Tonemu a trzymaniu strony ojca. Wybór był prosty. Nigdy nie przypuszczał bym że Tony kłamał by w tak ważnej sytuacji więc rzecz jasna wierzyłem swojemu bliźniakowi. I nie stety chyba tylko ja bo reszta rodzeństwa zaczeła się śmiać. Nawet Vincent cicho się śmiał. Tylko mi i Tonemu nie było do śmiechu. No bo w końcu ktoś zabrał nam go na prawie dwa lata i to i tak cud że dalej tu z nami jest po takim zwrocie akcji.
Pov Tony
Wiedziałem że mi nie uwierzą ale jednak miałem gdzieś w środku taka ciutkę nadziei że może jednak staną po mojej stronie i mi uwierzą ale oczywiście tego nie zrobili.
Mój telefon zabiwrorał a na ekranie pojawiło się połączenie przychodzące od ojca. ~świetnie zajebisty momęt tato~ co gorszą było to połączenie wideo. A ja nadal wyglądałem i czułem się koszmarnie no i w sumie nie miałem ochoty rozmawiać z nim po ostatnich wydarzeniach.
-Tony ojciec do ciebie dzwoni- powiedział Will.
- Później do niego oddzwonię na razie słabo się czuje i chce odpocząć.
-To odbierz i mu to powiedz- powiedział chłodno jak zawsze Vincent.
Przewróciłem oczami i odebrałem.
- Hej tato oddzwonię do ciebie bo ja na razie słabo się czuje i chce odpocząć.
- Nie Tony musimy porozmawiać.
- Tato nap...
-Antony bez dyskusji.
Wzdrygnąłem się. Pełnym imieniem mówili do mnie przez te prawie dwa lata.
- Wyjdziecie ?- zapytałem braci.
Wszyscy ruszyli do wyjścia i po chwili zostałem sam.
- Spróbujesz jeszcze raz na mnie donieść a cię zabije. Rozumiemy się ?
Patrzyłem na ojca zaskoczony. Nie sądziłem że kiedyś będzie mi groził. Ale jak widać myliłem się i nie powiem bolało mnie to.
- Nie możesz być jak twoi bracia ? Z Shane jesteście bliźniakami a jesteś od niego o wiele gorszy. Jak to możliwe ?
Zaszkliły mi się oczy ale nie chciałem żeby to zobaczył więc odwróciłem wzrok w stronę okna.
- Nie wiem.
- Ja też nie.
Rozłączył się a po moich policzkach spłyneło kilka łez. Do sali wróciło moje rodzeństwo. Szybko wytarłem łzy.
- Co się stało ?- zapytał nie pewnie Shane.
- Nic-odpowiedziałem omijając wzrokiem jego twarz.
-Płakałeś.
- Jak się kładłem to plecy mnie zabolały.
Bawiłem się sygnetem od shane żeby trochę się uspokoić.
- Co powiedział ojciec ?-zapytał Dylan.
- Że jeśli jeszcze raz powiem że to on zrobił to mnie zabije. - wymskneło mi się.