Papierosy

116 6 3
                                    

Na moją prośbę Shane przez resztę drogi jechał w miarę powoli za co byłem mu cholernie wdzięczny. 

Kiedy tylko bliźniak zatrzymał się przy rezydencji jak opatrzony wyskoczyłem z auta i wszedłem do domu gdzie na szczęście nikogo nie było. 

Zamknąłem się w łazience i wziąłem zimny prysznic po czym wróciłem do pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zacząłem szkicować na ścianie. Zawsze chciałem mieć swój rysunek na ścianie i chyba nikogo nie zdziwię jak powiem że będzie to motor. Jednak po tym co dzisiaj się stało szczerze jak patrzyłem na auto czy motor od razu przypominał mi się wypadek nie mówiąc już o wsiadaniu i jeździe. 

Patrzyłem na prawie skończony szkic i czułem jak by ktoś ściskał mnie za gardło odcinając tlen. Wyszedłem na balkon z papierosami i usiadłem na ziemi odpalając jednego. Dzisiaj tylko jeden i ani jednego więcej.

Zapomnijcie o tym co mówiłem wcześniej w 40 minut wypaliłem całą paczkę. No dobra może jedną i pół. Jezu dobra dwie paczki. Nic mi nie będzie na luzie. Nikt nie widział..

- Kurwa ile ty już wypaliłeś ?- ciebie też miło widzieć Dylan. 

- Dwa. 

- Ile ? 

- Dwie paczki. 

- Japierdole. Tony opanuj się ! W takim tempie skończysz w najlepszym wypadku w szpitalu w najgorszym na cmentarzu trzy metry pod ziemią ! 

Słuchałem kazania Dylana totalnie nie przejęty. Patrzyłem na las który otacza nasz dom. 

- Poproszę drugą opcję. 

- Ej co jest ? 

- Miałeś tak kiedyś że to co kochałeś stało się nie możliwe przez traumę ?

- W sęsie ? 

- Wiesz że miałem sporo wypadków i zawsze wracałem od razu po wyjściu ze szpitala do prowadzenia ale po tym dziejszym  nie jestem w stanie patrzeć na motor czy auto nie mówiąc już o jeździe. - Na koniec mój głos się załamał. 

Dylan siedział obok i uważnie mnie słuchał. 

- Wrócisz do tego tylko małymi kroczkami. Obiecuję ci to. 

- Nie obiecuj czegoś czego nie jesteś pewien. 

- Ale ja jestem pewny. 

Rodzina Monet ~Tony~Where stories live. Discover now