Sen

180 4 0
                                    

- Tony musimy cię zabrać do szpitala chodź. - powiedział Will. 

- Nie zostawię go ! - krzyczę i z powrotem przytulam się do ciała bliźniaka. 

- Nic nie możemy zrobić. On nie żyje. - powiedział Vincent. 

On nawet nie płakał nie pokazywał żadnych uczuć. Jego brat umarł a on nie płakał. Willowi raz na czas spłyneła łza tak samo jak Dylanowi. 

Tylko ja dusiłem się łzami i wtulałem w zimne ciało brata. 

W końcu Will i Dylan wyprowadzili mnie  stamtąd siłą. Próbowałem się wyrwać zrobić cokolwiek byle tylko przytulić się do bliźniaka. 

Dalej płakałem nie mogłem opanować łez. 

Bracia wpakowali mnie na tylnie siedzenie auta. Koło mnie siedział Will a z przodu Vincent i Dylan. 

Nie mogłem się uspokoić. Cały czas w głowie miałem obraz Shane całego we krwi.  

Zrywam się do siadu szybko oddychając. To tylko sen. Zbiegami na dół. Shane właśnie chciał wejść po schodach. Od razu się do niego przytulam. Mój oddech był szybki i płytki. 

- Co jest ? - pyta odwzajemniając uścisk. 

- N-o po-prostu j-jak....

- Hej spokojnie. 

Zaczął gładzić mnie uspokajająco po plecach. 

Siadamy na kanapie. Przymykam na chwilę oczy. Ulżyło mi i to bardzo. 



💜💜💜💜💜💜💜 

Hejka dzisiaj taki bardziej porombany rozdział. Następny rozdział jutro ! Buziaki 🩷

Rodzina Monet ~Tony~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz