Mhm.

106 3 3
                                    

Nataniel. 

- Czego znowu ? 

- Słuchaj Vic i Karo są moje. 

- Nie są rzeczami i nie należą do nikogo. I luz mam je gdzieś. 

Wszedłem do łazienki i z szafki wyjąłem bandaż i zacząłem zawijać go wokół spuchniętego i bolącego nadgarstka.  

- Tak w sumie to ty coś widzisz przez to spuchnięte oko ?  

Wszedłem do pokoju gdzie Nate chyba chciał wyjść na balkon ale zamiast tego wszedł w ścianę. Ledwo powstrzymałem śmiech. 

- Zamknij się. Ale widzę że ty chyba trochę bardziej ucierpiałeś- powiedział wzjazując na mój nadgarstek który kończyłem zawijać.  

- Nic mi nie będzie.- tylko to powiedziałem syknąłem kiedy nim poruszyłem. 

- Ta jasne. 

- Coś jeszcze chcesz ?

- Aleś ty gościnny. Z tym wyścigiem nie żartowałem. Chce się z tobą ścigać. 

- Mhm. Kiedy i o której ?

- Jutro 23:30 

- Mhm. 

- Co z tobą ? 

- Nic. Czemu pytasz ? 

- Nie jesteś zły że leże se na twoim łóżku kiedy mówię o wyścigu z tobą w odpowiedzi tylko coś tam mruczysz mam wymieniać dalej ? 

-Zmęczony jestem i tyle. 

-Ta jasne. 

Wstał i wyszedł. Rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. 

Obudziłem się o 14. ~boże po co ja tak wcześnie wstaje ?~ 

- Wstawaj nie robię !- krzyknął Shane rzucając we mnie poduszką. 

Jęknąłem i nakryłem twarz kołdrą. 

- Spierdalaj. 

- Wstawaj wieczorem jedziemy na nielegalny wyścig. 

~Oj~ 

- O której ?

- O 23:30 się zaczyna będzie tam najlepszy motocyklista w całej Pelsylwani. 

~No i mamy problem~ 

- Nie jadę. 

- Co czemu ? 

- Źle się czuje. 

- Przynieść ci coś ? 

- Nie nie trzeba. 

Było mi źle z tym że okłamuje Sha.. kurwa dobra stop zaczynam być uczciwy a to nie w moim stylu. 

Shane wyszedł a ja wziąłem telefon i zacząłem przeglądać ig.  

Nie pytajcie mnie jak ale nagle jakoś tak stała się 23 hehe więc właśnie na spidzie ogarniam się na wyścig chłopaki już pojechali na moje szczęście. Wybiegłem z domu i wsiadłem na motor założyłem kask i ruszyłem.

Po 15 minutach byłem na miejscu i przyszła pora na moją ulubioną rzecz. Wjeżdżam na teren wyścigu a przy bramie wjazdowej stoją auta w szeregu po obu stronach. Gazują a ja odpowiadam im tym samym. Momentalnie wszystkie spojrzenia lądują na mnie. Wjechałem na linię startu i ustawiłem się obok czarnego lambo. 

- Powitajmy króla wyścigów i właściciela Tonego Monet ! I jego przeciwnika Nataniela ! 

Widziałem zdziwienie braci którzy na moje nie szczęście stali w pierwszym rzędzie. 

Na środek wyszła ta piękna blondynka. Puściłem do niej oczko a ona się uśmiechnęła. 3..2..1 START. Ruszyłem nie oglądając się na chłopaka. Ludzie krzyczeli kibicując głównie mnie (nie żebym się chwalił czy coś). Jechaliśmy łeb w łeb ale na drugim okrążeniu go prześcignąłem. Kiedy już myślałem że będę pierwszy rozległ się huk a ja upadłem i na chwilę zapadła ciemność. 

Rodzina Monet ~Tony~Where stories live. Discover now