Vincent zaparkował pod domem.
- Dobra Tony i Shane załóżcie opaski na oczy.
-Po co ?
-Zobaczycie.
Papatrzyliśmy na siebie z Shane i założyliśmy opaski. Wysiadłem z auta z pomocą Willa i Dylana a Vincent prowadził Shane. Chłopaki gdzieś nas podprowadzili i kazali stać.
-Dobrze możecie ściągnąć opaski.
Kiedy ściągnęliśmy staliśmy przed garażem w którym stał nowy matowy czarny motor taki jak ma Shane i bugatti takie jak ja mam. Rozmawialiśmy od dawna z Shane żeby kupić takie same auta lub motory. Za pojazdami stali nasi znajomi z ogromnym tortem a kiedy otworzyliśmy oczy wystrzelili konfetti. W całym garażu było pełno czarnych balonów. Kapitan mojej drużyny i mój najlepszy przyjaciel trzymał mój tort. Na górze był motor a całe ciasto było czarno białe. U Shane było podobnie tylko na górze miał swoje niebieskie lambo.
Nigdy nie mieliśmy takiej niespodzianki. Zawsze spędzaliśmy czas w piątkę w restauracjach. Popatrzyłem na bliźniaka. Wydawał się tak samo szczęśliwy jak ja.
Przywitaliśmy się ze wszystkimi znajomymi ja przedstawiłem swoich kolegów Shane a on mi swoich.
- Dobra jest jeszcze jedna niespodzianka- powiedział Dylan.
Znowu założyliśmy opaski. Jakieś auto podjechało pod dom.
- Dobra już.
Odsłoniliśmy oczy i dziewczyny stojące przed nami też ściągnęły opaski. Przed nami stały dwie siostry. Niską brunetką Victoria i niska blondi czyli Karoline. Ja bardziej lubiłem brunetkę a Shane blondi. Przyjaźniliśmy się od najmłodszych lat ale ostatni raz widzieliśmy się trzy lata temu kiedy wyjechały na studia do Hiszpanii.
Kiedy dziewczyny nas zobaczyły zaczeły biec w naszą stronę tak jak robiły to zawsze. Z Shane otworzyliśmy ramiona a dziewczyny wbiegły w nie oplatając się nogami w pasie. Przytuliłem Vic i schowałem twarz w jej włosach. Tak strasznie się cieszyłem że ją widzę.
- Jesteś najlepszym prezentem.
- Sto lat.
-Dobrze macie wolny dom ja i Will musimy pojechać do Włoch i wrócimy za tydzień żadnych imprez i nie roznieście domu.
~ta żadnych imprez mhm na pewno~
- Tak tak dziadku- powiedział Dylan.