Siedzę na parapecie w swoim pokoju. Na polu dalej leje.
Nie wiem co to znaczy sen od tygodnia. Przez stres nic nie mogę przełknąć więc funkcjonuję na papierosach energetykach i wodzie.
- Idziesz na imprezę ? - pyta Shane wchodząc do mojego pokoju. Jednak kiedy zobaczył jak wyglądam chyba zrozumiał że nie.
- Kiedy ty ostatnio spałeś ?
- Też chciałbym wiedzieć.
- Ej co się dzieje ? - pyta i zamyka drzwi.
- Boję się. - powiedziałem to po raz pierwszy w życiu.
Shane
Patrzyłem na bliźniaka w szoku. On nigdy nie mówił że czegoś się boi
- Czego się boisz ? - spytałem podchodząc bliżej.
- Nie boję się że ktoś chce mi coś zrobić. Boję się że zrobią coś wam. - mówi a po jego policzku spływa łza.
Totalnie nie wiedziałem co robić. Jedyne co mogłem zrobić to przyciagnąłem go do siebie i przytuliłem. Odwzajemnił.
- Wszystko się ułoży spokojnie - mówię cicho. - Vincent już wysłał ludzi i szukają tego mordercy znajdą go i wszystko wróci do normy. Na razie nie martw się na zapas okej ?
Tony kiwa lekko głową.
- Prześpij się.
Wychodzę z jego pokoju i idę do siebie. Nagle dostaję wiadomość. Właczam telefon i sprawdzam powiadomienia.
OD: nie znany numer. Radzę się pożegnać z bliźniakiem bo nie będzie długo tak kolorowo. 😈
Teraz to ja zacząłem się bać.
DO: nie znany numer. Czego chcesz ? Zostaw go.
OD: nie znany numer Chcę żeby cierpiał i nie zostawię go.
Ręce całe mi drżały. Prawie biegiem ruszyłem do biblioteki gdzie był Vincent.
Bez pukania wpadłem do pokoju.
- Coś się stało Shane ?
Pokazuję mu wiadomości.
- Sprawdzałeś czy Tony jest w pokoju ? - pyta przejęty.
- Cholera.
Wybiegam i biegnę do pokoju bliźniaka wpadam tam i jedyne co widzę to krew mnóstwo krwi otwarte okno i brak brata.
- Tony !