Szpital

235 3 2
                                    

Tony nie odpowiedział, nie pojawił się w pokoju. Nie było go. 

Upadam na kolana a po moich policzkach spływają łzy. Tak cholernie się bałem. Reszta rodzeństwa przybiega na moje krzyki. 

- Co się s.... - zaczyna Dylan jednak widząc pokuj Tonego od razu przerywa. 

- Cholera. - mówi przejęty Will 

Dusiłem się łzami i patrzyłem na puste pomieszczenie. Hailie kuca koło mnie i mnie przytula. Też płakała. 

- I gdzie ten jebany ochroniarz który miał go chronić ?! - wołam do Vincenta. 

- Prawdopodobnie to on to zrobił. Mamy jego lokalizację jedziemy tam. 

Zrywam się i zbiegami do auta. Wsiadam. 

- Wyślij mi tą lokalizację ! - wołam do Vincenta 

Po pół godzinie dojeżdżamy pod stary i opuszczony budynek. Wysiadamy z aut bierzemy pistolety i wchodzimy ostrożnie do środka. Strasznie się bałem. A co jak przyjechaliśmy za późno ? A co jak on już nie żyje ? 

- Zostaw mnie ! - woła Tony zasuszonym głosem. 

Biegnę do pokoju z którego było słychać wołanie. 

Tony leżał na ziemi miał związane ręce. Był cały we krwi. Przeraziły mnie rany na brzuchu. Trzy rany postrzałowe. Przed moim bliźniakiem stał wysoki facet. Wykonuję trzy szybkie i celne strzały w głowę mężczyzny po czym podbiegam do brata cały drżał. Nie wiem czy z zimna czy strachu. 

- Shane..  - mówi słabo 

- Spokojnie jedziemy do szpitala jesteś już bezpieczny. 

Vincent bierze Tonego i karze mu tamować krwawienie. 

Wszyscy byliśmy przerażeni. Ja szczególnie. Bolał mnie widok Tonego w takim stanie. 


Zagłosujcie czy ma przeżyć czy umrzeć buziaki 🩷

Rodzina Monet ~Tony~Where stories live. Discover now