Pov Shane
Kiedy dojechaliśmy na miejsce Tony leżał na ziemi a jacyś ludzie w czarnych garniturach stali wokół niego. Wybiegliśmy z auta z broniami. Oni też je mieli. Wokół Tonego było pełno krwi a on sam był chyba nie przytomny.
Nie mieliśmy żadnego planu. Więc po prostu zaczęliśmy strzelać oni też. Został ostatni facet. Ja strzeliłem i on też ja trafiłem w jego łeb a on mi w rękę.
- Shane wsiadaj z Dylanem do auta i tamuj krwawienie !- krzyknął Vincent i zaczął z Willem biec do Tonego.
- Zapomnij !- krzyknęliśmy z Dylanem w tym samym czasie.
Po chwili wszyscy byliśmy przy moim bliźniaku. Był nie przytomny. Na ręce i chorym kolanie miał rany. Co było zabawne to to że oboje mieliśmy ranę postrzałową na tej samej ręce i w tym samym miejscu. Vincent tylko na szybko sprawdził czy oddycha. Na szczęście tak. Dylan przeniósł go do auta.
-Jaki on jest lekki.-powiedział zdziwiony.
- Dziwisz się po prawie dwóch latach picia wody i raz na dwa dni dostawał chleb (Jak w więzieniu)
- No tak.
Wysiedliśmy do auta i Vincent ruszył. Szpital był tylko pięć minut drogi stąd za to dla mnie było to jak wieczność. Po kilku minutach Tony przestał oddychać.
- Kurwa mać Tony !- wrzasnąłem.
- Co się dzieje ?- zapytał Will.
- Przestał oddychać !
Zaczęliśmy reanimacje którą przejęli lekarze kiedy dojechaliśmy pod szpital. Mnie też wzięli na operację ze względu na ranę postrzałową.
Po operacji
Siedzieliśmy z chłopakami w mojej sali bo muszę zostać na obserwację i czekaliśmy co z Tonym. Stresowaliśmy się i to strasznie a przy najmniej ja.
- Shane spokojnie Tony z tego wyjdzie jest Monet a Monetowie zawsze dają radę.
- Mama nie dała a co jeśli z Tonym będzie to samo ? - zaszkliły mi się oczy. Tak jak innym nawet Vincentowi.
- Nawet tak nie mów. Jasne że da radę. Tak jak zawsze to robi.
Po tych słowach do pomieszczenia wszedł lekarz.
- Witam mam informacje co do stanu pana Antonego Monet.
- Co z nim ?
- Nie stety...