Strzelnica.

113 3 2
                                    

//boże mamy 1k ! Dziękuje wam ❤️❤️// 

Jakoś tak wyszło (zupełnie nie wiem jak) że Vincent powiedział zero imprez a my z naszymi znajomymi pijemy tańczymy i się bawimy. Ja nie piłem dzisiaj bo trochę mam dystans do alko po ostatnich wydarzeniach. 

- Grany w butelkę ! Na pocałunki !- zawołały pijanym głosem Vic. Wszyscy usiedliśmy w kole i dziewczyna zakręciła najpierw wypadło na mojego najlepszego przyjaciela. Kiedy to na niego padło podniósł na mnie wzrok ale było za późno bo Victoria siadła na jego kolanach i wpiła się w jego usta Luke nie odwzajemnił pocałunku. Odwróciłem wzrok i zacisnąłem usta w linię. Wstałem i zagarnąłem ze stołu zapalniczkę i papierosy. 

- Idę zapalić. 

Shane popatrzył na mnie pytającym wzrokiem czy wszystko gra. Był jedyną osobą która potrafiła zapytać o coś wzrokiem a ja to rozumiałem. Kiwnąłem lekko głową i wyszedłem przed dom. Mój telefon zawibrował. Wyciągnąłem go i speawdziłem powiadomienie. 

Nie znany numer: I see you. 

~Kurwa no~ oparłem się o ścianę i zamknąłem oczy. Miałem już go gdzieś. Niech mnie zabije i tyle. Usłyszałem że ktoś otwiera drzwi i staje obok mnie. Otworzyłem nie chętnie oczy. Koło mnie stała kompletnie pijana Vic. 

- Twój przyjaciel świetnie całuje. 

Wziąłem głębszy oddech. 

- Co ? Jesteś o to zły serio Tony ?

- Dziewczyna która zawsze mówiła że do puki ja nie poukładam sobie w głowie niektórych rzeczy nie pocałuje nikogo i będzie na mnie czekać właśnie całowała się z moim najlepszym przyjacielem. Czy jestem zły ? Bardziej zawiedziony. 

- Nie będziesz mi mówił z kim się mogę całować a z kim nie. Jesteś tylko nic nie znaczącym chłopakiem w moim życiu ! Nie będę czekać na ciebie bo ty musisz sobie poukładać w głowie jakieś mało ważne problemy. I zapytałam cię czy ze mną będziesz bo siostra mnie namówiła. 

Niby wiedziałem że mówiła to po pijaku ale i tak zabolało. Znałem tą dziewczynę praktycznie od przedszkola i nawet kiedy była bardziej pijana niż teraz nigdy nie powiedziała czegoś takiego. Lekko zaszkiły mi się oczy ale powstrzynywałem łzy. Wymynąłem ją i wróciłem do domu. Nasi znajomi dalej siedzieli w salonie. Wszyscy od razu spojrzeli na mnie kiedy wszedłem i od razu ruszyłem do swojego pokoju. 

- Gdzie Vic ?- zapytała blondi. 

- Przed domem. 

Zamknąłem się w swoim pokoju i oparłem się plecami o drzwi. Dopiero w tedy pozwoliłem łzą płynąć. To po prostu bolało. Nie czułem nic więcej po za bólem. Osoba która była dla mnie bardzo ważna i myślałem że też jestem dla niej ważny właśnie wyznała mi że powiedziała że mnie kocha tylko dlatego że siostra ją namówiła. Co gorszą nie żałowała tych słów. Widziałem jak się uśmiecha kiedy to mówiła. Nie zawahała się. 

Po 30 minutach wstałem i położyłem się na łóżku. Po ten musiałem zasnąć bo obudziłem się rano. Wstałem i zszedłem na dół gdzie słyszałem już ludzi. Okazało się że to chłopaki z drużyny. Przywitałem się z każdym i zrobiłem sobie kawę. Wypiłem ją i akurat w tedy do salonu zeszła Vic. 

- Hejka. 

Chłopaki się z nią przywitali a ja bez słowa zszedłem na strzelnicę. Wziąłem mój ulubiony pistolet i zacząłem strzelać. Wszystkie strzały były celne w sam środek tarczy jednak ja nie przestawałem strzelać. Potrzebowałem się wyżyć. Strzelałem tak aż tarcza nie spadła a ja już ledwo stałem na nogach. Usiadłem na ziemi i załadowałem na nowo broń i trochę ją przeczyściłem. 

- Nie miałeś odpoczywać ?- zapytała ze śmiechem Vic która stała w drzwiach strzelnicy.  

~Serio teraz?~ Zachowywała się jak by się nic nie stało czyli tego nie pamiętała. 

- Nic mi nie będzie.- odpowiedziałem sucho. 

- Wszystko w porządku ? 

Nie odpowiedziałem tylko ironicznie się zaśmiałem. Nie poznawałem samego siebie. Nigdy nie byłem aż tak nie miły. 

- Coś zrobiłam ? 

- I ty jeszcze pytasz ? 

W moich oczach znów pojawiły się łzy. 

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi ? Wyjaśnijmy to. 

- Pozwól proszę że powtórze twoje wczorajsze słowa "Nie będziesz mi mówił z kim się mogę całować a z kim nie. Jesteś tylko nic nie znaczącym chłopakiem w moim życiu ! Nie będę czekać na ciebie bo ty musisz sobie poukładać w głowie jakieś mało ważne problemy. I zapytałam cię czy ze mną będziesz bo siostra mnie namówiła. " 

Jedna łza spłyneła po moim policzku. Victoria patrzyła na mnie zaskoczona. 

- Serio tak powiedziałam ? 

- Skoro ci o tym mówię to chyba odpowiedź jest oczywista. 

- Przepraszam Tony byłam pijana nie panowałam nad sobą.

- Podobno po pijaku ludzie mówią to czego boją się powiedzieć na trzeźwo. - powtórzyłem jej słowa z przed paru lat.  

Wstałem i wyszedłem trącając ją lekko ramieniem kiedy ją mijałem. 

//Ja już ryczę bo sobie smutną muzykę włączyłam// 

- Tony ! Czekaj ! 

Nie czekałem wszedłem do salonu gdzie na kanapie siedział tylko Shane bo chłopaki już pojechali. 

- Co jest ? - zapytał kiedy mnie zobaczył.  

Pokręciłem tylko głową wziąłem kluczyki od motoru z szafki i wyszedłem z domu. Wiem że Vic cały czas za mną biegnie. Kiedy wsiadłem na motor wbiegła do garażu. 

- Daj mi to wytłumaczyć. 

- Powiedziałaś to co uważasz to jest wytłumaczenie. 

Ruszyłem nie zwracając uwagi na jej wołanie. Nie wziąłem nawet telefonu z domu ale to pomińmy. Nie wiedziałem nawet gdzie jadę. Chciałem to przemyśleć. Ale tak w sumie to nie było nad czym myśleć. Wjechałem na autostradę i jechałem 170 na godzinę. Koło mnie po kilku minutach pojawiło się niebieskie lambo Shane. Pokazywał żebym się zatrzymał na co ja tylko podkręciłem głową. Obok niego siedziała Vic która też coś tam gadała. Na jej widok przyśpieszyłem przeciskając się po między dwoma tirami wiedząc że Shane nie przejedzie. Jechałem co raz szybciej słysząc za sobą tylko trąbienie Shane na tiry jednak miałem to gdzieś. 

Po dwóch godzinach wróciłem do domu. Shane i Vic nie było z czego byłem zadowolony. Wziąłem swój telefon i zamknąłem się w swoim pokoju. Wyszukałem na pintereście jakieś inspiracje i zacząłem szkicować. 


Rodzina Monet ~Tony~Where stories live. Discover now