Rozdział 36

4.3K 301 7
                                    

Pierwsza randka, randka z Noahem. Musiałam wyglądać jak człowiek, a nie jakiś menel spod mostu. Gdyby wszystko pomiędzy mną i Sarą było jak dawniej to pewnie właśnie siedziałaby w mojej szafie.

Niestety tak nie jest! Zostałam sama, a Caleb raczej nie doradzi mi w co ubrać się na randkę. Nie miałam pojęcia co założyć. Postanowiłam napisać SMS-a do Lili. Może ma ochotę wpaść i pomóc mi z typowym problemem nastolatki.

Nie zawiodłam się. Lili była u mnie już po 15 minutach.

- Hej kochanie! - przytuliła mnie i dała buziaka w policzek. - z czym mamy problem?

- Ze mną! - skierowałam palec wskazujący w swoim kierunku.

- Radziłam sobie z gorszymi przypadkami - zaśmiała się - będziesz wyglądała bosko.

Lili otworzyła moją szafę i zaczęła wywalać po kolei ubrania, które jej zdaniem nie nadawały się do niczego. W międzyczasie zrobiłam nam gorącą czekoladę i ukroiłam ciasto, które upiekła moja mama. Wracając do pokoju z tacą w rękach, dostałam SMS-a.

Od:765345900
Wychodzisz gdzieś?! I nie bierzesz mnie ze sobą? Nie ładnie Ari... będziesz musiała za to zapłacić 😈

Myślałam, że zaraz się wywrócę. Telefon wypadł mi z ręki... taca też prawie, ale całe szczęście zdążyłam ją złapać. Z pokoju wychyliła się Lili.

- Aria wszystko w porządku? - podbiegła i wzięła tacę z moich rąk.

- Nie! Nic nie jest w porządku!!! - krzyknęłam i zsunęłam się w dół po ścianie.

Siedziałam na ziemi. Nie minęło kilka sekund, a koło mnie usiadła Lili. Podała mi kubek i poczęstowała się ciastem.

- Chcesz możesz mi wszystko powiedzieć - powiedziała z opiekuńczym wyrazem twarzy.

- Nie naprawdę jest już okej... nie wiem co we mnie wstąpiło. To tylko chwilowe załamanie. Masz coś dla mnie? - zachichotałam.

Lili klasnęła w dłonie i zerwała się na równe nogi. Z pokoju przyniosła moją miętową, koronkową sukienkę. Do tego dobrała dzinsową kurtkę i moje białe conversy. Wszystko razem wyglądało rewelacyjnie. Chciałam to przymierzyć. Wytarłam łzy i skierowałam się do łazienki. Lili wróciła do pokoju.

Dziewczyna stwierdziła, że na mnie wygląda to jeszcze lepiej. Cieszyłam się, że się jej to podoba. Powiedziała, że skoro już tu jest to może poprawić mój poranny make up i ogarnąć włosy, które jej zdaniem były w okropnym stanie.

Po nie całej godzinie byłam gotowa. Lili musiała wracać do domu, bo musi opiekować się dziećmi ludzi u których pomieszkuje na czas wymiany.

Około godziny 20 do moich drzwi zapukał Noah. Oczywiście nie zdążyłam do nich dobiec... wyprzedził mnie James, który zaczął tłumaczyć chłopakowi jak bardzo będzie z nim źle jeżeli mnie skrzywdzi.

Wyszliśmy z domu po wyczerpującym kazaniu mojego braciszka. Noah otworzył mi drzwi i wsiadłam do jego samochodu.

- Może raczysz mi powiedzieć gdzie jedziemy? - zapytałam, gdy chłopak włączył silnik.

- Zabieram cię w pewno magiczne miejsce... i nie, tym razem to nie będzie plaża - zaśmiał się.

W sumie miał racje. Do tej pory najbardziej magicznym miejscem jakie znam jest Miami Beach. Ale wydaje mi się, że dzisiejszego dnia się to zmieni.

Podczas drogi rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Śmieliśmy się z byle jakiej błachostki. Było bardzo przyjemnie i nawet nie zorientowałam się kiedy byliśmy na miejscu.

Moim oczom ukazało się urwisko. Nie rozumiałam co w tym pięknego. Kawałek skały, a wokół niej drzewa, ale co kto lubi.

Po wyjściu z samochodu Noah złapał mnie za rękę. Wyjął z auta kosz piknikowy i koc, który rozłożył na płaskiej stronie skały.

Usiedliśmy koło siebie. Noah zaczął wyciągać coś z koszyka. Ja przez ten czas rozkoszowałam się widokiem całego naszego miasta. Jednak się pomyliłam! To miejsce było fascynujące... niby nie pozorne, ale jeżeli wejdzie się głębiej zobaczy się prawdziwe piękno.

Chłopak wyciągnął z koszyka truskawki i płynną czekoladę. Sytuacja jak z taniego romansidła.

- Miałem wziąść coś bardziej tuczącego, ale pomyślałem że jesteś wystarczająco grubiutka, że truskawki wystarczą. - zaśmiał się i lekko uderzył mnie w bok.

- Pieprz się...- udałam obrażoną, bo wiem, że żartował.

Bardziej należe do osób wychudzonych, a nie grubych.

- Mam się pieprzyć tu? Teraz? SAM?! - powiedział poważnie. Później zacząl się śmiać.

- Tak... chętnie popatrzę. - wysłałam mu całuska i oparłam się rękami o ziemię.

- Wolałbym z tobą! - powiedział i złączył nasze usta.

-------------
Czuj czuwaj moi kochani 💟👍
Jak podoba się nocny rozdział?
Myślicie, że Aria i Noah byliby zgraną parą?
Piszcie w komentarza jak podoba wam się nasza historia. Jesteśmy ciekawe czy choć trochę trzyma w napięciu, czy może należy do tych przewidywalnych ;)
Całuski Oli 😚💪

New ClassmateWhere stories live. Discover now