Rozdział 36/II

3.5K 209 31
                                    

- Na pewno...-odpowiedziałam po krótkiej chwili ciszy.

Louis położył swoją dużą dłoń na moim brzuchu i wykonując delikatne ruchy zjeżdzał w dół. Przybliżył swoją twarz do mojej i przygryzł swoją dolną wargę. Nagle bardzo gwałtownie przywarł do moich ust i czekał, aż oddam pocałunek. Zaczynałam mieć pewne wątpliwości, ale zrobiłam to. Chłopak całował nachalnie i nie było w tym żadnych uczuć, lecz kontynowaliśmy. Aż do momentu gdy jego dłoń znalazła się tuż nad moimi okolicami bikini. Wtedy coś we mnie pękło.

- Nie, nie ja nie mogę! -przerwałam nasz pocałunek i starałam się wyjść spod chłopaka. W międzyczasie złapałam koc, by się przykryć.

- Jak to nie możesz? Wiem, że tego chcesz Ari - był zdenerwowany i powiedział to w momencie kiedy zaczełam się ubierać.

- Nie Louis! Nie chcę tego... kocham kogoś innego! Nie rozumiem dlaczego do tego doszło. Ja...ja cię przepraszam, ale to nie ma sensu. Zapomnijmy! - kończyłam się ubierać i kątem oka patrzyłam na wkurzonego chłopaka, który stał przedemną całkiem nagi.

Wychodząc z jego pokoju złapałam moją czarną torbę w rękę i poszłam w stronę drzwi frontowych. Louis krzyczał coś w moim kierunku, gdy byłam na ulicy, ale był zbyt daleko, żebym mogła coś zrozumieć.

Moje oczy stawały się coraz bardziej mokre, ponieważ w zawrotnym tempie wypełniały się miliardem słonych łez. Po raz kolejny zachowałam się jak dziwka. Jak typowa pusta dziewczyna bez żadnych uczuć. Byłam i jestem egoistką. W ten sposób chciałam zapomnieć o wszystkim i o wszystkich. Każdy odemnie odchodzi lub próbuje odejść. Jeszcze chwila i zostanę całkiem sama.

Czuje że jestem nie fair wobec siebie i Noaha. Kocham go, ale dopuściłam się zdrady, którą dzisiaj chciałam powtóżyć na trzeźwo. Nie mam pojęcia czy uczucie jakie nas łączy jest prawdziwe czy to może ja jak zwykle wszystko muszę spieprzyć!

Po tych przemyśleniach kolejne łzy wydostały się z moich oczu i strumieniami zalały moje policzki. Byłam bezsilna i nienawidziłam siebie. Chciałam z kimś pogadać. Dokładnie to z Noahem, któremu muszę o wszystkim powiedzieć. Wiem, że mnie znienawidzi i koniec z nami, których od dłuższego czasu już nie ma.

Wsadziłam rękę w głąb torebki w poszukiwaniu telefonu komórkowego, lecz nigdzie go nie było. Wyciągnełam natomiast niezidentyfikowane prostokątne pudełko, które jakimś cudem znalazło się w mojej torbie. Była to paczka papierosów, która nie była nawet otwarta. Pewnie, któryś z chłopaków zostawił ją na ostatniej imprezie we Francji, na której same wspomnienie skręcało mnie w żołądku.

Wyjełam jednego papierosa z paczki i zaczełam się nim bawić. Ponownie zaczełam poszukiwać swojego telefonu i tym razem misja zakończyła się podwójnym powodzeniem. Zdobyłam telefon i zapalniczkę Dereka.

Usiadłam na krawężniku i zaciągnełam się papierosem, którego chwilę temu podpaliłam. Wybrałam numer Noaha i cała dygocząc nacisnełam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach usłyszałam głos chłopaka, który niestety był zaledwie nagrany na pocztę głosową.

Wiedziałam, że tak będzie, bo jak się pierdoli to wszystko. Tylko ja mogę być taką idiotką, której naprawienie swoich błędów nigdy nie wychodzi.
Rzuciłam telefonem w asfalt i położyłam głowę na kolanach. Nie radziłam sobie z niczym. W dodatku zaczął padać deszcz, więc nie to, że zapłakana to w dodatku mokra siedziałam na tym krawężniku w bezruchu.

Przez chodniki przemierzało multum ludzi z parasolkami. Wszyscy wlepiali swoje oczy w moją postać, lecz nikt nie reagował. W sumie to po co? Rzadko się zdarza spotkać taką idiotkę, więc lepiej nawet nie podchodzić bo można by było zarazic się głupotą.

Po jakiś 15 minutach bawienia się patykiem, który znalazłam, zatrzymało się przy mnie czarne auto. Kierowca otworzył drzwi i do mnie podszedł. Podniosłam głowę i okazało się, że był to Jacob. Nie próbowałam uciekać. Nawet nie panikowałam. Stwierdziłam, że nawet jeżeli mi coś zrobi to w pełni na to zasługuje.

- Hej! Co ty tu robisz? I dlaczego siedzisz i mokniesz? Wracaj do domu -powiedział siadając tuż obok mnie.

- Muszę pomyśleć, a do domu mam na tyle daleko, że na jedno wyjdzie czy będe mokła tu czy podczas drogi do niego - odpowiedziałam na odczepnego

- Chcesz mogę cię podwieźć. W sumie nie jadę w tamtym kierunku, ale dla starej znajomej się poświęcę - chłopak się zaśmiał i wskazał na swoje auto.

Spojrzałam na niego i już miałam się zgodzić, ale jak zwykle były jakieś wątpliwości.

- Wiem Ari, że ostatnimi czasy między nami nie było najlepiej, ale leczę się biorę leki i chciałbym chociaż z czasu spotkać się z tobą na jakąś kawę. Nie musisz się mnie bać! - wypowiadając te slowa patrzył mi prosto w oczy.

Wstałam i poszłam w stronę drzwi pasażera. Otworzyłam je szybko i usiadłam na fotelu. Zapiełam pasy i czekałam aż chłopak zrobi to samo.
Z uśmiechem na twarzy powtórzył czynności, które zrobiłam wcześniej. Odpalił silnik i włączył się do ruchu.

- Prosto do domu! - oświadczyłam Jacobowi ślepo patrząc się w szybę.

- Prosto do domu -powiedział i automatycznie uniósł się jeden z kącików jego ust.

-----------------------------
Hej wszystkim 😊
Kolejny za nami i zostało jeszcze tylko kilka.
Myślicie, że Jacob znowu coś knuje?
Czy Noah odezwie się do Ari?
A może Ari wkońcu zmądrzała i powie o wszystkim Noahowi?
Czekajcie na kolejne rozdziały 😍

A wgl to jak mijają wakacje? ✌
Całuski Oli 💖

New Classmateजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें