Rozdział 10/ II

4K 252 8
                                    

- No to co jeździmy, czy będziemy tak stać? -zapytał Rob.

-Oczywiście, że jeździmy - Neil złapał mnie za rękę i pociągnął na rampę.

Za nami powoli szedł Caleb rozmawiając z blondynem.

- Nie sądzę, żeby to było dobry pomysł. Jeżdżę zaledwie 2 godziny. - poinformowałam chłopaka.

- Nie wiem czy wiesz, ale przed tobą stoi mistrz deskorolki. Jesteś w dobrych rękach. - uroczo się uśmiechnął.

Był taki słodki, że samo jego spojrzenie sprawiało, że miękły mi kolana. Wydaje mi się, że może być całkiem miłym chłopakiem.

- Oj Ari... już dzwonić po karetkę czy poczekać chwilkę? - zapytał mój przyjaciel, któremu jak zwykle sprawiało przyjemność nabijanie się ze mnie.

- Spokojnie, podobno mam dobrego nauczyciela. - mrugnęłam do Neila na co on odpowiedział uśmiechem.

Bez zastanowania zjechałam z rampy...i tak ja twierdził Caleb to nie skończyło się dobrze. Krew, boląca noga i brak możliwości ruchu ręką- tak skończyła się lekcja z moim instruktorem.

Neil podobnie jak Caleb i Rob zjawili się koło mnie w mgnieniu oka.

- Nic ci nie jest? -zapytał przerażony Caleb, był blady i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Mój przyjaciel boi się krwi!

- Tak wszystko w porządku. -uniosłam się na zdrowej ręce.

- Oj chciałbym, żeby było wszystko w porządku, ale to nie wygląda dobrze! Musimy jechać do szpitala. Nie widzę innego wyjścia. - dowodzenie nad sytuacją przejął Neil.

- Obejdzie się bez lekarzy - poinformowałam i próbowałam wstać; bez efektu.

- Rob podejdź samochodem... nie ma na co czekać.

Po chwili blondyn podjechał pod rampę, a ja zostałam podniesiona przez bruneta i wsadzona do auta. Szpital był niedaleko, więc podróż trwała nie całe 10 minut. Na miejscu Neil pobiegł na pogotowie po wózek i przyjechał nim po mnie. Zostałam na nim posadzona i dowieziona do gabinetu lekarza.

- Dziękuje za pomoc! Ale możesz już iść po co masz marnować dzień ze mną? Caleb zostanie i się mną zaopiekuje. - powiedziałam gdy czekaliśmy na lekarza

- Po pierwsze to przezemnie tu jesteś, więc czuje się za ciebie odpowiedzialny. -powiedział stanowczo - a po drugie myślisz, że ten cień człowieka- w tym momencie wskazał na Caleba - jest w stanie ci pomóc? To on potrzebuje pomocy - zaśmiał się, a ja razem z nim.

W drzwiach zjawił się lekarz, który poprosił Neila o opuszczenie pomieszczenia.

Badanie trwało dobre pół godziny. Prześwietlenie i inne rutynowe czynności potwierdziły, że złamałam nogę i skręciłam rękę w nadgarstku. Zostałam uzbrojona w gips do samego kolana i czarny usztywniacz na rękę. Do kompletu otrzymałam w prezencie kule od Caleba. Wyglądałam jakbym conajmniej wróciła z wojny.

- No dobrze wydaje mi się, że w gips zdejmiemy po 5 tygodniach- powiedział pan Devin.

- Słucham? - zapytałam z niedowierzaniem - 5 tygodni?! Ja mam treningi, ja mam taniec! Cholera MAM ZAWODY!!!- wydarłam się i zaczęłam płakać.

- Spokojnie, to tylko 5 tygodni... uraz nie jest ciężki, bez problemu będziesz mogła wrócić do tańca po rehabilitacji.

- To żadne pocieszenie. Mogę już iść? - chiałam opuścić szpital i wrócić do domu.

- Nie wydaje mi się, że dasz rady wstać. Zawołam twoich przyjaciół.

Chłopcy odwieźli mnie do domu. Caleb został u mnie, aż do powrotu mamy, która o niczym nie wiedziała.

Około godziny 20 moja mama wróciła, więc Caleb opuscił moją rezydencje i pojechał na desce do domu.

- Czemu Caleb już wyszedł? - krzyknęłam mama.

- Musiał już wracać - odkrzyknęłam.

- Może zejdziesz na dół i mi pomożesz czy będziemy się do siebie drzeć?

- Już lecę... - przeciwbólowe jeszcze działały, więc wzięłam kule i powoli zeszłam na dól.

- Co mam robić? -stanęłam w kuchni opierając się o kule.

- Pokrój po...- w tym momencie mama się odwróciła i w jej oczach ujrzałam przerażenie. - co się stało kochana?!

Mama podbiegła do mnie i opowiedziałam jej wszystko po kolei. Myślałam, że mnie za to zabije, ale całe szczęscie nie było tak źle. Pomogła mi wrócić do pokoju i przyniosła kolacje. Oczywiście nie obyło się bez swego rodzaju nauczki i z tym gipsem musiałam chodzić do szkoły. W sumie to i lepiej, zaległości i nieobecności w liceum to nie jest dobry pomysł.

Już miałam iść spać, kiedy dostałam SMS-a.

Od: 567123456
I jak się czujesz? Neil

Do: Neil
Jest w porządku. Dziękuje za pomoc i naukę.😂💟

Od: Neil
Za tą naukę będę cię przez 5 tygodni odwoził do szkoły... nie będziesz kuśtykać sama!

Nie zaprzeczyłam. Chłopak mnie strasznie intrygował i chciałam go bardziej poznać, a to mogło mi to ułatwić. Miałam odpisać, ale nie zdążyłam bo usnęłam.

-----------------
Dzień dobrywieczór 💟💕
Kolejny za nami :* jak się podoba?
Co myślicie o Neilu?
Aktywność w komentarzach strasznie spadła :( czy ktoś jeszcze z nami został?
Pozdrawiam Oli ❤

New ClassmateWhere stories live. Discover now