Rozdział 17/ II

3.6K 225 10
                                    

- Noah proszę Cię nie skacz!

Usłyszałem męski głos za plecami. Zrobiłem krok w tył i spojrzałem w prawo przez co moje oczy spotkały wściekły wzrok Caleba.

- Dlaczego?- tylko to byłem w stanie wydusić.

- Życie jest zbyt piękne!- powiedział pewnie siebie blondyn.

- I kto to mówi...Gej, który każdego weekendu może mieć innego, ma wypasiony dom, najlepszych przyjaciół i kupę kasy!- wrzuciłem z siebie.

- Pierwsze słowa zabolały...

- To nie Ty jesteś dupkiem, który łamie serca dziewczy. Po co był mi ten cholerny zakład!?- siadłem na wielkim kamieniu, odsuwając się na bezpieczną odległość od "przepaści".

- Żałujesz?

- Oczywiście, że żałuję! Może wtedy nie zakochałbym się w niej. A nawet jeśli to wszystko zrobiłbym inaczej. Błędnie ją oceniłem! I to jest właśnie mój problem. Oceniam ludzi nawet ich nie znając - zapaliłem papierosa i po chwili kontynuowałem- Zraniłem ją... Nie dość, że zraniłem jej uczucia to jeszcze przez kłónie ze mną trafiła do Jacoba.

- Nie cofniesz czasu stary...

Milczałem. Nienawidzę siebie za to, że tak łatwo pozwoliłem jej odejść. Teraz Louis będzie ją miał tylko dla siebie. Może w końcu z nim będzie szczęśliwa...

- Myślisz, że gorzej niż Ty postąpić nie można?- zapytał Caleb.

Zrobiłem zdziwioną minę bo cholera, ja ją chciałem wykorzystać!!!

- Okej masz rację. Chciałeś ją wykorzystać, traktowałeś jak królika doświadczalnego, potem zraniłeś. Była w tobie zakochana i DOBRZE znała Cię jakieś dwa tygodnie? Pomyśl teraz inaczej...- zaciągnął się i głęboko nas czymś myślał, a ja nadal nie pojmowałem do czego zmierza.

- Przyjaciel. Jest z nią od dłuższego czasu. Mówi mu wszystko. Kogo kocha, kogo nienawidzi, do kogo ma żal, co nie daje jej spać po nocach. Znają swoje wszystkie problemy i tajemnice. Pewnego dnia spotykają chłopaka. Ona się zakochuje. Wszyscy myślą, że to już będzie miłość. Ona czuję coś do niego, a on czuję coś do niej.

- Dobra powiedz do czego zmierzasz, bo to sie robi ciekawe - nie mogłem już tego znieść.

- Nie przeczuwasz niczego?- zapytał na co pokręciłem głową.

- Więc...znasz Neila?

- Oczywiście. Poznałem go w parku gdy tylko tu przyjechałem.

- Ari go polubiła. On ją też. Ale okazało się, że my też coś do siebie czujemy... Nie zraniłeś jej bardziej niż ja to zrobię...

- Może ona go nie kocha tylko bardziej lubi?- nie chciałem tego słyszeć.

- Gadała o tym ze mną... Podoba jej się i jest w nim zakochana po uszy. Może zauroczona, ale jednak coś!- poczułem ucisk w sercu.

Cholera, jestem o nią zazdrosny...

- Ale wy co...?

- Spaliśmy ze sobą... Ari myśli, że ja kręcę z Robem. Zranie ją bardziej. Ufała mi, a ja nic jej o tym nie powiedziałem. Teraz zabieram jej to czego ona pragnęła...

- W sobotę w parku była święcie przekonana, że byłeś wtedy z Robem. Stary, nie wiem co powiedzieć...Oboje mamy przesranę. Myślałem, że ona coś kręci z Louisem, hm?- coś mi się nie zgadzało.

- Właśnie jeszcze ten dupek nam został... To Ty nic nie wiesz?- tyle wrażeń na dziś to już zbyt wiele. Jeszcze on coś ukrywa?

- Nie? A powinienem? Jeśli ten sku...

- Spokojnie stary. Oni nie są razem. Racja...on coś z nią kręci, ale Ari nic do niego nie czuję. Przynajmniej mi tak mówiła. Jest jeden warunek.- chłopak wstrzymał powietrze.

- Musimy trzymać go z dala od Ari. Na dziś tyle Ci musi wystarczyć.

- On ma coś wspólnego z Jacobem, z Lili? Cholera powiedz mi bo się zabije...- chciałem mieć pewność, że nie chodzi o tego zdrajcę.

- Nie! O to możesz być spokojny. Trzymaj Ari przy sobie i nie popełniaj tych samych błędów...

Te słowa zostały w mojej głowie. Idąc w stronę plaży, rozmyślałem o swoich pieprzonych błędach.

Perspektywa Ari:

Niedziela minęła mi żałośnie. Oglądałam filmy, myśląc o tym co zrobić. Louis jak zawsze wszystko zepsuł! Zastanawiam się dlaczego nie ma napisane na czole PORAŻKA. Jest beznadziejny.

Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się przykro. Noah myślał, że...że ja i Louis...NIE! Robiło mi się niedobrze jak o tym myślałam.

Nadszedł poniedziałek. Mój humor był tak samo "wspaniały" jak poprzedniego dnia. Ale do szkoły trzeba iść... Pomyślałam, że zrobię niespodziankę Calebowi i wyjdę mu naprzeciw, a potem razem pójdziemy do szkoły.

Wyszłam z domu dokładnie o 7:20. Mój przyjaciel o tej porze podnosi się z łóżka! Nie wiem jakim cudem jest w szkole przed ósmą z idealną fryzurą i perfekcyjnie dobranym strojem.

Po chwili obok mnie pojawił się granatowy samochód.

- Hej kochanie! Nie przywitasz się?- w oknie była głowa Louisa, a jego usta były ułożone w dziubek.

- Spadaj...Nawet nie raczysz mnie przeprosić za wczoraj?!- stanęłam, przez co i on sie zatrzymał.

- Oj przesadzasz Ari. Pokazałem Noahowi do kogo należysz. Mam nadzieje, że nic się między wami nie działo tej nocy?

W głowie planowałam już przeróżne scenariusze, bo obawiałam się do czego zmierza.

- A właśnie zawiodę Cię. Spędziliśmy wcześniej cudowny wieczór i wiele się działo - jego mina momentalnie zrzędła.

- Kłamiesz...- złapał za mój nadgarstek - Wkrótce i tak tylko ja będę Cię miał.

Jego zachowanie przypomniało mi o Jacobie.

- Nie bądź taki pewny siebie - wyrwałam swoją dłoń i poszłam przed siebie.

- Fajny tyłek. Ciekawe...

- Noah o wiele lepiej całuje!- nie dałam mu dokończyć.

Pokazałam mu środkowy palec. Zasłonił szybę i odjechał z piskiem opon.

Zbliżając się do domu blondyna, zauważyłam na jego podjeździe samochód. Znajomy samochód.

Zatrzymałam się i schowałam za pobliskim drzewem, bo z domu wyszedł mój przyjaciel. Moje serce momentalnie stanęło, gdy zobaczyłam, kto wysiada z auta.

Ten dzień nie może być chyba gorszy!

____________________________________

Hej kochani 😘

Trochę tajemnic wyjawnionych 🙊 Może #teamneil mnie nie zabije?😏 Co o tym sądzicie? Podejrzewaliście coś?
Dziękujemy za tyle wyświetleń! To rośnie w zaskakującym tempie 😍💗👌

Najlepsi czytelnicy 😙

Pozdrawiam, Mar 🙋💕

New ClassmateWhere stories live. Discover now