Rozdział 33/II

3K 199 39
                                    

- Louis szanuje to, że chcesz pomóc ale chcę zebrać te pieniądze sama.- było mi okropnie głupio z powodu ostatniej nocy.

- Sama nie dasz rady. Mogę Ci pomóc zarobić te pieniądze w prosty sposób i bardzo szybko.- puścił mi oczko.

Zastanawiałam się nad jego propozycją i stwierdziłam, że faktycznie podając kawę w jakiejś pobliskiej kawiarni nie zarobie tyle kasy...

- Okej, więc jak to zrobię?

- Wyjaśnię Ci wszystko jutro na spokojnie w Miami.- chciał odejść ale odwrócił się i zmrużył oczy patrząc na mnie.

- Myślałem, że jesteś niewinną Ari, a tu takie zaskoczenie. Dobra robota.- szepnał mi do ucha i musnął dłonią moje udo.

Poszedł sobie, bo Noah już stał obok nas, a ja miałam ochotę się rozpłakac. Co ja najlepszego zrobiłam??? Dobrze, że Noah nic nie wiem i miejmy nadzieję, ze nigdy się o tym nie dowie.

- Hej słońce! Przepraszam za wczoraj...Głupio mi, że musiałaś zostać tam bezemnie.

- Nic się nie stało.- powiedziałam i wysiliłam się na lekki uśmiech.

- A ty dobrze się bawiłaś w zieloną noc?

Moje serce momentalnie stanęło bo jeśli on coś już wie? Przecież rozmawiał rano z Louisem...

- Ari jesteś ze mną? Źle się czujesz czy jak?- zapytał przyglądając mi się bliżej.

- Nie to po prostu kac morderca. Nic się nie dzieje. Naprawdę.

- To co? Zdrzemniemy się?

Po chwili siedziałam pomiędzy nogami chłopaka, a on opierał się plecami o szybę.

>>>>

Po powrocie do domu byłam nie do życia. Nawet na sekundę nie zasnęłam ani w autobusie ani w samolocie. Wszystko kumulowało się w mojej głowie. Cała sprawa z Noahem, zdrada z Louisem, choroba taty i te pieniądze. Nie chciałam wracać,bo miałam przeczucie, że będzie tylko gorzej.

- Wreszcie wstała nasza księżniczka!- krzyknęła mama gdy zeszłam na dół w porze obiadowej.

W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. Zastanawiał mnie fakt czy mama wie o pieniądzach potrzebnych na leczenie.

- Mamo? Kiedy mogę lecieć do Anglii?

- Słucham?- zapytała zmieszana.

- Wiesz o kwocie potrzebnej na lecz nie prawda?- zapytałam patrząc raz na nią a raz na Marka.

- Czyli Cameron Ci powiedział...Ari, wydaje mi się, że powinnaś poczekać do końca roku i skupić się na ocenach.

- Na co mam poczekać? Aż będzie za późno?! Aż pojadę na pogrzeb własnego ojca, którego nigdy nie poznałam?

- Nie mów tak nawet! Nie dojdzie do żadnego pogrzebu!

- Nie masz pewności mamo...Nikt jej nie ma.- po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

Nie miałam ochoty dłużej ciągnąć tej rozmowy. Wybiegłam z domu i nogi poniosły mnie do Louisa. Musiałam z nim omówić kwestie pieniędzy. Chcę zacząć tę pracę jak najszybciej i zawieść pieniądze ojcu.

Zadzwoniłam do drzwi, a chwilę potem przede mną pojawił się blondyn.

- Ooo! Co za miłe zaskoczenie!- wyrzucił ręce w górę.

- Cześć. Też miło Cię widzieć!- powiedziałam sarkastycznie.

Byłam na niego tak samo zła jak na siebie. Mógł panować nad sytuacją, ale widocznie tego nie chciał. Przecież to on zaczął dobierać się do moich spodenek...Dobra, jesteśmy tak samo winni. Gdybym nie była pijana to nie odważyłabym się nawet go pocałować. Powinnam się cieszyć, że to z nim nie przeżyłam pierwszego razu. Przecież wyraźnie powiedział "Nie tykam dziewic" ale widocznie chodziło tylko o seks...

New ClassmateWhere stories live. Discover now