Rozdział 20/II

4K 235 3
                                    

Do domu wracałam pieszo, bo szczerze nienawidzę wszelkich tramwajów, autobusów czy taksówek, więc trochę minęło zanim z centrum doczłapałam się na obrzeża mojego miasta.

Wchodząc do domu krzyknęłam na przywitanie donośne "HEJ WSZYSTKIM" i rzuciłam plecak w przedpokoju. Byłam strasznie głodna i jedyną rzeczą, której potrzebowałam była moja lodówka.

Weszłam do kuchni i złapałam 2 kabanosy. Do przyjścia Noaha było nieco ponad godzinę, więc stwierdziłam, że zajrze co się dzieje w TV.

Wchodząc do salonu zauważyłam, że ktoś siedzi na kanapie. I nie, nie był to Noah. Jakiś brunet oglądał kreskówki w moim domu.

Po doświadczeniach z Jacobem nauczyłam się, że przezorny zawsze ubezpieczony. Bez wachania złapałam ceramiczny wazon, który stał na komodzie. Może go nie zabije, ale lepsze to niż nic.

Stopniowo podchodziłam bliżej i bliżej, aż do momentu gdy sofa znajdowała się dwa kroki odemnie. Odłożyłam kabanosy na stolik i oburącz złapałam moją broń.

- He...hemm- krząknełam.

Chłopak obrócił się i wlepił we mnie swoje czekoladowe oczy. Czułam się dziwnie, bo chłopak był bardzo przystojny, ale nie zmieniałam pozycji. Nadal miałam wyglądać groźnie.

- Czy mam się bać?- chłopak lekko się uśmiechnął i uniósł prawą brew do góry.

- Uwierz mi...powinieneś zacząć- powiedziałam całkowicie poważnie.

- Spokojnie, jestem tu w celach pokojowych - chłopak zaczął się śmiać i wyciągnął rękę, żeby odebrać mi wazon.

- Oj nie, nie, nie! -powiedziałam uderzając w jego dłoń.

- Ałaaa! Co ja ci zrobiłem? - krzyknął

- No nie wiem! Może siedzisz w moim domu! W moim salonie! Na mojej kanapie! I może oglądasz kreskówki na moim telewizorze! Masz racje, to normalne - mocniej stanęłam na nogach, by nie stracić równowagi.

- Twoja mama mnie wpuściła, bo sama poszła na chwilę do sklepu, a ja mam do ciebie ważną sprawę, bo mamy wspólny problem. -wstał i powoli zaczął do mnie podchodzić.

- Znam cię nie całe 5 minut, a już mamy wspólny problem. Tego jeszcze nie było. - chłopak niebezpiecznie się zbliżał, więc zaczęłam się wycofywać. Wszystko byłoby okej gdyby nie... ściana.

Mnie i mojego napastnika dzielił niecały metr. Nie miałam jak uciec. Z jednej strony komoda z drugiej szafa, a przedemną ten ktoś. W ręku nadal miałam wazon. Bez zastanowienia rzuciłam nim w chłopaka, który upadł na ziemię.

Wybiegłam z domu i kierowałam się do Caleba. W międzyczasie wybrałam numer mojej mamy, by uprzedzić ją o tym, że jakiś psychopata leży nieprzytomny u nas w salonie.

- Mamo... ktoś włamał się do naszego domu.

- Boże dziecko! Ty uciekasz? Co się stało?

- Nie martw się udało mi się go unieruchomić!

-Jak?!

- Uderzyłam go wazonem

- Kto to był? -zapytała wyraźnie zdziwiona.

- Jakiś chłopak... brunet, brązowe oczy i twierdził, że mamy wspólny problem -wytłumaczyłam zadyszana.

- Ari! To twój brat - Cameron!!!

- Jaki brat? Mam tylko jednego brata!

- Nie! To jest twój przyrodni brat! Syn twojego ojca.

Rozłączyłam się. Czyli właśnie w tym momencie uszkodziłam kogoś, kto choć trochę zna mojego ojca, który porzucił mnie gdy byłam mała?! Może coś by mi o nim opowiedział...tak bardzo chcę go poznać.

Nie wiedziałam co zrobić. Dom przyjaciela wyłonił się zza rogu, więc postanowiłam zajrzeć do niego, żeby pomógł mi rozwiązać tą sprawę.

Zapukałam do drzwi. Zero reakcji. Zadzwoniłam dzwonkiem. Też nic.

Pewnie nie ma go w domu. Już miałam wracać, ale usłyszałam głos Caleba.

- Już biegnę chwilka! -krzyknął za drzwiami.

Chłopak zjawił się na progu. Był bez koszulki, wyłącznie w szortach. Wyglądał jakby przed sobą zobaczył co najmniej niebieskiego jednorożca rzygającego tęczowym brokatem, bo jego szczęka prawie dotykała ziemi.

- Czee...cześć! - powiedział po dłuższej chwili.

- Hej! Mam problem i ty mi pomożesz! - oznajmiłam przyjacielowi.

Bez zaproszenia weszłam do jego przedpokoju. Zdjęłam buty i pobiegłam do jego pokoju. Po otwarciu drzwi zobaczyłam Neila, który siedział na podłodze i grał w coś na xboxsie.

Pokój Caleba jak zwykle był zabałaganiony (jest takie slowo?😂). Nie pościelone łóżko, porozwalane papiery po chipsach i puszki po piwie wkoło niego. Ten syf wcale mnie nie zdziwił. Gorzej z tym co robił tu Neil. Przecież oni za sobą nie przepadają, ale pewnie coś się zmieniło i jestem nie w temacie. Mam ważniejszy kłopot na głowie!

- W skrócie. Mój przyrodni brat leży nieprzytomny w salonie, bo zaatakowałam go wazonem. Jakieś pomysły? - powiedziałam gdy Caleb wrócił do pokoju.

- Co zrobiłaś!? - chłopak był w szoku

- Czym go walnęłaś?! - Neil też.

-O boże... nie ważne! Chodźcie ze mną, bo ja się boje, że mi odda.

- Ari wszystko z tobą wporządku? - przyjaciel podszedł i objął mnie ramieniem.

- A czemu miałoby być nie w porządku? - zrzuciłam jego rękę i skierowałam się w stronę drzwi.

- Dziwnie się zachowujesz- stwierdził gdy do mnie dołączał.

- Ja zostanę tutaj, bo ten... rundę muszę skończyć! -powiedział Neil.

Dopiero wtedy zobaczyłam, że telewizor był wyłączony, więc chłopak nie mógł w nic grać.

-------------------
O bosze! Drugi rozdział dzisiaj 😄
Cud?!
Trochę inny niż zwykle, ale chciałam coś zmienić chociaż na jeden rozdział 😍
Podoba się? 😊
A wgl czy Caleb z Neilem na 100% w coś grali?
Co sądzicie o Cameronie? Jaki mogą mieć wspólny problem? 😨
Kocham Was Oli 😚
+już 25tys wyświetleń 😋 szok!!
++ #34 w kategorii dla nastolatków DZIĘKUJEMY 💟💖 ~Mar&Oli

New ClassmateWhere stories live. Discover now