Rozdział 47

4.3K 258 6
                                    

Obudziłam się na wygodnym łóżku, a nie na krześle gdzie też zasnęłam. Strasznie bolała mnie głowa.

Dlaczego ten chłopak rozwiązał mi nogi? Przecież mogłam uciec. No tak... Ciekawe czy by się trzymał obiecanej kary. Chciałam iść do toalety. Wstałam i przycisnęłam klamkę, jednak drzwi były zamknięte. Mogłam się tego spodziewać.

Opadałam zrezygnowana na łóżko. Gdzie jest ten prostak?! Po chwili usłyszałam czyjeś kroki.

- Dzień dobry Aria!- był ubrany normalnie.

O dziwo nie miał na sobie głupich kostiumów jak często zdąża się w filmach kryminalnych. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego szczupłą sylwetkę.

- Szukałaś mnie?- zapytał spadając obok mnie. Próbował dać mi buziaka w policzek, ale ja odchyliłam się w przeciwną stronę.

- Nie... Chciałam tylko skorzystać z toalety.

- Och! Oczywiście. Mam dla Ciebie ubrania na zmianę... Możesz się odświeżyć jeśli chcesz. - położył dłoń na moim nagim kolanie.

- Um...dziękuję.

- Mam nadzieję, że nie wykręcisz żadnego mumeru. Jeśli uciekniesz wtedy będzie tylko gorzej i nie tylko Ty będziesz cierpieć.- syknął.

Zaprowadził mnie do toalety, która znajdowała się po drugiej stronie korytarza. Nawet nie myślałam o tym aby uciekać. Nie miałam zresztą jak... Może przez okno? Odkręciłam wodę w wannie i wspięłam się na parapet. Okno było małe, ale raczej zmieściłabym się.

-Kurwa...- jęknęłam, gdy okazało się, że okna zamykane są na klucz.

Wzięłam kąpiel i przebrałam się w ciuchy. Do kogo one należały? Idealnie na mnie pasowały. Może to ubranie tej kobiety, która wczoraj u niego była?

Razem z panem anonimem wróciłam do pokoju. Dostałam obiad. Byłam bardzo głodna, więc wyczyściłam talerz do czysta.

- Wiesz, że to nie ładnie oszukiwać?- zapytał chłopak, który opierał sie teraz o parapet.

Czy on musi chodzić ciągle w tej kominiarce?! Wygląda jak pajac!

Spojrzałam na niego zdziwiona.

- O co Ci chodzi?

Podszedł do mnie i kucnął przede mną, opierając swoje dłonie na moich kolanach.

Zaczął się śmiać... On jest jakieś psychicznie chory czy jak?! Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.

- Zagrajmy w taką grę...Możesz zadać mi trzy pytania. Potem ja zadam trzy tobie. Oczywiście odpowiedzi muszą być szczere misia. Co Ty na to?

Myślałam nad jego propozycją. W zasadzie dobry układ. Może czegoś więcej się o nim dowiem?

- Okej- kiwnęłam niepewnie głową.

Chłopak usiadł na łóżku obok mnie i oparł się z tyłu na dłoniach.

- Ah...i nie ma pytań o imie, nazwisko czy też adres. Damy pierwsze...- puścił mi oczko.

- Dobrze...- myślałam o co mam zapytać aby mieć chodź trochę informacji.- Czy znasz się z Noahem?

To pytanie pierwsze przyszło mi do głowy. Może to ten kolega od zakładu! Dlaczego teraz na to wpadłam!?

- Tak. Dawaj drugie...

- Kim była kobieta, która wczoraj u Ciebie była?

Dostrzegłam strach w jego oczach.

- Słyszałaś coś?- zapytał.

- Niewiele. Byłam zbyt zmęczona. Odpowiedz na moje pytanie...

- Więc to była moja siostra.

- Już ostatnie...- zastanawiałam się.- Czy jesteś z mojej szkoły?

- Oczywiście.- uśmiechnął się.- No to moja kolej.

- Czy Ty przypadkiem nie wiesz o mnie wszystkiego?- zapytałam.

- Chyba nie...Więc pierwsze pytanie! Boisz się mnie?

- Nie.

- Czy między tobą a Noahem doszło do czegoś więcej?

- Jeśli masz na myśli seks to nie. Dlaczego cię interesuje moje życie intymne?!- miałam dosyć jego głupich pytań.

- Spokojnie!- uniósł ręce w geście obronnym.

- Kogo nie chciałabyś nigdy stracić i zawsze mieć przy sobie?

- Mamę, ojczyma, Jamesa i Caleba.- w moim oczach pojawiły się łzy na wspomnienie najważniejszych dla mnie osób.

- No właśnie...- mruknął- Koniec gry! Już wiesz kim jestem?

- Nie i nie wiem czy chcę wiedzieć...- było mi obojętne.

Anonim zaczął się do mnie przysuwać. Czułam jego oddech na prawym obojczyku. Zostawił tam ciepły pocałunek. Lewą ręką podtrzymywał swój ciężar ciała, a prawa spoczęła na moim udzie. Zaczął jechać wyżej, aż poczułam jego palce na pośladku. Spięłam się. On to wyczuł i zaśmiał się.

- Oj niewinna Ari! A tak wogóle... masz śliczne ciało. I nigdy więcej nie próbuj uciekać bo może się to dla Ciebie źle skończyć.

Odszedł zostawiając mnie samą w pustym pokoju.

Perspektywa Noaha

Wracałem ze spotkania z Calebem i Jamesem. Nie wiem czy uda nam się znaleźć Ari ale musimy próbować. Wyruszamy na poszukiwania gdy tylko Caleb zdobędzie adres. Byłem tak bardzo zmęczony bo całą noc nie spałem. Zjadłem obiad, który przygotowała moją rodzicielka, wziąłem szybki prysznic i wypiłem dwie mocne kawy. Nie mogę teraz zasnąć bo w każdej chwili Caleb może zadzwonić.

Nie mogę siedzieć bezczynnie. Założyłem jeansy, bluzę i stare vansy. Chwyciłem paczkę papierosów, portfel i telefon. Zbiegając po schodach, krzyknąłem do mamy aby na mnie nie czekała.

Dobrze, że jest ładna pogoda. Wziąłem deskę i ruszyłem przed siebie. Dlaczego musiałem być taki głupi. Cholerny cholerny zakład!!! Lubię wszystkie dziewczyny. Uwielbiam je dotykać, całować, obrzucać komplementami... Rzeczywiście miałem z Ari niezły ubaw i miała być tylko "eksperymentem". Ale poczułem do niej coś innego niż do innych lasek. Teraz było już za późno. Nie wybaczy mi. Boję się o nią. Jeśli ten skurwysyn jej coś zrobi to przyrzekam, że będzie trupem.

Zatrzymałem się w parku, niedaleko miejsca gdzie spotkałem się pierwszy raz z Arią. Usiadłem na deskorolce, wyjąłem papierosa i czekałem na znak Caleba.

____________________________________

No i jest kolejny 😊 Mam nadzieję, że się podoba. Był brak pomysłów, ale coś wyszło z tego 😃
Niestety opowiadanie dobiega końca. Chcecie kolejną część? A może chcecie inne opowiadanie w naszym wykonaniu? Piszcie w komentarzach 😉

Pozdrawiam Mar 😘💗👌

New ClassmateOnde histórias criam vida. Descubra agora