1: XLVIII

363 39 13
                                    

Maraton czas start!
Przypominam o pytaniach do Q&A

~∆~

     Cisza była jej przyjaciółką, ale dziś wolała koleżankę muzykę.

     Nuciła pod nosem cichą melodie mając zamknięte oczy i leżąc na kanapie. Rozpuszczone włosy rozsypały się wokół głowy, a ręka swobodnie zwisała ku podłodze. Gdyby nie wydawała z siebie żadnych dzwięków można by było pomyśleć, że śpi, albo jest nieprzytomna.

     Sherlock natomiast siedział w fotelu z dłońmi złączonymi w piramitkę i głęboko się nad czymś zastanawiał. W pewnym momencie spojrzał na dziewczynę, i wyraz jego twarzy złagodniał.

~*~

— Co do mnie sprowadza członkinię Luny? — zapytał Mycroft, siadając za biurkiem.

    Uniosła brew, biorąc łyk herbaty. Skrzywiła się.

— Za słodka — powiedziała, ignorując jego pytanie.

    Odstawiła filiżankę na biurko, i wstała z fotela z zamiarem wyjrzenia za okno. Skrzyżowała ramiona. Za oknem zaczął padać deszcz. Pokręciła lekko głową i spojrzała na mężczyznę.

— Ta sprawa jest subtelna — powiedziała. — Żadnych gwałtownych ruchów, plotek, choć te już pewnie powstały, że aż dziwi mnie, iż pan jeszcze o nich nie słyszał, oraz nic nie wnoszących pytań do sprawy. Czy mogę tego od pana wymagać?

— Oczywiście. — Skinął głową. Wzięła głęboki wdech, a następnie całkowicie odwróciła się w jego stronę.

— Przed godziną doniesiono policji, że próbuje pan popełnić samobójstwo. — Drgnął, ale nie przerywał jej. Doceniła do, kwitując lekkim uniesieniem kącików ust. — Niejaki Gregory Lestrade inspektor SY znalazł się na Baker Street najszybciej jak potrafił, informując o tym doniesieniu pańskiego młodszego brata i jego współlokatorkę lady Sherin Seraphinę Charpentier, która poprosiła mnie o sprawdzeniu tej dziwnej wiadomości. Prosiła również o dyskrecję, dlatego zrobiłam wszystko, co było w granicach moich możliwości, by nie dopuścić do wycieku wiadomości do mediów.

    Rozejrzała się po pomieszczeniu, w czasie, gdy Mycroft musiał przetrawić wiadomość. Spojrzał na nią próbując coś wydedukować. Stwierdził, że kobieta jest po lub w czasie problemów towarzyskich. Albo ona odrzuciła jego, a on nie chce się odczepić, albo to onnie chiał jej. Ta druga opcja jednak odpadła równie szybko, jak się pojawiła. Czerwonowłosa nie była rozpaczona, raczej zirytowana i niepewna co z tym zrobić. Musiała być też pełna zaufania, skoro Sherin poprosiła o to właśnie ją. Wieloletna przyjaciółka? Możliwe. Spróbował przypomnieć sobie zmiankę, o jakichkolwiek przyjaciołach jego siostry, i nic nie przychodziło mu do głowy. Piękna kobieta o długich, czerwonych włosach spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczmi, unosząc brew. Nie dał po sobie poznać, że myślał o niej, a nie o swojej obecnej sytuacji.

— Kim pani jest? — zapytał zaciekawiony.

    Skrzyżowała ramiona patrząc na niego wyniośle.

— Obiecał pan, że nie będzie pytał o rzeczy niezwiązane ze sprawą.

— Niemniej nalegam. — Zastanowiła się chwilę.

— Mam na imię Sharon. Tylko tyle powinieneś o mnie wiedzieć, panie Holmes. I proszę, aby następnym razem pańskie pieski na posyłki wpuszczali mnie bez szemrania — dodała, wychodząc.

    W oczy rzucił mu się złoty sierp księżyca na szyji, a w głowie kołatały dwa słowa: członek zarządu.

~*~

— Nie dokończyłaś swojej myśli — powiedział. Otworzyła jedno oko.

— Co takiego?

    Była zdziwiona i nie ukrywała tego.

— Zanim wpadł tu Lestrade mówiłaś o dokumentach. — Pomachał nimi w powietrzu.

     Pomyślała chwilę nad odpowiedzią. Wstała i przeciągnęła się leniwie, rozprostowując kości. Wyglądała jak François popołudniu zaraz przed obiadem.

— Chyba chodziło mi o to, że musiała jakoś ich wyeliminować bez zbudzania na siebie podejżeń — powiedziała z wahaniem. — Nie pamiętam.

    Spojrzał na nią rozbawiony.

— Nie pamiętasz?

— Pamiętam rzeczy, które usłyszałam, a nawet jeśli nie, to zapamiętuje je, kiedy jestem skupiona, a nie jestem skupiona, kiedy jestem głodna... A właśnie w tej chwili jestem.

    W tym momencie głośno zaburczało jej w brzuchu.

— Słyszałeś? Mogę ci to nawet przetłumaczyć: halo, Sherin, zapomniałaś o mnie? Może tak zapomniałabyś o powietrzu? Wtedy ani ja ani ty nie mielibyśmy problemów. — Skrzyżowała ramiona.

— Może idź do pani Hudson? — odparł na to.

— Pani Hudson wyjechała wczoraj do znajomej — odparła, przewracając oczami. — Naprawdę tego nie zauważyłeś?

— Dlaczego uważasz, że Mycroft nie mógł popełnić samobójstwa? — zmienił temat.

— Ty mi powiedz, to twój brat — odparła, odwracając się do niego plecami.

    Po  chwili czuła, jak oplata ją swoimi ramionami i całuje w policzek. Stali tak dłuższą chwilę.

— Co powiesz o obiedzie na mieście? — zapytał. Wzruszyła ramionami.

— Kiedy jestem tak głodna, jak w tej chwili, obojętne mi jest, co, i gdzie jem.

— W takim razie, ubieraj się panienko Sherin.

— Dlaczego mam wrażenie, że to obelga? — zapytała, odwracając się w jego stronę.

— W żadnym wypadku — odparł, patrząc jej prosto w oczy.

— A jednak mam takie wrażenie.

*****

Pytania:

1. Kto jest koleżanką Sherin?

2. Jaka była herbata Sharon?

Gdy Sherlock Spotyka Sherin |Mocna KOREKTAHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin