7~Eee księżnisia.

893 55 7
                                    

Siedzę na kanapie, gdy Marco w tym czasie wygina się przed aparatem. On i te jego pomysły... Ciągle narzeka na te zdjęcia, że te złe, te nie takie, a te owakie. Czasami mam go dosyć.

Fotograf patrzy na mnie błagalnym wzrokiem, gdy kolejne zdjęcia nie podobają się Marco. Wstałam i podeszłam do blondyna.

-Reus, ty wybredny rudasku zostaw ten aparat i chodź.-powiedziałam ciągnąc go za krawat w stronę szatni.-Przebieraj się, idziemy na obiad.

Bez słowa Marco udał się do męskiej szatni, a ja do damskiej. Z ulgą ściągnęłam sukienkę i założyłam swoje podarte, czarne dżinsy. Chociaż ta sukienka, którą dzisiaj miała na sobie była przepiękna, to nienawidzę ich nosić, czuje się wtedy zbyt elegancko, no chyba, że jest czarna.

Od; Nieznany:
Przebrałaś się już?

Do; Nieznany:
Jeszcze tylko włosy ogarnę. A tak w ogóle to gdzie idziemy?

Od;Nieznany:
Na obiad. Sama przecież proponowałaś, a poza tym głodny jestem.


Do; Narcyz 💁
Nie dziwie się, stanie i wyginanie się przed aparatem pobudza głód.

Od; Narcyz 💁
Chodź już, nudzi mi się.

Nie odpisałam chłopakowi tylko zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z szatni. Na korytarzu oparty o ścianę stał Marco uporczywie wpatrując się w smartphona.

-Eee księżnisia.-powiedziałam zwracając uwagę piłkarza.

-W końcu, księciuniu.-powiedział złośliwie. -Głodny jestem, chodź.-powiedział ciągnąc mnie za rękę w kierunku wyjścia ze studia.

♡♡♡


Jedząc pizzę przeglądałam w internecie mieszkania na sprzedaż. Stwierdziłam, że to w którym aktualnie mieszkam jest za duże dla jednej osoby i warto by było się przeprowadzić.

-Co cię tak zainteresowało w tym telefonie?-zapytał Marco biorąc kolejny kawałek pizzy.

-Patrz, znalazłam fajne mieszkanie. -powiedziałam podając chłopakowi telefon.

-Po co ci one? Przecież to, które masz jest dobre.

-Tak, ale za duże dla jednej osoby.-wyjaśniłam.

-Jak chcesz mogę się do ciebie wprowadzić.-zaproponował uśmiechając się łobuzersko.

-Prędzej bym psa przygarnęła, niż ciebie.-mruknęłam

-To czemu nie kupisz sobie psa albo kota?-Zapytał zajadając się pizzą.

-Bo musiałabym wybrać rasę odpowiednią do mnie, znaleźć hodowle, jechać po niego i wychować go. Pies to nie zabawka.-wytłumaczyłam.

-Lubisz szukać problemów. -skomentował.

-Ja się będę zbierała, obiecałam Łukaszowi, że do niego wpadnę. -powiedziałam chowając telefon do torebki.

-Czekaj. Pójdę zapłacić i cię odprowadzę.-powiedział wstając, zaczęłam szukać po torebce portfela, chłopak widząc co robię pokręcił głową.-Ja płace. Ty lepiej zbieraj na mieszkanie.

Reus poszedł zapłacić, a ja na niego czekałam. Czemu to zawsze mężczyźni płacą? Nie chciałam się z nim kłócić, więc mu na to pozwoliłam, ale nie czułam się z tym dobrze.

♡♡♡

-Pójdziesz ze mną w sobotę na mecz?-zapytał niespodziewanie Marco stojąc pod domem Piszczka.

-Nie wiem. A ty możesz już grać? -zapytałam wiedząc, że chłopak jest po kontuzji.

-Nie, dopiero z Legią będę grał. Mam dwa bilety i nie chce żeby się zmarnowały. -powiedział.

-Zastanowię się.-powiedziałam obracając się w kierunku domu przyjaciela.

-Ej nie pożegnasz się ze mną?-zapytał Marco smutnym głosem.

Podeszłam do blondyna, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.

-Do zobaczenie Reus.-powiedziałam odchodząc.

-Do zobaczenia Rosie.-powiedział. Znów używa zdrobnienia mojego imienia...

Po kilkunastu sekundach byłam pod drzwiami do domu Łukasza. Zadzwoniłam dzwonkiem dwa razy i czekałam aż drzwi się otworzą. Gdy drzwi się otworzyły stanęła w nich Ewa.

-Cześć. Jest Łukasz?-zapytałam niezbyt przyjaznym tonem. Nic nie poradzę na to, że po prostu nie trawie tej kobiety.

-Reus ci nie wystarcza? Jest, ale nigdzie z tobą nie idzie.-warknęła szatynka.

-Zawołaj go i nie rób scen. -powiedziałam.

-Powiedziałam ci, że on nigdzie z tobą nie idzie! -krzyknęła kobieta.

-Co się tu dzieje?-powiedział schodzący ze schodów Piszczek.- Wy się znowu kłócicie?

-Ona tu przyszła niewiadomo po co. -warknęła Ewa.

-Przyszłam się zapytać czy nie poszedłbyś ze mną oglądać mieszkania?

-Jasne, poczekaj tylko się przebiorę.-powiedział i znów poszedł na górę.

Na mojej twarzy zagościł zwycięski uśmiech, natomiast Ewa próbowała zabić mnie wzrokiem.

-I tak go nie zdobędziesz, on jest mój. -wysyczała Ewa.

Nigdy o tym nie myślałam, żeby Łukasz był moim chłopakiem. Zawsze traktowałam go jak przyjaciela, nic więcej. No może niekiedy zachowujemy się jak para, ale między nami nic nigdy nie było.

 No może niekiedy zachowujemy się jak para, ale między nami nic nigdy nie było

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

♡♡♡

|21.12.16|~next rozdział

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz