19~To szczęście w waszych oczach.

786 54 0
                                    

Po zakończonej rozmowie z Marco poszłam do łazienki przebrać się i zrobić lekki makijaż. Gdy wyglądałam znośnie zgarnęłam z blatu szafki kluczyki do auta i udałam się w stronę garażu.

♥♥♥

-Cześć, ja po młodego.-powiedziałam gdy Aubameyang otworzył drzwi.

-Cześć, jasne wejdź.-powiedział mężczyzna gestem ręki zapraszając mnie do środka.-Leo! Widząc na rano Reus'a mogę stwierdzić że impreza się udała.

-Chyba tak.-przyznałam z uśmiechem.

-Czyli nie kłamał.-powiedział trochę zdziwiony.-Dobry jest?-dodał szczerząc się.

-Co?

-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. To szczęście w waszych oczach mówi samo za siebie. A poza tym chwalił się przede mną jak to jego aniołek mu w końcu uległ. Więc pytam czy dobry jest.

-Nie będę rozmawiała na ten temat.- powiedziałam zaskoczona.-Leo!

Po kilku minutach blondyn ubierał kurtkę a ja stałam nieruchomo wpatrując się w niego. Pierwszy raz dziwnie czułam się w towarzystwie Auby. Mogłam spodziewać się, że tak będzie, w końcu mężczyźni rozmawiają o wszystkim.

-Przepraszam.-Wyszeptał mi do ucha stojący za mną Aubameyang.-Przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak.

-Nic się nie stało. Po prostu będę musiała się przyzwyczaić do tego waszego męskiego 'plotkowania'.-powiedziałam lekko się uśmiechając.

♥♥♥

-Babcia!-krzyknął Leonardo gdy drzwi się otworzyły. Chłopiec wtulił się w nogi starszej kobiety.

-A gdzie zgubiłeś wujka?-zapytała kobieta.

-Na treningu, chyba.

-A pani to....?-zapytała

-Rose Özil. Mieszkamy z Marco razem, jestem jego...-Dobre pytanie. Kim ja właściwie dla niego jestem?- Jestem przyjaciółką.

-Manuela Reus, mama Marco. Faktycznie Marco opowiadał o tobie. Proszę wejdź.-powiedziała. Wyglądała na bardzo miłą i poukładaną kobietę.

Pani Manuela zaprowadziła mnie do kuchni, kazała usiąść przy stole gdy ona w tym czasie szykowała dla nas kawy.

-Wiesz co, strasznie mizernie wyglądasz, jesteś taka chuda. Pewnie Marco wyjada ci całą lodówkę. Masz tu talerz jego ulubionej zupy i jedz, odmowy nie przyjmuję.-powiedziała.

-Dziękuję.-uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i zaczęłam jeść przepyszną zupę pomidorową.

♥♥♥

-Mój czas na tej ziemi powoli dobiega już końca.-powiedziała mama Marco.

-Niech Pani tak nie mówi.-powiedziałam szybko.

-Mów mi Manuela po prostu. Taka jest prawda Rose, nie oszukujmy się nikt z nas nie będzie żył wiecznie. Nawet nie wiesz jak się ciesze że Bóg postawił na drodze Marco ciebie. I gdybym nie była na ślubie Marco, to mam nadzieje, że to właśnie ty będziesz wybranką jego serca.-zakończyła swoją przemowę.

-Dziękuję.-tylko to zdołałam z siebie wydusić i obdarzyć kobietę wdzięcznym uśmiechem.-Ja już się będę zbierała.

-Do zobaczenia.-powiedziała Manuela gdy wyszłam z jej domu.

Po piętnastu minutach drogi byłam już w domu. Ledwie co zdążyłam się rozebrać, rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

-No cześć siostra.-gdy drzwi się otworzyły Mesut zamknął mnie w szczelnym uścisku.-Jak dobrze znów cię mieć przy sobie.

-... Nie powiem zaskoczyłeś mnie.-przyznałam.

-Zaskoczyliśmy, jak już.-poprawił mnie a ja wyplątałam się z jego uścisku. Niedaleko za nim stała niska blondynka.-Rose to Jessica, moja narzeczona. Jess to moja siostra Rose.

-Jak słyszę dużo mnie ominęło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Jak słyszę dużo mnie ominęło. -stwierdziłam.-Wejdźcie proszę.

♥♥♥

-Mamy tu jeszcze coś dla ciebie.-Powiedział Mest wyciągając białą kopertę.

Niepewnie wzięłam od niego przedmiot. Otworzyłam ją i wyciągnęłam zgiętą na pół kartkę. Zaproszenie na ślub? Zdziwiona spojrzałam na brata,  który się tylko uśmiechał. Przewróciłam oczami w wróciłam do oglądania kartki.

-Za dwa tygodnie? Czemu tak szybko?-dopytywałam.

-Tak jakoś wyszło. Chcielibyśmy cię prosić abyś została naszą światową.

-Boże czego ja się jeszcze dzisiaj dowiem?

-To jak, zgadzasz się?-zapytał Mesut.

-A mam inne wyjście? Niech wam będzie, zostanę tą świadkową.-powiedziałam.

-To super. Jest jeszcze jedna sprawa, co prawda za dziewięć miesięcy... Czy zostałabyś Matką Chrzestną naszego dziecka?-zapytała Jessica a ja zaczęłam dusić się powietrzem.

-Wróciłem!-z korytarza wydobył się krzyk Reus'a. Po chwili mężczyzna siedział już obok mnie całując mnie w policzek.-Widzę, że mamy gości. Cześć Mest.-podał rękę mojemu bratu który niechętnie ją uścisnął.

-Rose mogę cię prosić na chwile prosić.-Mesut wstał od stołu patrząc na mnie wyczekująco. Również wstałam i poszłam za bratem.-Co to miało być?! Jesteście razem?!- dopytywał gdy byliśmy w korytarzu.

-Ty mi się ze swojego życia prywatnego nie tłumaczysz, więc dla czego ja mam to robić?

-Rose, to nie jest facet dla ciebie...

Gdy w końcu jestem szczęśliwa, gdy wszystko zaczyna się układać coś musi się popsuć. Nawet mój brat jest przeciwko mnie.

–––––——

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

–––––——

Bardzo, bardzo wam dziękuję z 1k wyświetleń ❤ Jesteście cudowni!

|12.02.17|~next rozdział

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz