Po zakończonej rozmowie z Marco poszłam do łazienki przebrać się i zrobić lekki makijaż. Gdy wyglądałam znośnie zgarnęłam z blatu szafki kluczyki do auta i udałam się w stronę garażu.
♥♥♥
-Cześć, ja po młodego.-powiedziałam gdy Aubameyang otworzył drzwi.
-Cześć, jasne wejdź.-powiedział mężczyzna gestem ręki zapraszając mnie do środka.-Leo! Widząc na rano Reus'a mogę stwierdzić że impreza się udała.
-Chyba tak.-przyznałam z uśmiechem.
-Czyli nie kłamał.-powiedział trochę zdziwiony.-Dobry jest?-dodał szczerząc się.
-Co?
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. To szczęście w waszych oczach mówi samo za siebie. A poza tym chwalił się przede mną jak to jego aniołek mu w końcu uległ. Więc pytam czy dobry jest.
-Nie będę rozmawiała na ten temat.- powiedziałam zaskoczona.-Leo!
Po kilku minutach blondyn ubierał kurtkę a ja stałam nieruchomo wpatrując się w niego. Pierwszy raz dziwnie czułam się w towarzystwie Auby. Mogłam spodziewać się, że tak będzie, w końcu mężczyźni rozmawiają o wszystkim.
-Przepraszam.-Wyszeptał mi do ucha stojący za mną Aubameyang.-Przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak.
-Nic się nie stało. Po prostu będę musiała się przyzwyczaić do tego waszego męskiego 'plotkowania'.-powiedziałam lekko się uśmiechając.
♥♥♥
-Babcia!-krzyknął Leonardo gdy drzwi się otworzyły. Chłopiec wtulił się w nogi starszej kobiety.
-A gdzie zgubiłeś wujka?-zapytała kobieta.
-Na treningu, chyba.
-A pani to....?-zapytała
-Rose Özil. Mieszkamy z Marco razem, jestem jego...-Dobre pytanie. Kim ja właściwie dla niego jestem?- Jestem przyjaciółką.
-Manuela Reus, mama Marco. Faktycznie Marco opowiadał o tobie. Proszę wejdź.-powiedziała. Wyglądała na bardzo miłą i poukładaną kobietę.
Pani Manuela zaprowadziła mnie do kuchni, kazała usiąść przy stole gdy ona w tym czasie szykowała dla nas kawy.
-Wiesz co, strasznie mizernie wyglądasz, jesteś taka chuda. Pewnie Marco wyjada ci całą lodówkę. Masz tu talerz jego ulubionej zupy i jedz, odmowy nie przyjmuję.-powiedziała.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i zaczęłam jeść przepyszną zupę pomidorową.
♥♥♥
-Mój czas na tej ziemi powoli dobiega już końca.-powiedziała mama Marco.
-Niech Pani tak nie mówi.-powiedziałam szybko.
-Mów mi Manuela po prostu. Taka jest prawda Rose, nie oszukujmy się nikt z nas nie będzie żył wiecznie. Nawet nie wiesz jak się ciesze że Bóg postawił na drodze Marco ciebie. I gdybym nie była na ślubie Marco, to mam nadzieje, że to właśnie ty będziesz wybranką jego serca.-zakończyła swoją przemowę.
-Dziękuję.-tylko to zdołałam z siebie wydusić i obdarzyć kobietę wdzięcznym uśmiechem.-Ja już się będę zbierała.
-Do zobaczenia.-powiedziała Manuela gdy wyszłam z jej domu.
Po piętnastu minutach drogi byłam już w domu. Ledwie co zdążyłam się rozebrać, rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-No cześć siostra.-gdy drzwi się otworzyły Mesut zamknął mnie w szczelnym uścisku.-Jak dobrze znów cię mieć przy sobie.
-... Nie powiem zaskoczyłeś mnie.-przyznałam.
-Zaskoczyliśmy, jak już.-poprawił mnie a ja wyplątałam się z jego uścisku. Niedaleko za nim stała niska blondynka.-Rose to Jessica, moja narzeczona. Jess to moja siostra Rose.
-Jak słyszę dużo mnie ominęło. -stwierdziłam.-Wejdźcie proszę.
♥♥♥
-Mamy tu jeszcze coś dla ciebie.-Powiedział Mest wyciągając białą kopertę.
Niepewnie wzięłam od niego przedmiot. Otworzyłam ją i wyciągnęłam zgiętą na pół kartkę. Zaproszenie na ślub? Zdziwiona spojrzałam na brata, który się tylko uśmiechał. Przewróciłam oczami w wróciłam do oglądania kartki.
-Za dwa tygodnie? Czemu tak szybko?-dopytywałam.
-Tak jakoś wyszło. Chcielibyśmy cię prosić abyś została naszą światową.
-Boże czego ja się jeszcze dzisiaj dowiem?
-To jak, zgadzasz się?-zapytał Mesut.
-A mam inne wyjście? Niech wam będzie, zostanę tą świadkową.-powiedziałam.
-To super. Jest jeszcze jedna sprawa, co prawda za dziewięć miesięcy... Czy zostałabyś Matką Chrzestną naszego dziecka?-zapytała Jessica a ja zaczęłam dusić się powietrzem.
-Wróciłem!-z korytarza wydobył się krzyk Reus'a. Po chwili mężczyzna siedział już obok mnie całując mnie w policzek.-Widzę, że mamy gości. Cześć Mest.-podał rękę mojemu bratu który niechętnie ją uścisnął.
-Rose mogę cię prosić na chwile prosić.-Mesut wstał od stołu patrząc na mnie wyczekująco. Również wstałam i poszłam za bratem.-Co to miało być?! Jesteście razem?!- dopytywał gdy byliśmy w korytarzu.
-Ty mi się ze swojego życia prywatnego nie tłumaczysz, więc dla czego ja mam to robić?
-Rose, to nie jest facet dla ciebie...
Gdy w końcu jestem szczęśliwa, gdy wszystko zaczyna się układać coś musi się popsuć. Nawet mój brat jest przeciwko mnie.
–––––——
Bardzo, bardzo wam dziękuję z 1k wyświetleń ❤ Jesteście cudowni!
|12.02.17|~next rozdział
CZYTASZ
Ich liebe dich Rose /M.R
FanfictionZastanawialiście się co by było, gdyby całe wasze dotychczasowe życie legło w gruzach? Rose Özil mieszka w Dortmundzie, jej bratem jest Mesut Özil, lecz rodzeństwo nie ma ze sobą kontaktu. Gdy dziewczyna dowiaduję się, że jej rodzice nie żyją, po...