× EPILOG ×

510 27 3
                                    

× Każda historia zaczyna się od pojedynczego człowieka, który staje się dla nas powodem by żyć. ×

× Piętnaście lat później ×

Stadion Borussia Dortmund już na zawsze będzie wzbudzał we mnie taką radość. Przeżyłam tu najlepsze chwile w swoim życiu oglądając biegających po boisku piłkarzy, swoich najbliższych przyjaciół.

-Kochanie, kto sobie z nimi poradzi, jak nie ty. Jesteś przecież najlepszy, dasz rade.- powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek.

-Kocham cie Rose. Jak zwykle zostawisz mnie i pójdziesz na trybuny? -westchnął Marco.

-Ktoś musi pilnować twoje księżniczki.- zaśmiałam się.  -Powiedz Martinowi, że trzymam za niego kciuki. Powodzenia.

Usiadłam na trybunach obok bliźniaczek czekając na rozpoczęcie meczu. Gdy Marco dowiedział się, że jestem w ciąży bliźniaczej, był w siódmym niebie. Dziś Ines i Irina mają 15 lat i nadal są oczkiem w głowie Marco.  W sumie nie ma co się dziwić, nie dość, że obydwoje są, jak dwie krople wody, to jeszcze odziedziczyły cechy wyglądu po Reusie. Martin natomiast niewiele się zmienił, nadal miał czarne niepoukładane włosy i te przepiękne zielone oczy. Poszedł w ślady rudowłosego i został piłkarzem, który miał szanse zrobić naprawdę dużą karierę. Przybyło mu tez sporo tatuaży, które dopełniają jego wizerunek. Nam z Marco przybyło parę zmarszczek i siwych włosów. Ja dalej jestem pisarką i modelką, a Reus został trenerem, trenerem Borussii Dortmund.

-Mamo, możemy iść na imprezę w weekend?-zapytała Irina spoglądając na mnie błagalnie.

-Jak tata wam pozwoli, to nie widzę sprzeciwu.

Mecz powoli się zaczynał, drużyny wchodziły na boisko wyczekując gwizdka. Byłam poddenerwowana, ale wierzyłam, że wszystko się uda. Marco przez cały mecz stał przy linii boiska dając chłopakom wskazówki. Martin wszedł na ostatnie dwadzieścia minut wnosząc dużo dobrego dla drużyny.

-Mówiłam, że będzie dobrze, gratuluje pierwszej wygranej trenerze. -cmoknęłam rudowłosego w policzek.

-Zawsze, gdy jesteś przy mnie jest dobrze. Wygrana jest tylko i wyłącznie zasługą chłopaków i ich ciężkiej pracy.

-Ale ty się skromny zrobiłeś. -zaśmiałam się. -Martin nieźle sobie poradził, prawda?

-Oj tak, będzie z niego dobry piłkarz. Idź z dziewczynkami do tej kawiarni co zawsze,  wpadnę tylko pogratulować chłopakom, zgarnę Martiego i do was dołączymy.

-Dobrze, widzimy się później.

×××

-O kogo moje oczy widzą,  państwo Piszczek. -zaśmiałam się witając z przyjacielem i jego rodziną.

-Cześć mała. Co tam u was słychać?

-A dobrze, dziękuje, że pytasz. Gdzie zgubiłeś swoją najstarszą córkę?

-Mieliśmy tu  na nią czekać. Chyba chcą nam coś powiedzieć z Martinem. - powiedział uśmiechając się.

-Dlaczego wszyscy muszą mieć przede mną tajemnice? -westchnęłam.

-Luz mama, my cię nie oszukujemy. -mruknęła Ines znad telefonu.

Przytuliłam rudowłosą uśmiechając się. Po tylu latach mogę szczerze powiedzieć, że znalazłam to czego szukałam. Znalazłam swoje szczęście. Miałam wszystko co zagubiona dusza pragnie, a nawet więcej.

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz