11~Ty nie myślisz.

847 53 3
                                    

~Pov. Marco

Obudziłem się na podłodze z bólem kręgosłupa, nie jest to najwygodniejsze miejsce do spania. Rosie leżała przytulona do mojego torsu natomiast dwa szczeniaki leżały obok niej. Wziąłem dziewczynę na ręce i przeniosłem ją delikatnie na kanapę. Przykrzyłem ją kocem i poszedłem do kuchni uszykować śniadanie. Ja nie wiem co ona je, w lodówce zastałem tylko światło.

Postanowiłem iść na zakupy. Ubrałem ciepłe ciuchy i skierowałem się do najbliższego marketu. Całe szczęście, że trafiłem do tego, co akurat był otwarty. Chodząc po między regałami szukałem najpotrzebniejszych produktów do śniadania. Kupiłem też karmę dla psiaków oraz miski. Obładowany torbami wracałem do domu brunetki.

♡♡♡

-Dzień dobry.-powiedziałem, gdy dziewczyna się obudziła.-Zrobiłem śniadanie.

Wsypałem karmę psiakom, gdy dziewczyna siedziała już przy stole podałem jej talerz z jajecznicą i kanapkami.

-Czemu nie jesz?-zapytałem siadając przy stole ze swoją porcją.

-Nie mam ochoty.-powiedziała odsuwając talerz, spojrzała na szczeniaki zajadające się karmą.- Byłeś na zakupach?

-Tak. Ja nie wiem, co ty ostatnio jadłaś. W lodówce zastałem tylko światło.

-Nie przesadzaj.-mruknęła biorąc jednego z psów na kolana. Szczerze mówiąc to szczeniaki są identyczne i gdyby nie obroże w dwóch różnych kolorach to ciężko byłoby je rozróżnić.

-Wybrałaś już dla nich imię?-zapytałem.

-Tak. Dziewczynka od Łukasza to Tara, a chłopiec od ciebie to Arus.-oznajmiła.

-Arus, ładnie. Po tatusiu?-zapytałem ze śmiechem.

-Szczęśliwa rodzinka, mamusia, tatuś i dwójka dzieci. -powiedziała ostawiając szczeniaka na podłogę.

~Pov. Rose

-Tara to nie moje dziecko, ona jest Piszczka.-mruknął jedząc swoje śniadanie.

-A tak w ogóle to twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna o to, że spędzasz święta ze mną, a nie z nią?-zapytałam bawiąc się jedzeniem na ta talerzu.

-Zerwaliśmy przedwczoraj.-powiedział głosem bez uczuć.

-Przykro mi. Teraz nie będzie miał kto nosić koszulki z queen.

-Ty ją dostaniesz.-powiedział z uśmiechem

-Ej ale to twój prezent.-mruknęłam.

-Ty nie masz nic do gadania.-powiedział.

Taki właśnie był Marco, kochał być w centrum uwagi, lubił rządzić i mieć swoje zdanie we wszystkim. Potrafił też być czuły i troskliwy, dostosować się do danej sytuacji. Pomimo tego, że rudowłosy miał trudny charakter to polubiłam go.

-Ale ja nie chce tej.-mruknęłam gdy chłopak podawał mi białą koszulkę.

-I weź tu zaimponuj kobiecie.-powiedział z irytacją.

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz