29~ To już nie jest mój świat, Marco.

666 55 12
                                    

-Dobry wieczór... Zebraliśmy się tutaj aby uczcić wydanie książki Borussii Dortmund. Każda historia jest oparta na faktach, tak jak życie piłkarzy zawarte w tej książce. "Bicie żółto-czarnych serc" nie jest przypadkiem. Przypadkiem też nie są tysiące kibiców na Signal Iduna Park, którzy wierzą w cały zespół. Wiara, nadzieja i miłość do piłki nożnej, daje podstawę książce o piłkarzach z Dortmundu. Mam nadzieje, że każdy z was sięgnie po tą książkę. Dziękuję.-Najbardziej stresujący moment już za mną. Z rumieńcami na policzkach zeszłam ze sceny. Nie nadaje się do przemówień publicznych.

Muzyka ponownie zaczęła grać, a ludzie rozmawiali albo tańczyli.

-Nie było najgorzej.-Skomentował Pierre podchodząc do mnie.

-Ej, przypomnieć ci te wszystkie eleganckie gale i ciebie w dresach?

- Jestem sobą okey. Mam prawo do wyrażania siebie.-powiedział dumnie.

-Mam dość, idę się napić.-powiedziałam. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę barku.

-Tylko pamiętaj, jesteś w ciąży!-zawołał za mną.

-Yhm...-mruknęłam idąc dalej.

Usiadłam na jednym z krzeseł przy barze, zamówiłam cole i już po chwili dostałam swoje zamówienie. Popijając napój i obserwując ludzi czułam się osobnym kawałkiem tego świata. Wracam na dawne tory myślenia, super...

- Cześć.-Odwróciłam się na krześle słysząc głos za plecami.-Scarlett jestem. Czekaj, ja skądś cię kojarzę... A no tak, zdjęcia u Marco.-Mówiła wymachując rękami.

-Marco ma moje zdjęcia?-zdziwiłam się.

-Tak. Nie chciał mi powiedzieć kim dla niego jesteś, mruczał tylko coś niezrozumiałego pod nosem. A więc kim jesteś?-zapytała. Jej energia i gadatliwość nie zachęcała mnie do  dalszej rozmowy.

-Rose Özil.-przedstawiłam się. Barman postawił przed dziewczyną kieliszek z drinkiem.

-Czemu pijesz cole a nie alkohol jak normalni ludzie?-zapytała popijając drinka.

-Nie mogę, jestem w ciąży.-powiedziałam.

-O ja, współczuje ci. Szkoda takiej figury.

-Wszędzie cie szukałem Scar.-powiedział Marco chwytając blondynkę za talie.

-Patrz kogo znalazłam, dziewczynę z twoich zdjęć.-powiedziała wskazując na mnie. Nie potrafiłam spojrzeć  mu w oczy. - Szkoda mi jej, marnuje figurę dla dziecka.

-Scarlett Ann chciała z tobą pogadać. Mówiła coś o jakiejś nowej marce odzieżowej, która będzie hitem tego lata.-Powiedział Reus. Dziewczyna szczerząc się pobiegła do przyjaciółki.

-Ślicznie wyglądasz.-Marco usiadł na miejscu swojej dziewczyny a jego tenczówki wypalały dziury w moim ciele.

-Eee.. Dzięki.-Powiedziałam speszona.

-Planujesz dalszą współprace z Borussią?-dopytywał.

-Raczej nie. Fajnie było pracować w atmosferze, jaką stwarza klub ale wszystko kiedyś dobiega końca. To już nie jest mój świat, Marco.-Uśmiechnęłam się smutno dalej na niego nie patrząc.

-Wszystko w porządku u ciebie i twojego dziecka?

-Tak. Musiałam sobie radzić sama, nic innego mi nie pozostało. Tylko mam nadzieje, że moje dziecko nie w da się w tatusia, który wierzy w kłamstwa.-spiorunowałam go wzrokiem.-Nie mam ochoty na dalszą rozmowę z tobą. Cześć.

Zapłaciłam za cole i ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych.

-Rose!- W hałasie muzyki rozbrzmiał się głos Reusa.

Wyszłam z budynku, ulice pogrążał zmrok, który rozjaśniały lampy. Stwierdziłam, że do domu pójdę piechotą. Nie było to aż tak daleko a ruch dobrze mi zrobi.

♥♥♥

Rano obudziły mnie silne bóle brzucha. Wcześniej wszystko było dobrze, ciąża rozwijała się prawidłowo bez żadnych powikłań. Nie rozumiałam więc co działo się teraz.

Wizytę u ginekologa miałam mieć za tydzień. Poinformowałam o zaistniałej sytułacji lekarza, który od razu kazał mi przyjechać. Gdy ból trochę ustąpił pojechałam do przychodni.

-Kiedy to się stało?-dopytywał lekarz robiąc USG.

- Dzisiaj rano.-Patrzyłam się na mężczyznę z niepokojem. Przestraszyłam się, że mogę stracić moją kruszynkę.-Doktorze i co z moim dzieckiem?

Milczenie. To chyba przerażało mnie najbardziej. Lekarz ze skupieniem obserwował ekran.

-Stresowała się pani wczoraj?

-Tak, mówiłam przemowę na ważnej gali a potem rozmawiałam z byłym chłopakiem...

Lekarz podał mi papier abym wytarła brzuch a sam udał się do biurka pisząc coś na karetce.

-Niech mnie pani posłucha. Nie może się pani denerwować, to ma zły wpływ na dziecko. Nie wiem co pani powiedzieli poprzedni lekarze ale ciąża jest zagrożona.-powiedział.

Moje serce znów rozpadło się na kawałki. I to w tak krótkim czasie.

♥♥♥

Wróciłam do domu. Nakarmiłam psy i usiadłam w pustym salonie. Po moich policzkach spływały łzy. Tak bardzo chciałam aby ktoś przy mnie był ale każdy był pochłonięty swoim życiem.

Łukasz nie odbierał telefonów, Pierre zajmował się synkiem a Mest  był na treningu. Zostałam sama.

Nie mogłam tu dłużej zostać. Te szare ściany przytłaczały mnie jeszcze bardziej. Podjęłam bardzo spontaniczną decyzje.

Zabrałam swój mały świat z problemami i psiakami, wyjechałam.

Zabrałam swój mały świat z problemami i psiakami, wyjechałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

———

Tak wiem jestem zła... Przepraszam

Pod ostatnim rozdziałem jednogłośnie wybraliście imię Omer xD. Tylko nie wiadomo czy dziecko przetrwa ciąże 😟

Jeszcze jeden rozdział i epilog 😭

|30.04.17|~next rozdział

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz