41 × Marco będzie królem.

331 25 2
                                    


-Rosieee, chodźmy gdzieś.

-Co, mecze już ci się znudziły? -zapytałam spoglądając na niego podejrzliwie.

-Nie, ale nie chce mi się już tu siedzieć. -jęknął turlając się po łóżku.

-Zachowujesz się, jak dziecko.

-No widzisz, a jestem taki stary.

-To akurat prawda, jesteś stary. -zaśmiałam się.

-Eyy!  Mogłaś mnie jakoś pocieszyć, a nie...  Moja dusza jest urażona. -mruknął udając obrażonego.

-No przepraszam bardzo. Ogarnę tylko włosy i możemy iść. -oznajmiałam idąc do łazienki.

×××

-Ty w ogóle wiesz, gdzie my jesteśmy? -zapytałam spoglądając niepewnie na mężczyznę.

Prawdopodobnie wprosiliśmy się na jakieś przyjęcie przechadzając się plażą w Soczi. Wczoraj przylecieliśmy na kolejny mecz Niemców i zamiast korzystać z tego, że mogę się spotkać z Łukaszem przyłączamy się do jakiejś imprezy.

-Ani trochę. -zaśmiał się rozglądając się po tłumie. -Ale przyznaj muzykę mają nie najgorszą, chodź przyłączymy się.

-No dobra, ale jak się zorientują, to ty za to odpowiadasz.

-To musimy wmieszać się w tłum. -oznajmił ciągnąc mnie pomiędzy ludzi. -Zatańczysz?

-A mam inne wyjście?

-Raczej nie. -powiedział przyciągając mnie do siebie.

Kołysaliśmy się w rytm muzyki wpatrując się w siebie z miłością. Tak dawno nie tańczyliśmy razem, że kroki nam się myliły przez co, co jakiś czas deptaliśmy się nawzajem.

-Chce wrócić do treningów jeszcze w te wakacje. -wypalił nagle rudowłosy.

-To świetna wiadomość. Rozmawiałeś już o tym z trenerem? -zapytałam.

-Jeszcze nie, ale czuje tam w środku, że wychodzę na prostą i to jest tak cudowne uczucie Rosie.

-Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaka jestem z ciebie dumna. Jednak rozmowa z Sarą cię nie ominie. -oznajmiłam.

-Naprawdę muszę? -jęknął niezadowolony.

-Tak, jeśli chcesz pokonać nałóg do końca.

-Niech ci będzie. Nie sądzisz, że powinienem ci się jakoś odwdzięczyć, za to co dla mnie robisz?

-W jaki sposób chcesz to zrobić?

-Przekonasz się, jak wrócimy do hotelu.-oznajmił uśmiechając się zawadiacko.

  ×××  

-Boże, jak ja cię dawno nie widziałem.

-Łukasz udusisz mnie. -zaśmiałam się, gdy blondyn przylgnął do mnie jak pięciolatek do swojego rodzica.

Zostaliśmy w Soczi parę dni dłużej, tylko po to, aby spotkać się z Piszczkiem. Nie mieliśmy ostatnio za dużo czasu dla siebie, każdy z nas pogrążony był w własnych problemach.

-Przepraszam. Strasznie za tobą tęskniłem.

-Ja za tobą też. -powiedziałam. Odsunęliśmy się od siebie dopiero, gdy Reus chrząknął.

-Marco, stary druhu, kiedy do nas wracasz?  Strasznie smętnie bez ciebie w Borussii. -stwierdził  Łukasz witając się z rudowłosym.

-Liczę, że niedługo. Dobrze wiem, że wszyscy mnie tam kochacie i w ogóle, ale musicie jeszcze na mnie trochę poczekać. -zaśmiał się Marco.

-Znając ciebie i twoje możliwości to zapewne wrócisz przygotowany na sto procent i zawładniesz nowym sezonem.

-Na tym polega poradnik jak dojść do sukcesu w wykonaniu Marco Reusa.-oznajmił szczerząc się Marco.

-Zobaczysz Łukasz, Marco będzie królem strzelców tego sezonu. Lewy już teraz może się wyprowadzać.-wtrąciłam.

-Przestań, bo się zarumienię. -zaśmiał się Reus przytulając mnie od tyłu.

-Fajnie was znowu widzieć razem. -stwierdził Piszczek.

×××

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

×××

NEXT 🔜 15.10.18

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz