24~Twoich łez, kochanie.

744 52 5
                                    

Dwa głupie słowa, a tak potrafią uszczęśliwić człowieka.

-Ja ciebie też, Marco.-odpowiedziałam. Na jego twarzy pojawił się ten przepiękny, krzywy uśmiech.-Teraz już na prawdę musimy iść.

-No dobra.-powiedział z niezadowoleniem. Wypuścił mnie ze swojego uścisku.

Ubrałam się w czarną sukienkę, którą wybrał Marco. Zrobiłam mocniejszy makijaż, włosy zostawiłam rozpuszczone.

Pocałowałam blondyna w policzek i wyszłam z pokoju. Zapukałam do pokoju Jess po czym weszłam.

-Radzisz sobie?-zapytałam wchodząc do pomieszczenia. Jessica siedziała na łóżku z twarzą skrytą w dłoniach. Ukucnęłam przy niej.-Wszystko w porządku?

-Nie wiem.-Jęknęła kładąc dłonie na kolana.-Pierwszy raz w życiu nie mam stu procentowej pewności, że dobrze postępuje. To takie okropne  być niepewnym.

-Jess... Nigdy nie byłam do ciebie przekonana. Może to dla tego że byłaś mi obca. Nigdy nie miałam pewności do ludzi.-Na chwilę przerwałam.- Ale jednego jestem pewna. Mesut to cudowny mężczyzna, i jeżeli masz jakieś wątpliwości to pomyśl o nim. Jak by się czuł gdybyś zostawiła go w dniu ślubu? Co by powiedziało maleństwo wychowujące się bez ojca?

-Dziękuję.-Powiedziała cicho i szybko otarła łzę.-I przepraszam, nie wiem co mi strzeliło do głowy.

Przytuliłam ją. Ona tego potrzebowała.

-Koniec mazgajenia się. Za 2,5 godziny ślub. Wskakuj w tą swoją kreacje migiem.-Poganiałam ja śmiejąc się.

Po chwili zapinałam już jej sukienkę. Wyglądała w niej jak księżniczka. Zrobiłam jej makijaż, włosy spięłam luźno z tyłu dodają żywe kwiaty.

-Pięknie wyglądasz.-powiedziałam. Jessica z uśmiechem przyglądała się w lustrze.

-Twoja zasługa. Dziękuję.-odwróciła się w moją stronę i przytuliła mnie.

♥♥♥

Patrząc na młodą parę przed ołtarzem wzruszyłam się. Wyobrażając sobie Marco w czarnym garniturze i mnie w białej, długiej sukni stwierdziłam, że byłoby to za piękne, żeby być prawdziwe. Mimowolnie spojrzałam w jego stronę. Uśmiechał się do mnie.

Gdy msza się skończyła razem z Zlatanem szliśmy za młodą parą przed kościół gdzie czekali goście. Gdy nowożeńcy wyszli z kościoła wszyscy równo wyrzucili w powietrze ryż, grosze i płatki róż. Przystanęłam z boku obserwując sytuacje.

-Zdajesz sobie sprawę, że każda twoja łza rani moje serce?-powiedział chwytając mnie w talii.

-Przepraszam, to nie było planowane.-Wyjaśniałam.

-To dobrze bo nie wytrzymałbym twoich łez, kochanie.-Powiedział Marco muskając moją skroń.

♥♥♥

Pierwszy taniec. Mesut z Jessicą kołysali się w rytm powolnej muzyki  a goście albo jedli albo tak jak ja, wpatrywali się w nich.

-Jak myślisz, my też kiedyś tak będziemy?-zapytał siedzący obok mnie Reus wskazując na parę. Nie spodziewałam się takiego pytania a szczególnie od niego.

-Nie wiem Marco. A chciałbyś?

-Z tobą to nawet na koniec świata mógłbym iść.-powiedział uśmiechając się.

Najlepsze co mnie w życiu spotkało. Złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.

-Chodź, idziemy tańczyć.-powiedział ciągnąc mnie na parkiet.

To że Marco potrafi tańczyć jak zawodowiec to wiedziałam już dawno ale chyba nigdy nie przestanie robić to na mnie wrażenia.

-Jesteś wyjątkowa. I do tego jeszcze moja.-Szeptał mi do ucha.

-Twoja.

Nagle blondyn zaczął iść w stronę wyjścia trzymając mnie za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz, było już po 19 więc zaczynało się ściemniać. Reus usiadł na ławce ciągnąc mnie sobie na kolana.

-Nie zostawiaj mnie więcej, proszę. Przez te dwa tygodnie nie wiedziałem co ze sobą zrobić.

-Uzależniłeś się ode mnie?-zaśmiałam się pytając.

-I to jeszcze jak. Taka prawdziwa miłość jest jeszcze gorsza niż narkotyki, alkohol i papierosy.-stwierdził.

Zza restauracji wyłoniły się dwie postacie. Jedna niska a druga bardzo wysoka. Gdy podeszły bliżej można było zauważyć ich twarze.

-Spójrz, to nie jest Zlatan z Mario?-zapytałam pokazując na dwójkę mężczyzn.

-Faktycznie.-powiedział przyglądając im się.-Cześć Mario.-powiedział gdy mężczyźni byli zaledwie parę metrów od nas.

-Hej Marco.

-Myślałem że się nie znacie.-powiedział Marco do mężczyzn.

-Dzisiaj się poznaliśmy.-Odparł Mario. Spojrzeli na siebie z Ibrą a potem na mnie. To było najdziwniejsze spojrzenie.

Coś tu nie pasowało. Uważałam Mario za porządnego faceta. Gdy spędzałam z nim czas nigdy taki nie był. Dzisiaj wydawał się fałszywy.

Zignorowałam to uczucie twierdząc że to tylko mój wymysł.

Zignorowałam to uczucie twierdząc że to tylko mój wymysł

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

———

Dziękuję. To czego dokonaliście w ostatnim tygodniu jest nie do opisania. Dajecie mi taką motywacje... Dziękuję ❤

Komentujcie, kocham czytać wasze komentarze ❤

|19.03.17|~Next rozdział

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz