17~Ludzie się zmieniają.

741 55 3
                                    

-Tak?-stanęłam na przeciwko mężczyzny.

-Mam dla ciebie propozycje. Z pewnych źródeł dowiedziałem się, że masz ukryty talent do pisania książek....-Jestem pewn,a że Reus maczał w tym palce.

-Do czego pan dąży?-jedna z moich brwi powędrowała do góry.

-Już dawno mieliśmy w planach napisać książkę o chłopakach, no wiesz taką trochę ich biografie, opisać ich historię i co dla nich znaczy Borussia. Decyzja należy do ciebie czy napiszesz tą książkę czy nie.-wytłumaczył.

-Nie będę ukrywała, że mnie pan zaskoczył.

-Jak się sprawdzisz, zatrudnimy cię na stałe do prowadzenia naszych portali społecznościowych.-dodał Tuchel.

-Od kiedy mam zacząć.-zgodziłam się na jego propozycje, siedzenie w domu i czekanie na telefon z agencji i tak nie miało by sensu.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się zgodziłaś. Jeśli chcesz możesz zacząć nawet dzisiaj daje ci wolną rękę. To wszystko, możesz już iść.-Powiedział klepiąc mnie z uśmiechem po plecach.

-Dziękuję. Do widzenia.-powiedziałam i odeszłam w kierunku szatni.

W pomieszczeniu panował gwar rozmów. Zapukałam w drzwi, a gdy usłyszałam pozwolenie weszłam do środka. Rozmowy momentalnie ucichły a wszyscy wpatrywali się we mnie, tak jakby właśnie na mnie by czekali. Wypatrzyłam Reus'a i podeszłam do niego.

-Masz mi coś do powiedzenia?-zapytałam, nie byłam na niego zła, ale chciałam się z nim podroczyć.

-Przepraszam?-powiedział lekko skruszony.

-Co ja z tobą mam?-zapytałam śmiejąc się sama z siebie.

-Ale zgodziłaś się czy nie?-dopytywał ciekawy.

-Zgodziłam się.-powiedziałam, chłopaki obdarzyli mnie uśmiechem i wrócili do wcześniejszych rozmów.

Usiadłam na ławce obok Marco. Nie doszła jaszcze do mnie ta wiadomość, że napiszę swoją pierwszą książkę. Leo podszedł do mnie i wyciągnął rączki ku górze. Posadziłam go sobie na kolanach obserwując siedzącego na przeciwko Durm'a i Barte.

-Rosie ja muszę jeszcze dzisiaj jechać złożyć zeznania na policje, zajmiesz się nim?-zapytał Marco.

-Jasne.

-To co, trzeba uczcić tą twoją nową prace?-zaproponował Auba.

-Bardzo chętnie ale dzisiaj ma małego pod opieką.-powiedziałam do Gabończyka.

-Weźmiesz go ze sobą. Curtys będzie miał się z kim bawić, a my zrobimy jakiś wywiad czy co.-powiedział.

-Jestem za.-wtrącił Reus.- Jedź z nim a ja później do was dołączę.-powiedział zakładając torbę na ramę, za nim opuścił pomieszczenie pocałował mnie w policzek.-Do zobaczenia, aniołku.

-No to co aniołku, my też się zbieramy?-zaśmiał się Aubameyang.

♡♡♡

-Muszę przyznać, że Curtys odziedziczył urok po tatusiu.-przyznałam biorąc łyk czerwonego wina.

-No wiadomo. Pamiętam jeszcze jak był mały, miał może z trzy tygodnie. Strasznie bałem się wziąć go na ręce, bałem się, że zrobię mu krzywdę. Był taki słodziaśny, a teraz? Teraz to istny demon. Nic tylko by czekoladę jadł i bajki oglądał. Zawsze straszę go, że jak będzie jadł tyle czekolady to w końcu jego skóra zrobi się czarna.-zaśmiał się.-A tak serio to super dzieciak. Gdy dowiedziałem się o ciąży nie byłem przekonany, ale gdy ujrzałem te ciemne oczka...

-Dzieci w ogóle są fajne.-skomentowałam.

-To, że Reus jest aniołkiem nie oznacza, że wszystkie takie są.-oznajmił mężczyzna.

-On nie jest grzeczny. Leo jest grzeczniejszy od swojego wujka.-zażartowałam.

-Ok, nie wnikam. Wiesz, dostałem możliwość transferu do Realu. Od zawsze chciałem tam grać.-powiedział.

-I co teraz? Zgodziłeś się na ten transfer?-dopytywałam. Było mi smutno, poznaliśmy się dwa miesiące temu i od razu złapaliśmy dobry kontakt, nie chce żeby wyjeżdżał.

-Wszystko było na dobrej drodze, ale uświadomiłem sobie, że to nie jest to czego szukam, a na pewno nie teraz. Gdy przyjechałem do Borussii wszystko się zmieniło. Początki zawsze są trudne. I jeszcze ten język 'śmierci', jego nauka to utrapienie.-zaśmiał się.-Zyskałem nową rodzinę. Dortmund stał się moim drugim domem. Atmosfera panująca w klubie i ludzie tutaj to najlepsze co mogło mi się przytrafić, oczywiście poza Curtysem.

-Masz racje. Dortmund to cudowne miasto.

-Każdy myśli, że jak jesteśmy piłkarzami to tylko kasa, imprezy i panienki. No może początkowo tak jest, ale ludzie się zmieniają i to bardzo. Przykładowo taki Reus niby taki diabeł, łamacz serc ,a daj mu Boże taką dziewczynę to człowiek nie do poznania.-wskazał ręką na mnie na co oboje się zaśmialiśmy.

-To źle?

-Wręcz przeciwnie.

-Wręcz przeciwnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

♡♡♡

Kolejny rozdział jest, piszcie w komentarzach czy wam się podoba.

Dowiedziałam się od GabrysiaReus, że Leo to tak na prawdę Nico. Stwierdziłam że nie będę zmieniać mu imienia, ponieważ wprowadziło by to chaos w rozdziałach.

|31.01.17|~next rozdział

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz