34 × Walcz o to co kochasz.

484 35 2
                                    


Gdy wstałam nikogo już nie było. Wyszedł z domu nic nie mówiąc, nawet kartki nie zostawił. Nie żebym żałowała swojego małżeństw, ale nie kiedy wolałabym zostać starą panną z kotem.

Do; Marco 👑
Marco, gdzie ty jesteś do cholery? Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię?

Odłożyłam telefon na blat szafki, po czym zaczęłam szykować sobie śniadanie. Zrobiłam sobie naleśniki z dżemem i kawę. Po zjedzonym śniadaniu przebrałam się do wyjścia na miasto. Zakluczyłam mieszkanie i udałam się do centrum.

-Dzień dobry.- powiedziałam wchodząc do gabinetu pani psycholog.

-Bardzo się ciesze, że panią widzę Pani Reus.- odparła psycholożka wskazując na krzesło przed jej biurkiem.

-Spokojnie niech się pani nie martwi, bez powodu nie ucieknę. Poza tym, czy moglibyśmy przejść na 'ty', dziwnie czuje się gdy koś do mnie mówi pani?- zapytałam.

-Jasne. Sara jestem.- podała mi rękę.

-Rose.- uśmiechnęłam się. Nienawidzę takich momentów, nigdy nie wiem co wtedy powinnam zrobić.

-Coś się stało? Mam wrażenie, że próbujesz grać szczęśliwą.-powiedziała. Jest sens w ogóle kłamać?

-Jak już wiesz, jestem żoną Marco Reusa. I zapewne też dowiedziałaś się z mediów, że poroniłam tydzień temu. Wszyscy myślą, że takie życie to coś pięknego, ale tak nie jest. Dziennikarze siedzą ci pod domem tylko po to aby wywołać sensacje. Dobić bezbronnego człowieka. Nie daje już sobie rady, to ciągłe udawanie kogoś idealnego męczy.- westchnęłam.

-Rozumiem. Ale pomyśl nikt nie każe ci udawać. Bądź sobą, bo to jest najcenniejsze.- odpowiedziała.

- To nie jest takie proste. Już wszyscy krzywo się na mnie patrzą. A gdybym pokazała im to,- podciągnęłam rękaw bluzy ukazując liczne blizny.- nie miałabym życia.

-A co na to Marco?-zapytała.

Milczałam.

No niby chce się wyleczyć z tej depresji ale czy muszę mówić jej o wszystkim?

- Wydawało mi się, że tworzycie wręcz idealną parę.- westchnęła.

-Tak idealna jak wszystko na tym świecie. Gdyby było idealnie, piekło nie byłoby puste, a diabły wśród nas. Nie przychodziłabym do ciebie z idealnym życiem.-warknęłam.

-Spokojnie. Nie chciałam cię urazić, przepraszam. To jak opowiesz mi o was?- zapytała pogodnie się uśmiechając.

Opowiedziałam Sarze mniej więcej naszą historie. Nie było to łatwe ale dałam rade.

-Więc Marco zaczął cię okłamywać i nadużywać alkoholu, tak?- zapytała dla pewności.

-Ostatnio nie wrócił na noc, bo poszedł do przyjaciela, a gdy miał już wracać poszedł do klubu czy coś.-odpowiedziałam.

- Rosie on też pogubił się w swoim świecie. Alkohol jest jego odskocznią, zapomnieniem. Marco cię teraz potrzebuje.

-Jak ja nie umiem sobie pomóc, a co dopiero jemu.- mój głos się złamał a z oczu zaczęły wypływać łzy.

-Musisz być silna, rozumiesz. Walcz o to co kochasz. Daj rękę.- podałam jej dłoń. Sara wzięła marker z biurka i napisała coś na wewnętrznej stronie palców.-Wiem, że mało oryginalne i że za perę dni zejdzie ale chciałam abyś miała przypomnienie.

Spojrzałam na swoje palce, na których było napisane "Stay strong"*. Zwykłe zdanie w języku angielskim a wywołało uśmiech na mojej twarzy.

-Walcz, bo masz dla kogo.-powiedziała gdy opuszczałam jej gabinet.

Zmotywowana udałam się na stadion, myśląc, że zastane tam Marco. Była tam jednak osoba, którą nie chciałam już więcej spotkać...

 Była tam jednak osoba, którą nie chciałam już więcej spotkać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

×××

* Stay strong ~ Bądź silny

Ehhh.. Znowu dodaje tak późno rozdział, przepraszam.

Nie ma Marco w tym rozdziale ale są nowi bohaterzy. Jak myślicie kogo nie chce spotkać Rose?Piszcie w komentarzach.

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz