43 × Nikt się nie dowie.

292 23 3
                                    

Trzy tygodnie później

Mundial dobiegł końca, a my wróciliśmy do Dortmundu. Marco dogadał się z trenerem i wrócił do treningów. Chodzi też regularnie na rozmowy z Sarą, które zmieniają jego nastawienie do pewnych spraw życiowych.

-A to? -zapytał Reus pokazując mi kolejne ogłoszenie domu. -Dobra cena i spokojna lokalizacja.

-To jest chyba najlepsze z tych wszystkich mieszkań, które mi pokazałeś. -stwierdziłam przyglądając się zdjęciom.

-Pojedziemy po treningu je zobaczyć? Proszeee.

-Niech ci będzie. Jechać z tobą na trening, czy później się jakoś złapiemy? -zapytałam spoglądając na rudowłosego.

-Co to za głupie pytanie? To oczywiste, że jedziesz ze mną.

×××

Siedziałam na trybunach obserwując zmagania chłopaków. Byłam prze szczęśliwa widząc jak Marco przykłada się do treningów. Wracał na prostą, a to było najważniejsze.

-Rose! Chodź do nas, potrzebujemy cię! -krzyknął Mario.

-W czym wam jestem potrzebna? -zapytałam podchodząc do nich.

-Brakuje nam jednego członka drużyny, nie przyłączyłabyś się do nas?

-W sumie czemu nie? Dawno tego nie robiłam. -zaśmiałam się.

Czas płynął nieubłaganie szybko, gdy grałam z chłopakami. Mario, Marco i Thomas Delaney rozśmieszali mnie na każdym kroku. Już zdążyłam zapomnieć jak to jest być na treningu z nimi.

-Dzięki chłopaki, zmykajcie do trenera, bo chyba was woła.

-Rzeczywiście, poczekaj na mnie przed stadionem. Góra 15 minut i jedziemy. -oznajmił Marco oddalając się w kierunku trenera.

Wyszłam przed stadion tak jak kazał mi Reus. Przeglądałam Instagrama, gdy poczułam ręce oplatające moją talię.

-Szybko ci poszło kochanie.

-Dla ciebie wszystko mała. -wyszeptał. Przeraziłam się, gdy nie usłyszałam głosu Marco. Wyrwałam się z uścisku mężczyzny stając w bezpiecznej odległości.

-Thomas? Co ty tu robisz?

-Spokojnie, nikt się nie dowie. -zaśmiał się podchodząc do mnie bliżej.

-O czym nikt nie ma się dowiedzieć?

Brunet wpił się w moje usta przyciągając mnie do siebie. Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale mężczyzna tylko mocniej zacisnął uścisk na moim ciele.

-Przesądziłeś koleś. -syknął Marco szarpiąc się z brunetem.

Odsunęłam się od okładających się chłopaków. Byłam w szoku, wszystko działo się za szybko.

-Marco, nie warto. -oznajmiłam odciągając rudowłosego po chwili.

-Jak jeszcze raz ją dotkniesz, to załatwiaj sobie miejsce na Oimie. -warknął idąc za mną.

-Myślisz, że jak wielki pan Reus wrócił do klubu to każdy będzie ci się kłaniał? -zaśmiał się Delaney. Rudowłosy odwrócił się spoglądając na mężczyznę z pogardą.

-Naprawdę sądzisz, że twoje zdanie się dla mnie liczy?

-Jesteś nikim. Stoczyłeś się na samo dno, nie wiem nawet po co tu wróciłeś. Klub doskonale sobie radził bez ciebie, ta twoja panienka zapewne też.

Chwyciłam Marco za rękę ciągnąc go w kierunku auta. Dalsze wymiany zdań źle by się skończyły.

-Pożałuje jeszcze, popamięta dzień, w którym pierwszy raz ujrzał mnie na oczy. -syknął odpalając silnik samochodu.

-Uspokój się, skąd w tobie tyle agresji?

-Nikt nie będzie całował mojej żony. -syknął.

-Marco! Nie przesadzaj stało się i tyle.

-Może jeszcze mi powiedz, że ci się podobało?

-Chyba sobie żartujesz. Przystopuj swoją wyobraźnie, bo ten facet na pewno nam nie sprzeda tego mieszkania jak będziesz się tak zachowywał.

-Przepraszam..

×××

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

×××

NEXT 🔜 29.10.18

Ich liebe dich Rose /M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz