-Brakowało mi tego. Brakowało mi ciebie i spędzania czasu z tobą.-Mi też tego brakowało, Marco. -powiedziałam podziwiając synagogę w Moskwie -Ciekawa architektura.
-Też tak uważam. W ogóle nie uważasz, że powinniśmy się przeprowadzić? -zapytał.
-Ale że jak? Do innego państwa, miasta, domu?
-Dortmund to moje miejsce na ziemi, więc z miasta się nie ruszam, ale ten dom... -tłumaczył.
-Nawet jeśli bym się zgodziła, to nie jestem pewna, czy starczyłoby nam pieniędzy na taką inwestycje. Dużo wydamy na sam wyjazd do Rosji... -stwierdziłam.
-Ale ja nie chce ogromnej willi z basenem. Może być to nawet maleńki domek na obrzeżach ważne, aby nie przypominałoby mi o maleństwie...
-Przecież pozbyłam się wszystkiego, co mogłoby nam o nim przypominać. Nie możemy żyć ciągle przyszłością, Marco.
-Może to dla ciebie proste, ale na pewno nie dla mnie. Kochałem to dziecko... Pozbycie się jego rzeczy nic nie da, bo z mojego serduszka nie idzie go wymazać. -powiedział zachrypniętym głosem.
-Może mi jeszcze powiesz, że to wszystko co się stało to moja wina? -zapytałam retorycznie.
Milczał. Cisza, którą mnie obdarował była bardzo bolesna.
-Gdzie idziesz? -zapytał, gdy odchodziłam.
-Spotkamy się na meczu.
Zabolała mnie jego postawa. Wiedziałam, że muszę ochłonąć, aby nie wrócić do tamtych czasów, w których moja psychika była na samy dnie.
-Cześć. Mogę tu posiedzieć prawda?
-Rose! Jak ja cie dawno nie widziałem. -powiedział Mesut wyraźnie zaskoczony moją obecnością. -Co ty tutaj robisz?
-Marco wymyślił sobie, że koniecznie mysi być na mundialu.
-Jak on się trzyma, nadal jest z nim aż tak źle? -zapytał przysiadając się do mnie na trybuny.
-Zgrywa silnego, zresztą jak zawsze. -powiedziałam uśmiechając się lekko na te wszystkie momenty, w których tak bardzo zgrywał twardziela, a w głębi duszy był zranionym dzieckiem.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz. Jeszcze będziesz się z tego śmiać.
-Oby... A co u ciebie? Niezłą aferę ostatnio wywołałeś.
-Czuje się Niemcem i zawsze się będę nim czół, ale ci ludzie mnie kiedyś wykończą. To, że mam tureckie korzenie nie oznacza, że jestem zdrajcą, prawda?
-Oczywiście, że nie. Nie przejmuj się, ludzie to parszywe gnidy i po prostu ci zazdroszczą. -oznajmiłam klepiąc go pokrzepiająco po ramieniu.
-Dlaczego musimy mieć zawsze pod górkę Rose? Już zaczynam mieć dosyć tego wszystkiego..
-Kto sobie poradzi z wszystkim przeciwnościami losu jak nie my? Dasz sobie rade, walcz dla Jess i dla małej.
-No właśnie mogłabyś nas w końcu odwiedzić. Zobaczyłabyś jak mała urosła. -zaproponował.
-Na pewno jest cudowna, takie dobre geny odziedziczyła. -zaśmiałam się.
-Taa... Diabeł po cioci.
×××
-Przepraszam...
-Nic się nie stało, przyzwyczaiłam się już do tego, że tak mnie traktujesz.
-To się zmieni, obiecuje.
-Nie obiecuj czegoś, nad czym nie masz kontroli. -powiedziałam spoglądając na niego.
-Wiem, że cię ranie, ale uwierz nie chce tego, naprawdę. Jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz, kocham cię. -wyznał przytulając się do mnie.
-Ja ciebie też Marco...
×××
NEXT 🔜 01.10.18
CZYTASZ
Ich liebe dich Rose /M.R
FanfictionZastanawialiście się co by było, gdyby całe wasze dotychczasowe życie legło w gruzach? Rose Özil mieszka w Dortmundzie, jej bratem jest Mesut Özil, lecz rodzeństwo nie ma ze sobą kontaktu. Gdy dziewczyna dowiaduję się, że jej rodzice nie żyją, po...