Chapitre Troisième |Conversation à la bibliothèque

3.1K 220 109
                                    

   Tydzień później.

— Dyrektorze.

  Wydawało się, że dyrektor Dippet zamyślił się na kilka... długich chwil. Prefekci powoli tracili cierpliwość. A zwłaszcza Tom Riddle. Dziesięcioro prefektów patrzyło na Dippeta wyczekująco.

— Ach, tak, tak, moi drodzy... Chciałem z wami ustalić szczegóły małych zawodów między naszymi szkołami. To będą pojedynki magiczne. Razem z nauczycielami stwierdziliśmy, że to będzie ciekawe urozmaicenie szkolnej rzeczywistości.

   Tom Riddle uniósł brew ciekawy co też wymyślą następnego. Bal Bożonarodzeniowy z okazji przyjazdu gości? Ledwo powstrzymał prychnięcie, dobre sobie.

— Rozwieście informacje na tablicach w Pokojach Wspólnych z adnotacją, że do pojedynków mogą zapisywać się tylko uczniowie od piątego rocznika wzwyż. Czekam na listy do końca przyszłego tygodnia. — Znów zamyślił się na moment, nawet nie będąc tego świadomym. — No już, już. To wszystko, dziękuję.

   Prefekci wyszli i od razu udali się do swoich domów. Prefekci Naczelni pożegnali się krótkim skinieniem głowy, a Prefekci niżej w hierarchii toczyli wzrokiem batalię, kto ma napisać i wywiesić informację w swoim Pokoju Wspólnym. Riddle był ponad to; postanowił wyjść do biblioteki, by sprawdzić parę rzeczy.

    Od razu skierował się do najdalszego działu, gdzie mało kto zaglądał, a co za tym idzie będzie miał ciszę i spokój. Ku jego zaskoczeniu, w wybranym przez siebie miejscu już ktoś siedział: mała blondynka z zielonymi oczami i dziesiątkami piegów na twarzy.

  — Czyżby moja ulubiona z sióstr próbowała się uczyć?— zadrwił, podchodząc do pochylonej nad książkami Adeline.

  — Jeszcze jedno słowo, a nawet Arlette wsadzi mnie do Azkabanu za zabójstwo — wysyczała dziewczyna, nie podnosząc wzroku.

    W tym momencie Riddle zaśmiałby się, ale byli w bibliotece i mógł tylko uśmiechnąć się szyderczo.

   — Słyszałaś już o pojedynkach, które mają się odbyć między uczniami? — Adeline wydawała się być mało zainteresowana tym tematem. — Jeśli byś wygrała z całą pewnością twoja siostra i Madame byłyby pod wrażeniem... Właściwie ciekawi mnie co ty tu robisz.

      Adeline zerknęła na niego, na książkę, znów na niego, i na książkę...

   — Jak to ująłeś próbuję się uczyć.

  —   Aleś ty bystra — rzucił, odsuwając krzesło i siadając obok. — Słyszałem, że reprezentacja z Beauxbatons to tylko i wyłącznie najlepsi z najlepszych... a więc powtórzę pytanie: co ty...

     Zaskoczyła go, zakrywając mu usta dłonią. Pokręciła głową, oczami wskazując gdzieś lewą stronę. Po chwili Riddle również usłyszał ciche szepty gdzieś po drugiej stronie regałów.

— ...rozumiem, że jest córką Ministra, ale wzięcie jej do reprezentacji obniża naszą godność — prychnęła jedna z Francuzek. Druga parsknęła śmiechem.

— Ty nie masz godności, Eliza.

   Dalej usłyszeli tylko stukot odkładanych książek i ciche kroki połączone z szeptami. Riddle uświadomił sobie, że od początku wstrzymywał oddech. Adeline znów pokręciła głową.

 — Po szlabanie i tak kładę się spać później niż one.

    Zabrała dłoń, choć jeśli miałaby wybierać, zostałaby tam, bo cisza to to czego teraz pragnie.

  —  A rano przychodzisz najpóźniej jak się da, ale nadal będąc w stanie zjeść porządne śniadanie. Znam na to rozwiązanie. -Skrzyżował ramiona.

    Adeline tylko zamknęła książkę o koncentracji, którą do tej pory czytała. Unosząc dumnie głowę, posłała mu wyczekujące spojrzenie.

 —  Wiem gdzie znajduje się ukryte wejście do kuchni. I pokażę ci je.

  — Oui...? A gdzie jest haczyk?

    Riddle przybrał swój najbardziej rozpoznawalny uśmiech.

  — Zapiszesz się na Turniej Pojedynków.

     Panna Émeraude nie zdołała ukryć zaskoczenia. Rozszerzyła oczy i odchylił do tyłu, jakby chciała odgrodzić się od tego pomysłu.

  — Oszalał — mruknęła.

  — Czy nie mówiłem, że wygraną możesz odbudować swój autorytet?

  —  Nie można odbudować czegoś, czego się nigdy nie miało, Riddle.

   — W takim razie pokażesz, że jesteś godna reprezentowania Beauxbatons...!

     Adeline wstała i zacisnęła dłonie na książce, chcąc ją zabrać, ale Riddle zrobił to samo. Patrzyła na niego z góry, dopóki on też nie wstał.

  — Jaki ty masz w tym cel, Fou?

  — Prefekci nie mogą brać udziału w Turnieju. — Przybliżył się na tyle, że prawie stykali się nosami. —A ja wolę żeby wygrała Francuzka, niż jakiś Hogwardczyk, który myśli, że jest lepszy ode mnie.

    Tym razem to Adeline wykrzywiła usta w złośliwym uśmieszku.

    — A więc o to chodzi. Nie sądzę abym wygrała chociażby z jedną osobą, więc twój petit plan rozpada się w oczach. — Zaśmiała się.

  — I dasz mi parę lekcji francuskiego. Widzimy się jutro.


  Tuż po powrocie z później kolacji, zobaczyła swoje nazwisko na liście chętnych do wzięcia udziału w Turnieju Pojedynków.

~·°·~

  Była zaskoczona, widząc nazwisko swojej siostry na liście chętnych do wzięcia udziału w turnieju. Była jeszcze bardziej zaskoczona, gdy zauważyła, że Adeline d'Émeraude. nie zostało wpisane przez jej siostrę. Pismo perłowowłosej rozpoznałaby wszędzie, a pochyłe, nieco kanciaste zdecydowanie go nie przypominało.

   Pokręciła głową, właściwie zauważyła listę mimochodem, spiesząc się na kolejną lekcję. Nie ma mowy, żeby jeszcze jedna z nich lekceważyła swoje nazwisko.

    Wiedziała, że czeka ją ciężka rozmowa, więc kiedy tylko Adeline wróciła wieczorem do dormitorium, Arlette wyprosiła resztę reprezentantek i spojrzała na nią znacząco.

  — Chciałabyś mi może coś powiedzieć? —Ta starsza obserwowała każdy ruch siostry- Mamy dużo czasu, nie krępuj się. — Wskazała dłonią na jedno z łóżek.— Może usiądziesz?

    Dziewczyna nie skorzystała z zaproszenia.

   — Nie mam pojęcia o co znowu ci chodzi —rzuciła zirytowana Adeline. —Znowu czegoś zapomniałam, czy źle użyłam sztućców przy kolacji?

  —  Pytam tylko czy nie wydarzyło się coś o czym powinnam wiedzieć.

   — Nawet jeżeli, to nie muszę ci się z niczego tłumaczyć — odpowiedziała dobitnie perłowowłosa.

  —  Oczywiście że nie musisz. Chciałabym tylko żebyś wiedziała, że nie popieram twojego udziału w pojedynkach. Zdajesz sobie sprawę jakie to nieodpowiedzialne? Wpisując się na tę listę automatycznie wystawiasz nasze nazwisko na pośmiewisko... obie dobrze wiemy, że w pojedynkach jesteś niczym hipogryf wśród porcelany. — starała się spokojnie przemówić jej do rozsądku. — Mimo to... będę ci kibicować.

  — Och, dzięki wielkie — rzuciła z przekąsem. — Z pewnością mi to pomoże w znokautowaniu przeciwnika — prychnęła i odwróciła się do drzwi.

  — Wystarczy poprosić o pomoc, Adeline.

  — Pas encore. Merci.

    Otworzyła drzwi, pod którymi stały ściśnięte dziewczęta. Ewidentnie próbowały coś podsłuchać.

  — I to ja jestem podobno niekulturalna — prychnęła.

Adeline | Tom RiddleWhere stories live. Discover now