Le Quarantième Chapitre

1.1K 112 34
                                    

Tydzień później.

Trwała kolejna kolacja, równie nudna, jak każda poprzednia. Tom siedział spokojnie, przeżuwając porcje jedzenia i obserwując innych. Sam Malfoy nie martwił się o swoje zdrowie psychiczne (jak i życie) i bezwstydnie wpatrywał się w Adeline, która nawet nie ruszyła swoich kanapek. Tom odwrócił głowę w jego stronę i skrzywił się lekko, zdając sobie sprawę na kogo blondyn patrzy.

Nagle, zupełnie niespodziewanie uwierzcie, do Auli wleciało kilka sów; co zdarzało się tak rzadko, że niemal wcale. Adeline uśmiechnęła zza kubka na widok znajomej, czarnopiórej sowy, po czym zaczęła się krztusić, gdy sowa zmieniła tor lotu i wylądowała na stole przy Riddle'u. Sam chłopak był równie zdziwiony. Nie spodziewał się żadnej poczty; zaintrygowany sięgnął ręką po kopertę, trzymaną przez ptaka w dziobie. Okazało się, że było to zaproszenie:

Mamy zaszczyt zaprosić Monsieur Thomas'a Marvolo Riddle

Na uroczysty bankiet, który odbędzie się:

18 lutego

o godzinie 19

w głównej rezydencji Ministra Magii.

Będzie nam niezmiernie miło, jeśli Monsieur się pojawi.

Z poważaniem

Eveline d'Émeraude.

Brunet podrapał się po brodzie i uniósł wzrok znad listu, zauważając, że Adeline patrzy prosto na niego. Uśmiechnął się pod nosem i pomachał jej ręką, w której trzymał zaproszenie, na co Francuzka zmrużyła oczy.

- Co za... - mruknęła.

- O co chodzi, Adeline? - zapytała Arlette.

- Dostał...- odpowiedziała, kładąc głowę na stole. Starsza spojrzała na nią z niezrozumieniem. - Dostał je. Zaproszenie. Na twoje urodziny. Nie wierzę...

- Nie mów mi, że jest ci przykro z tego powodu...

- Mi jest przykro - wtrącił się Paul. - Ja nie dostałem zaproszenia od twoich rodziców, Adeline.

D'Émeraude spojrzała na niego i pokręciła głową. Tato, naprawdę? Jak mogłeś...

- Jestem pewna, że ojciec...

- To nie ojciec rozsyłał zaproszenia - przerwała jej siostra, biorąc łyk herbaty - tylko mama.

I wszystko jasne..., pomyślała Adeline.

Tom schował swoje zaproszenie do kieszeni szaty i wstał, żeby wyjść z Auli. Dla niego kolacja się już skończyła. Widząc to, Paul wyszedł za nim.

Tom czuł jego obecność, ale nieprzerwanie szedł przed siebie.

- Hej! Ty! - wykrzyczał Francuz, na co Tom prychnął pod nosem, ale jednak zatrzymał się. Paul zmierzył go wzrokiem. - Co ty takiego masz, że państwo d'Émeraude zaprosili ciebie, a mnie już nie, hym? Natychmiast żądam odpowiedzi.

Tym razem to Tom zmierzył go wzrokiem.

- A kim ty jesteś?

Paul włożył dłonie do kieszeni spodni, uśmiechając się krzywo.

- Jedyną osobą, na której tak naprawdę zależy Adeline - odparował.

Tom zmrużył oczy i wycelował w niego różdżką; Paul miał już w swoją w dłoni. Riddle jednak odznaczał się lepszym refleksem. W jednej chwili chłopak znalazł się pod ścianą pod zaklęciem legilimens. Brązowookiego zalała fala wspomnień.

Adeline patrzyła na niego, Paula, z szeroko otwartymi oczami. Mogła mieć jakieś osiem lat i wyglądała jak mała, urocza nimfa z tymi swoimi jasnymi włosami.

- Jak to zrobiłeś!? - wykrzyknęła. - Naucz mnie, proszę, proszę, proszę...

Tom nie dowiedział się, co takiego zrobił Paul, bo wspomnienie zniknęło i pojawiło się kolejne.

Tu Adeline była już starsza i czytała gazetę. Angielską, co go odrobinę zdziwiło.

- Spójrz, Grindelwald sieje spustoszenie wszędzie.

- Naprawdę przykro mi z powodu Aline, ale czy nie możesz już o tym zapo...

Urwał pod wpływem jej morderczego spojrzenia. Tomowi przypomniał się podobny wzrok, którym patrzyła na Pottera, kiedy zaklęcie niefortunnie padło na nią.

- Jestem d'Émeraude. My nigdy nie zapominamy o krzywdach, które wyrządzo naszej rodzinie.

Tom chciał posłuchać reszty dialogu, ale chłopak zaczął mu się wyrywać. Plusem tej sytuacji był fakt, że Paul zaczął myśleć o tym, o czym kurczowo n i e chciał.

Droga Adeline,

Może nie powinienem, bo wiem, że Twój ojciec poszukuje znacznie lepszej partii dla ciebie niż ja, a Twoja matka nigdy zbytnio za mną nie przepadała, ale muszę Ci to wyznać...

Bardzo mi na Tobie zależy, może nawet bardziej niż na przyjaciółce z dzieciństwa, i... nie jestem pewien, ale... chyba Cię kocham, Adeline...

Tom był świadkiem, jak Paul kręci głową i rozrywa pergamin na kawałki, a następnie podpala za pomocą różdżki.

Teraz chłopak wyrywał się jeszcze bardziej, a Riddle czuł, że wymyka mu się spod kontroli. Sam więc anulował zaklęcie i przyłożył blondynowi różdżkę do gardła.

- No, no... wychodzi na to, że teraz jesteś zdany na moją łaskę - powiedział ciemnowłosy. - Chyba, że chcesz, by nasza Adelajn dowiedziała się o twoim największym sekrecie.

Blondyn pokręcił głową na taką myśl, gdyby nie różdżka przy gardle.

Tom Riddle natomiast uśmiechnął się perfidnie.

Ahhh i jeszcze kilka chwil, i zaczynają się wakacje; wiadomo, wszyscy się cieszą!

A zwłaszcza ja, bo to więcej czasu na pisanie ,,Adeline'', ,,Eee... Kawki?'' Oraz ,,Mroczny Rycerz'', ehhh.

A tak w ogl to ktoś jest z Lubelskiego i chce sesję? 😇

Rozdział wstawiam od razu po północy, bo mam bardzo intensywny poniedziałek ^^

Miłego dnia/wieczoru ;**

Adeline | Tom RiddleDonde viven las historias. Descúbrelo ahora